Długo wzbraniałam się przed sięgnięciem po Igrzyska Śmierci. Bałam się rozczarowania, odrzucał mnie wszechogarniający szał na tę serię, dlatego też wolałam nieco poczekać nim ostatecznie się skuszę i ulegnę. Dopiero teraz wzięłam tę powieść w dłoń i chcąc zabić nudę podczas oczekiwania na powrót do domu, zatopiłam się w świecie pełnym okrucieństwa, paradoksów i trudnych dylematów. Czy było warto?
Całość jest z pozoru typową dysutopią, gdyż mamy wszystkie elementy jakie takowa powinna zawierać - zniewolonych ludzi, biedę, głód, nieszczęście, skorumpowaną władzę. Czy można więc przyrównać Igrzyska do innych tego typu pozycji? Niekoniecznie, gdyż według mnie poziom jaki reprezentują wypada o wiele lepiej na ich tle.
Całość jest opowiadana w narracji pierwszoosobowej i czasie teraźniejszym. Z początku obawiałam się, że autorka będzie miała typową dla dziewczyn w pewnym wieku tendencję do biadolenia, jednak całkiem miło się rozczarowałam. Katniss mimo młodego wieku jest dziewczyną naprawdę stąpającą twardo po ziemi, do czego najbardziej przyczyniła się wczesna śmierć ojca i konieczność przejęcia na siebie najważniejszych obowiązków domowych. Jest typową twardą osobowością, nie ulegającą byle wzruszeniom na każdym kroku. Wszystko to sprawiło, że obdarzyłam tę bohaterkę szczerą sympatią i czytanie każdej strony niosło ze sobą jedynie przyjemność. Reszta postaci wypada również całkiem dobrze, a realia życia w takim a nie innym świecie zostały oddane niezwykle przekonująco i szczerze, dzięki czemu czytelnik ma wrażenie, że "to naprawdę mogło tak wyglądać".
Styl jest naprawdę wciągający, przyjemny i przy tym dość bogaty. Opisy są satysfakcjonujące a ich długość dobrana wprost idealnie - nie są przydługawe, satysfakcjonują czytelnika wystarczająco. Akcja pędzi do przodu i nie ma w niej większych przestojów. Wszystko to otoczone jest niezwykle wzruszającymi momentami, łamiącymi serce historiami i okrutną rzeczywistością otaczającą nas na kartach powieści z każdej strony.
Bardzo spodobało mi się poczucie humoru autorki, które bez wahania można określić jako sarkastyczne, może wręcz lekko wisielcze, na pewno jednak nie można narzekać na jego brak.
Moim największym problemem było przywiązywanie się do bohaterów, którym nie było przeznaczone by pożyć zbyt długo. Przy każdej śmierci moje serce płakało i zawodziło, jednak taki sytuacji było tutaj wiele. Nie było z kolei nudy i oszczędzania bohaterów, wręcz przeciwnie - śmierć czaiła się przez cały czas gdzieś w tle, dzięki czemu wszystko wydawało się być jeszcze bardziej realne.
Długo wzbraniałam się przed Igrzyskami Śmierci w wersji papierowej i przyznać muszę, że zrobiłam wielki błąd i teraz długo będę żałować, że tyle czekałam nim ostatecznie poznałam historię Katniss. Jeśli miałabym jakoś porównać książkowy pierwowzór do filmu to powiedziałabym, że podobały mi się w równym stopniu. Książka zawsze daje trochę więcej satysfakcji, film zaś pozwala odczuć każdy element kilkukrotnie mocniej. Zauważyłam jedynie, że w wersji wielkoekranowej zabrakło kilku wątków, które pominięto z nieznanego mi już powodu.
Powieść ta bez wątpienia ma swój niepowtarzalny klimat, ma w sobie to coś co powinna mieć każda powieść. Przyciąga, pochłania i zatrzymuje przy sobie na dłużej dlatego nie dziwię się temu, że tylu autorów zainspirowało się, lub nawet żywcem zaczerpnęło pewnych jej motywów.
Z czystym sercem polecam. Naprawdę warto sięgnąć, poznać tę historię i mówię to do wszystkich - nawet tych zniechęconych. Kto wie, może ta historia wciągnie Was tak bardzo, jak pewną równie sceptycznie nastawioną blogerkę, która zwlekała kilka dobrych lat?