Już po raz kolejny w moich rękach znalazła się jedna z powieści autorstwa króla kryminału. Z wielką chęcią sięgnęłam po nią widząc w sklepie bardzo niską cenę, jednocześnie już od dawna czując przesyt przeciętnymi powieściami dla nastolatek. Jeszcze bardziej zaintrygowało mnie zdanie widniejące na okładce, które pozwolę sobie zacytować poniżej.
Kiedy trafiła mnie pierwsza kula, pomyślałem o swojej córce…
Głównym bohaterem i narratorem powieści za razem jest Marc Seidman, chirurg plastyczny zajmujący się ciężkimi przypadkami deformacji twarzy oraz mąż i ojciec. Cała historia rozpoczyna się w momencie, kiedy zostaje postrzelony przez kulę. Kiedy się budzi – dowiaduje się strasznych rzeczy. Jego żona została zastrzelona, córkę natomiast porwano. I tak zaczyna się jego walka o odnalezienie dziecka. Kto jednak mógł to zrobić, skoro żadne z małżonków nie miało wrogów?
Jeśli chodzi o same postacie – są one niezwykle różnorodne. Mamy lekarza pasjonującego się swoją pracą, jego przyjaciela mającego liczną rodzinę, lekko despotycznego teścia i kochającą matkę. Podczas lektury żałowałam wręcz, że Monica już nie żyła – myślę, że chodząc po ziemi wniosłaby do całości coś zaskakującego.
Pierwszą rzeczą na którą zwróciłam uwagę jest naprawdę barwny i ciekawy styl autora, który nie pozwala nam się nudzić ani przez chwilę i wciąga nas bez reszty. Opisy są proste, ale przy tym bardzo interesujące co zasługuje na ogromną pochwałę. Całość można określić jako lekką i intrygującą.
Jedyną rzeczą, która w książkach Harlana Cobena nieco rzuca mi się w oczy to… schematyczność. Jeśli nieco głębiej przeanalizujemy psychikę bohaterów, ich poczynania i jakieś cechy charakterystyczne – zobaczymy swego rodzaju podobieństwa. Samej fabule zaś nie mogę nic zarzucić, ogólny zarys z pewnością nie należał do nudnych choć chwilami czułam mały niedosyt akcji.
Sama na początku snułam pewne przewidywania odnośnie tego jaki będzie finał całej historii. Jak zwykle – wiele się nie pomyliłam, aczkolwiek jedna rzecz mnie zaskoczyła.
Ta książka rozczarowała mnie nieco bardziej, w porównaniu do innych opowiadających o Myronie i Winie, bo tę dwójkę akurat szczerze kocham.
Jeśli zaś chodzi o samo wydanie, to ku mojej wielkiej radości jest ono wolne od jakichkolwiek błędów czy też literówek. Sama jestem w posiadaniu wersji kieszonkowej, która kosztowała mnie zaledwie kilka złotych i myślę, że była to całkiem dobra inwestycja. Jedynie okładka średnio wpada mój gust. Przedstawia drzewa, a między nimi ciemną postać, wszystko jest utrzymane w tonacjach zieleni. Myślę jednak, że graficy mogli się trochę bardziej postarać.
Harlan Coben nazywany często królem kryminału z pewnością zasłużył sobie na to miano, pisząc wiele ciekawych powieści. Mimo wszystko myślę, że również jedyna szansa jest powieścią naprawdę udaną, po którą warto sięgnąć chociażby dla samego języka czy stylu autora. Dzięki temu można spędzić naprawdę miło czas nie zauważając nawet, kiedy z pierwszej strony dotrze się już do samego końca. Polecam.