❤️Recenzja❤️
"Kiedy uniósł powieki i ponownie na mnie spojrzał, widziałam w jego zielonych oczach spokój. Wiedziałam, że wszystko będzie dobrze."
Klara to kobieta, krosa musiała stoczyć wielką bitwę, aby znaleźć się w miejscu, w którym jest. Warszawa. To tam życie ponownie się do niej uśmiechnęło. Miała przyjaciółki i pracę... Do czasu nieporozumienia, które zmieniło wszystko. Musiała wrócić tam, gdzie zostawiła za sobą przeszłość. Myślała, że tak prosto będzie ją unikać, nic bardziej mylnego... Ona sama w końcu zapuka do jej drzwi.
Co wtedy zrobi? Co zrobi, kiedy Fabian ponownie spojrzy jej w oczy? Czy uczucia, które tak usilnie odpychała, wrócą z podwójną mocą?
"Irytujący przystojniak" to książka, która pokazuje, że nie możemy wierzyć we wszystko, co powiedzą nam inni. Sami musimy dojść do tego, jaka jest prawda. Bo coś, co może się nią wydawać, wcale nie musi takie być... Miłość. Zazdrość. Obsesja. Co wyniknie z tych trzech słów?
Autorka tym razem postawiła na kompletnie inną historię niż przy debiucie "El Diablo". Tutaj dostaliśmy książkę, która pokazuje, jak silną nienawiść może czuć kobieta wobec mężczyzny, a dodatkowo skrzywdzona kobieta, jest porównywalna z huraganem, który niszczy wszystko, co napotka na swojej drodze. Ich relacja to niewątpliwie Hate-love, ale jednostronny. To Klara z całego serca go nienawidziła i nie chciała go ponownie w swoim życiu. Ale jak miała go unikać w miejscu, gdzie wszyscy się znali?
atrząc, jak rozwijała się pomiędzy nimi relacja, mogę stwierdzić, że ona na samym dole swojego serca miała minimalne, pozytywne uczucia względem jego osoby, ale musiała je wydobyć. Kiedy zaczynało być pomiędzy nimi, chociaż w jakimś stopniu dobrze, pojawił się problem imieniem Karina. Ile ta postać wniosła do tej książki... Osobiście potrafiłam obdarzyć ją tylko negatywnymi emocjami. Mieszał, mieszała i jeszcze raz mieszała. Czekałam tylko, aż zniknie...
Patrząc na całokształt książki, jest to tak diametralnie zmieniająca się historia, że czułam się, jakbym jechała kolejką górską. Kiedy panował spokój, pojawiały się problemy i tak na przemian. Było kilka sytuacji, które zmroziły mi krew w żyłach... Takiego obrotu spraw, się nie spodziewałam i muszę przyznać, że właśnie tymi momentami autorka dodatkowo zapunktowała u mnie przy ocenie tej książki.
Nie potrafiłam przestać jej czytać. Chciałam płakać i śmiać się razem z bohaterką. Chciałam, aby Fabian w końcu się opamiętał... Ale szkoda, że to tylko marzenia. To, co wydarzyło się pod koniec książki, totalnie namieszało mi w głowie. Nie wiedziałam, jaka jest prawda i co w ogóle nią jest. Niczego nie byłam pewna. Ale to jak zakończyła się ta książka.... Dla mnie idealnie w punkt. Uwielbiam takie zakończenia i dla innych mogę wydawać się dziwna, ale tak już mam i nic tego nie zmieni. Dlatego cieszę się, że autorka zrobiła tak, a nie inaczej. Tym zdobyła w całości moje serce.
Mogłabym się tutaj rozpisywać godzinami, ale powiem krótko. Musicie sięgnąć po tę książkę i przekonać się, jaka jest niesamowita.