Jedyne dziecko recenzja

Jedyne dziecko

Autor: @Lena173 ·5 minut
2011-08-21
Skomentuj
2 Polubienia
Jack Ketchum jest pseudonimem artystycznym amerykańskiego pisarza Dallasa Mayr. Zanim jednak doszło do tego, że stał się on cieszącym sławą twórcą powieści grozy trudnił się między innymi takimi zawodami jak: piosenkarz, aktor, sprzedawca, agent literacki, czy też nauczyciel. W wielu kręgach uważany jest za legendarnego autora, który jest w stanie przerazić nawet starych wyjadaczy tego gatunku. W Polsce promocją jego książek zajęło się wydawnictwo Papierowy Księżyc, które w niedalekiej przyszłości zaserwuje fanom Jacka Ketchum'a dużą dawkę niezapomnianych emocji, które towarzyszyć im będą podczas zagłębiania się w każdą kolejną powieść. Zanim to jednak nastąpi gorąco zachęcam Was do obejrzenia ekranizacji, które nakręcone zostały na podstawie "Dziewczyny z sąsiedztwa", "Straconych", "Red", czy też "Offspring".

Przed przeczytaniem "Jedynego dziecka" byłam bardzo ciekawa lektury, która została napisana przez wybitnego amerykańskiego pisarza. Czytałam na jej temat wiele pochlebnych opinii i już wtedy wiedziałam, że stanie się ona jedną z ważniejszych książek w moim życiu. Co prawda do bycia mamą jeszcze trochę mi brakuje, jednak od zawsze uwielbiałam czytać powieści, w których poruszane zostawały problemy rodzinne. Tego typu książki dosyć często traktuje zbyt osobiście i jeszcze długo po zakończeniu danej pozycji literackiej rozmyślam nad tym, jak mogłoby się potoczyć losy ich bohaterów gdyby nie przeciwności losu, które spotykali na swojej drodze. W wielu przypadkach utożsamiałam się z nimi i przez całość trwania lektury dopingowałam im i pragnęłam by wszystko ułożyło się jak najbardziej dla nich pomyślnie. Nie oznacza to jednak że uwielbiam szczęśliwe zakończenia - wręcz przeciwnie. Spełnieniem moich najskrytszych marzeń są historie, które zawierają w sobie ciągle trwające zawroty akcji - gdy w jednej chwili wszystko układa się po myśli głównych bohaterów, a już w następnej świat zawala im się na głowę i muszą rozpocząć swój bój od początku. W takich momentach cała drżę i z niecierpliwością przerzucam kolejne kartki trzymanego przeze mnie egzemplarza. Tak właśnie było w przypadku wspomnianej wyżej książki.

Liddy Danse jest całkiem zwyczajną kobietą, która oddałaby wszystko za to by wreszcie zostać matką. Rok po rozstaniu ze swoim byłym mężem, spotyka na swojej drodze mężczyznę, z którym ma nadzieje założyć w pełni normalną rodzinę. Jakiś czas po zawarciu związku małżeńskiego w domu rodziny Danse pojawia się upragnione przez bohaterkę dziecko. Z biegiem lat okazuje się, że Robert nieco różni się od swoich rówieśników i wcale nie chodzi tutaj o jakiekolwiek upośledzenie. W wieku ośmiu lat bardzo często zdarza mu się bowiem wypróżnić przez sen i w związku z tym Liddy zmuszona jest do zmieniania mu pościeli kilka razy w tygodniu, a z biegiem czasu decyduje się także na zakładanie mu jednorazowych pieluch. Kobieta zdaje sobie sprawę z tego, iż bywa to dla jej syna upokarzające, jednak w dalszym ciągu nie może znaleźć przyczyny całego zajścia. Czymś niezwykle interesującym i zarazem przerażającym okazuje się fakt, iż ośmioletni chłopiec przybiera dziwną pozycje na samą myśl o zakładaniu pampersa. Po kilku miesiącach intensywnego myślenia w końcu dochodzi ona do przerażających wniosków, które zmieniają jej życie raz na zawsze...

