Fabuła Pozytronowego Człowieka nie była mi obca, gdyż wcześniej napotkałam oba filmy powstałe na jego motywach, osobiście jednak jestem większą zwolenniczką starszej wersji. Po usłyszeniu o tym, iż istnieje książkowy pierwowzór, z największą radością zabrałam się za poszukiwania i pełna emocji tego samego wieczoru rozpoczęłam lekturę. Myślałam, że prawdopodobnie czytanie zajmie mi kilka dobrych dni, gdyż rzadko sięgam po ten gatunek, jak jednak było w rzeczywistości?
Zarwałam nockę, gdyż po prostu nie mogłam przerwać czytania – tak bardzo wchłonął mnie świat Andrew. Jest to pozycja naprawdę skomplikowana w swej prostocie i prawdopodobnie dlatego tak bardzo mnie wciągnęła. Wraz z każdą kolejną stroną zgłębiamy się coraz bardziej w świat, w którym roboty można napotkać praktycznie wszędzie i poznajemy szczegółową historię życia jednego z nich.
Asimov w swoim dziele skupia się przede wszystkim na przemyśleniach towarzyszących naszemu głównemu bohaterowi, zaś dopiero kolejne miejsce w hierarchii zajmuje tutaj akcja. Niemniej jednak przemyślenia zawarte w tej powieści były dla mnie niezwykle interesujące, tak więc praktycznie nie odczułam tych wszystkich przeczytanych stron, a zrobiło mi się wręcz smutno gdy zauważyłam, że mam już całą powieść za sobą.
Trzy Prawa Robotyki:
1. Robot nie może skrzywdzić istoty ludzkiej lub - poprzez wstrzymanie się od działania - pozwolić, by stała jej się krzywda.
2. Robot musi wykonywać rozkazy wydawane mu przez istoty ludzkie, z wyjątkiem sytuacji, kiedy byłyby one sprzeczne z Prawem Pierwszym.
3. Robot musi chronić swoje istnienie dopóty, dopóki taka ochrona nie jest sprzeczna z Prawem Pierwszym lub Drugim.
Pozytronowy Człowiek to przede wszystkim opowieść o poszukiwaniu własnego człowieczeństwa oraz o znalezieniu tego czegoś, co w nas owo człowieczeństwo definiuje i sprawia, że jesteśmy czymś więcej niż jedynie maszyną zdającą się na zaprogramowane odruchy.
Styl autora naprawdę przypadł mi do gustu, a zaś sama przygoda z jego dziełem była dla mnie wspaniałą odmianą od nazbyt prostego języka tak wszechobecnego w wielu pozycjach.
Pozytronowy człowiek to naprawdę dobry kawałek literatury, jednak zdaję sobie sprawę z tego, iż większości zapewne może nie przypaść do gustu. Polecam ją zatem przede wszystkim tym, którzy gustują w literaturze fantasy oraz tym, którzy lubią pozycje tak obfite w podobne rozważania. Sama z kolei mam w planach szersze zapoznanie się z twórczością autora.