Po przeczytaniu „Dziesięciu płytkich oddechów” moje wymagania względem drugiej części były ogromne. Liczyłam na cały szereg emocji i wrażeń. Mimo to jednak byłam pełna obaw. Przecież często się zdarza że kontynuacje serii są po prostu kiepskie i wypadają marnie w porównaniu do części pierwszej. Po przeczytaniu „Jednego małego kłamstwa” mogę śmiało powiedzieć że autorka dała sobie radę i zaserwowała nam kolejną nietuzinkową powieść, tym samym pokazując że i drugi tom serii może być równie dobry co pierwszy.
„Jedno małe kłamstwo” to historia Livie, czyli młodszej z sióstr Cleary. Livie jest spokojna i ułożona, ma wielkie plany na przyszłość i robi wszystko by osiągnąć to co zaplanowała. Najważniejsze dla niej to dotrzymać obietnicy którą kiedyś złożyła ojcu - dążyć do zrealizowania swoich marzeń i zrobić wszystko by ojciec mógł być z niej dumny. W tym celu wyjeżdża z Miami i podejmuje naukę na uniwersytecie Princeton. Uczęszcza na zajęcia, mając nadzieję zdać na medycynę i zostać w przyszłości lekarzem. Pragnie również znaleźć idealnego i porządnego chłopaka którego kiedyś poślubi i który równocześnie spodobałby się rodzicom. Nie przypuszcza jednak że będzie musiała zmienić swoje plany. A wszystko za sprawą tajemniczego Ashtona który jest przeciwieństwem chłopaka z którym chciałaby się związać.
„Czasami w życiu podejmujesz decyzję, a potem wątpisz w jej słuszność. Bardzo. Nie żałujesz, bo wiesz, że dokonałeś właściwego wyboru, i że tak prawdopodobnie jest lepiej. Za to spędzasz mnóstwo czasu zastanawiając się, co, u diabła, robisz.” *str. 13
Książka okazała się dla mnie niesamowitym zaskoczeniem. Znów nie mogłam się oderwać i byłam oczarowana tym jak wspaniale autorka ukazała wewnętrzną przemianę Livie. Dziewczyna przez całe życie miała trudności w nawiązywaniu kontaktów z ludźmi, zalękniona i nieśmiała żyła w swoim własnym świecie, nie dopuszczając do siebie praktycznie nikogo. Skąd mogła przypuszczać że wyjazd na uniwersytet całkowicie zmieni jej postrzeganie świata i otoczenia? Dziewczyna z każdym dniem coraz bardziej otwiera się na innych, a pomoc bliskich i mężczyzny dla którego całkowicie straciła głowę, sprawia że Livie z szarej myszki zmienia się w pewną siebie i silną kobietę.
Bohaterowie powieści, jak w przypadku „Dziesięciu płytkich oddechów” są dopracowani w najmniejszym szczególe. Każdy z nich zmaga się ze swoimi problemami, co sprawia że stają się dużo bardziej realni, a czytelnik powoli poznaje ich losy. Akcja powieści jest płynna, a to sprawia że książkę czyta się szybko i przyjemnie. To niesamowite jak dużo autorka potrafi wzbudzić w człowieku emocji. Siedziałam jak na szpilkach i nie mogłam się doczekać co będzie dalej, a każda kartka dostarczała mi coraz więcej wrażeń.
„Życie znajduje zabawne sposoby, by poddać nas testom. Generuje krzywe, które sprawiają, że robisz, myślisz i czujesz rzeczy różne od tych, jakie miałaś zaplanowane, i które nie pozwalają ci żyć w czarno-białym świecie.” *str. 9
W całej powieści najbardziej tajemniczą postacią jest Ashton. Chłopak cały czas kręci się wokół Livie i ta choć udaje przed sobą że nic do niego nie czuje, tak naprawdę aż płonie z pożądania. Ashton zdaje się to zauważać i jeszcze bardziej kusi biedną Livie. Czy dziewczyna w końcu mu ulegnie? Z drugiej strony pojawia się Connor, chłopak idealny, taki jakiego Livie sobie wymarzyła. Dziewczyna wplątuje się w miłosny trójkąt nie spodziewając się jakie pociągnie to za sobą konsekwencje.
„Jedno małe kłamstwo” to powieść o odkrywaniu samego siebie, o sile miłości i wyrzeczeniach. Pomimo wszystkich przykrości i tragedii jakie spotkały bohaterów rozśmiesza i przynosi nadzieję, a swoją prostotą sprawia że nie sposób się od niej oderwać. Mimo iż jest przewidywalna, to i tak was oczaruje. Porwie was w swoje sidła i nie puści, a na koniec zostawi w was tak wielką burze emocji, że jeszcze długo po przeczytaniu książki nie będziecie mogli dojść do siebie.
„Czuję teraz, że nic wcześniej nie było właściwe. Nic, aż do teraz.” *str. 359