"Jedyne dziecko" jest książką, która wstrząsa czytelnikiem już od pierwszych przeczytanych stron. Nie znajdziemy w niej bowiem momentów, które świadczyłyby o zbytniej sielankowości jej bohaterów, a wręcz przeciwnie. Liddy już od małego posiadała w swojej głowie obraz pijanego ojca, który w wieku młodzieńczym mocno odbił się na jej psychice. Dzięki temu w swoim dorosłym życiu pragnęła spotkać mężczyznę, który będzie ją chronił przed wszelkim złem otaczającego ją świata. Nie należała ona do tego typu kobiet, którym zależy tylko i wyłącznie na tym by opływać w Bóg wie jakich luksusach, czy też pokazywać się ludziom w najnowszych trendach mody. Po nieudanym małżeństwie z Jimm'em miała nadzieję, iż znajdzie kogoś takiego w Arturze - właścicielu dosyć popularnej restauracji. Bohaterka poznała go podczas uroczystości weselnej własnej siostry i od tamtej pory między nimi zaczęło rodzić się uczucie, którego oboje nie byli w stanie opisać. Dopiero z biegiem czasu okazuje się bowiem, iż nic nie jest takie piękne, jak to malują...

Jack Ketchum ukazał w swojej książce szeroko pojęte bestialstwo do jakiego mężczyzna może posunąć się w stosunku do swojej rodziny, a zwłaszcza dziecka, które powinno być jego największym skarbem i z kogo powinien czerpać bezgraniczną dumę. Amerykański autor w sposób doskonale ukazuje swoim czytelnikom psychologiczny portret osoby, która z premedytacją rani innych i jednocześnie potrafi skutecznie się kamuflować. Jak uzdolnionym trzeba być aktorem, by przed własną żoną ukrywać fakt, iż boleśnie krzywdzi się swojego pierworodnego syna? Gdzie też podziewa się sumienie tak postępujących ludzi? Dlaczego organy sprawiedliwości odwracają tego sytuacje na niekorzyść jednostek, które za wszelką cenę starają się przeciąć pępowinę łączącą ofiary z ich oprawcami? Co prawda w książce nie znajdziecie odpowiedzi na te pytania, jednak na własne oczy przekonacie się z jak niezwykłą premedytacją są w stanie działać ludzie, którzy uważają się za bogów. Wszyscy ci którzy nie uznają odpowiedzi odmownej i za nieposłuszeństwo karzą strachem i przeogromnym bólem. W całej tej układance nie ma różnicy czy jest się kimś bliskim dla tego typu osoby, czy też zwykłym przechodniem, którego spotka się z ślepym zaułku.

"Jedyne dziecko" chciałabym polecić przede wszystkim, którzy lubują się w tego typu tematyce. Osobiście nie żałuję spotkania z omawianą w dniu dzisiejszym pozycją literacką Jacka Ketchuma i jestem pewna, że w przyszłości sięgnę po nią po raz kolejny. Już teraz jest pewna tego, iż za każdym kolejnym razem będzie ona wywoływać we mnie te same emocje, które towarzyszą mi od chwili, w której wzięłam ją w swoje dłonie po raz pierwszy. Jeszcze nieraz będą irytować mnie zachowania bohaterów tej książki i przynajmniej kilkudziesięciokrotnie będę dochodzić do wniosku, iż życie bywa wielce niesprawiedliwe. Nie mniej jednak z wielkim utęsknieniem wyczekuje chwili, w której będę mogła zagłębić się w kolejnej powieści amerykańskiego autora, a z całą pewnością zrobię to już w niedalekiej przyszłości.

Na sam koniec chciałabym jeszcze wspomnieć niezwykle pięknej okładce, która sprawia, że mam wielką ochotę oprawić całość tej powieści w piękną ramkę i ustawić na jakimś honorowym miejscu. Takie podejście do jakiejkolwiek lektury nie zdarzyło mi się nigdy wcześniej, więc można by to uznać za nie lada wyczyn. Dodatkowo jestem wielce zauroczona stylem, którym podczas trwania lektury posługiwał się jej autor. W tym miejscu chylę czoła także przed panem Bartkiem Czartoryskim, który w naprawdę brawurowy sposób przetłumaczył dla nas "Jedyne dziecko". Gorąco polecam!


Wydawnictwo Papierowy Księżyc, lipiec 2011
ISBN: 978-83-61386-07-0
Liczba stron: 324
Ocena: 9/10

Recenzja opublikowana została na:
[http://recenzje-leny.blogspot.com/2011/08/jack-ketchum-jedyne-dziecko.html]

Moja ocena:

Data przeczytania: 2011-08-21
× 2 Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki
Jedyne dziecko
3 wydania
Jedyne dziecko
Jack Ketchum
8.7/10

„Jedyne dziecko” to kolejna na polskim rynku i długo wyczekiwana powieść Jacka Ketchuma, autora słynnej „Dziewczyny z sąsiedztwa” oraz „Poza sezonem” i „Straconych”. Amerykański pisarz przeprowadza w...

Komentarze
Jedyne dziecko
3 wydania
Jedyne dziecko
Jack Ketchum
8.7/10
„Jedyne dziecko” to kolejna na polskim rynku i długo wyczekiwana powieść Jacka Ketchuma, autora słynnej „Dziewczyny z sąsiedztwa” oraz „Poza sezonem” i „Straconych”. Amerykański pisarz przeprowadza w...

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki

Zobacz inne recenzje

Gdy mówi się o horrorach, to większość ludzi ma w myślach duchy, zombie, czy też jakieś fizycznie zmutowane potwory. Po przeczytaniu tej książki na myśl będą się nasuwać wyobrażenia po prostu ludzi, ...

@Ilona @Ilona

Wyobraź sobie, że jesteś matką. Nie taką, która nie zważa na dobro własnego dziecka, ale zaangażowaną, kochającą, z sercem na dłoni. I nagle dowiadujesz się, że ktoś twoje bezbronne dziecko potwornie...

@alicya.projekt @alicya.projekt

Pozostałe recenzje @Lena173

Wszystkie moje mamy
Holocaust w wersji dla najmłodszych

Nie potrafię znaleźć odpowiednich słów na opisanie uczuć, które towarzyszyły mi podczas czytania tej niepozornej książeczki. Nie ukrywam, że sama mocno zdziwiłam się jej ...

Recenzja książki Wszystkie moje mamy
Rywalki
Rywalki

Literatura młodzieżowa. Dla wielu dorosłych czytelników jest czymś nieosiągalnym i bynajmniej nie ma to związku z tym, że ktokolwiek zabrania im zapoznawania się z tego t...

Recenzja książki Rywalki

Nowe recenzje

Rose Madder
Rose Madder
@ladybird_czyta:

Rosie Daniels żyje w piekle. Porażający ból wielokrotnie poobijanych ciężkimi buciorami nerek, niezliczone blizny po ug...

Recenzja książki Rose Madder
O miłości
Mamy prawo popełniać błędy, mamy prawo się z ni...
@karolareads:

O miłości ks. Piotra Pawlukiewicza to książka, którą pochłonęłam w jeden wieczór. Nie mogłam oderwać się od stylu, w ja...

Recenzja książki O miłości
O Małej Hydrze, która nauczyła się latać
O MAŁEJ HYDRZE, KTÓRA NAUCZYŁA SIĘ LATAĆ
@marcinekmirela:

„O MAŁEJ HYDRZE, KTÓRA NAUCZYŁA SIĘ LATAĆ” WSPÓŁPRACA REKLAMOWA — AUTOR: Artur Tojza WYDAWNICTWO: SELF PUBLISH...

Recenzja książki O Małej Hydrze, która nauczyła się latać
© 2007 - 2024 nakanapie.pl