Literatura młodzieżowa. Dla wielu dorosłych czytelników jest czymś nieosiągalnym i bynajmniej nie ma to związku z tym, że ktokolwiek zabrania im zapoznawania się z tego typu utworami. Chodzi raczej o powszechnie funkcjonujące przekonanie, że osiągnięcie pewnego wieku do czegoś zobowiązuje i koniec. Z drugiej strony obserwujemy również kreowanie się nastoletnich moli książkowych na niezwykle wymagających odbiorców i w związku z tym młodzieżówki niejednokrotnie traktowane są po macoszemu. Oczywiście powinniśmy sięgać po takie lektury, które przypadną nam do gustu i nie ma sensu katować się niezbyt pociągającymi nas powieściami. Czasami jednak warto jest dać im szansę, bo nigdy nie wiadomo, czy nie będziemy mieli do czynienia z naprawdę wciągającą i niezapomnianą lekturą.
America to nastoletnia dziewczyna, która zarabia na życie śpiewając podczas różnego rodzaju uroczystości u ludzi posiadających wyższy status społeczny. Wraz ze swoimi rodzicami i dwójką młodszego rodzeństwa żyją w skrajnym ubóstwie, ponieważ jako Piątki nie mają zbyt wielu możliwości, by wybić się ponad tłum bardziej uprzywilejowanych obywateli państwa. Główna bohaterka jednak nie poddaje się i stara się czerpać z mijających dni ile się tylko da. Nadchodzi czas, gdy książę Illei zaczyna oglądać się za odpowiednią kandydatką na żonę. Zostaje ogłoszony konkurs, w którym mogą wziąć udział wszystkie niewiasty w wieku od szesnastego do dwudziestego roku życia. Zaszczyt zamieszkaniu w zamku otrzyma jednak tylko część z nich i wtedy zabawa rozpocznie się na dobre.
Kiera Cass stworzyła niezwykle wciągającą i niezapomnianą powieść. To prawda, że zauważyłam w niej kilka mankamentów o których warto byłoby wspomnieć, jednak nie przesłoniły mi one tego co najważniejsze w tej lekturze. Autorce udało się wykorzystać drzemiący w niej potencjał i jestem pewna, że jeszcze nie raz zostaniemy mile zaskoczeni tekstami, które wypłyną spod jej pióra. Przyznaję, że na samym początku obawiałam się, że historia stworzona przez amerykańską pisarkę nie przypadnie mi do gustu, ponieważ okaże się ona łudząco podobna do kilku innych powieści i nie będę w stanie napisać o niej niczego pozytywnego. "Rywalki" są poniekąd zlepkiem pomysłów, które pojawiły się już w publikacjach zagranicznych twórców, jednak mam wrażenie, że w tym przypadku zostały one o niebo lepiej przemyślane i dopracowane. Po raz kolejny mieliśmy bowiem do czynienia z podziałem bohaterów na poszczególne klasy społeczne i choć strasznie żałuję, że autorka nie przedstawiła nam choćby ogólnej charakterystyki każdej z nich, to i tak zostały one o wiele lepiej i ciekawiej przybliżone, niż miało to miejsce chociażby w "Igrzyskach Śmierci" Suzanne Collins. Podejrzewam również, że autorka nie chciała zdradzać nam tych wszystkim informacji w jednym tomie i co nieco na ten temat pojawi się w kolejnej książce.
Muszę przyznać, że bardzo polubiłam Ami i poniekąd byłabym w stanie się z nią utożsamić. Niestety rozczarowuje mnie nieco fakt, że po raz kolejny mamy do czynienia z nad wyraz przeciętną nastolatką, która nie skarży się na swój los i do samego końca pragnie pozostać w cieniu. Ponadto dość sceptycznie patrzy na jakiekolwiek szanse wybicia się z tłumu, a jeśli już decyduje się coś zrobić, to robi to wyłącznie ze względu na swoich bliskich. W dalszym ciągu pozwala sobie na zachowywanie się wbrew zasadą i o dziwu nie ponosi z tego żadnych konsekwencji, a wręcz przeciwnie! Staje się jedną z największych faworytek Eliminacji i brnie przed siebie niczym burza. Oczywiście dokonałam tu sporego uogólnienia i jestem tego pełni świadoma. Zdaję sobie sprawę, że obecnie jest popyt na tego typu bohaterki i za żadne skarby świata tego nie zmienię. Jestem w pełni świadome tego, że poprzez takie zabiegi wiele czytelniczek wyobraża sobie siebie jako główną bohaterkę i w ich sercach pojawia się pewnego rodzaju nadzieja na lepsze jutro. Czytając ten utwór byłam w pełni podziwu dla Americy, ponieważ od początku do samego końca pozostała sobą. Nie udawała kogoś kim nie była, ale z drugiej strony znajdowała się w zupełnie innej sytuacji, niż reszta dziewcząt. Ogromny wpływ na to wszystko miał również fakt przynależenia do Piątek, więc wszystko to co spotkało ją na terenie pałacu traktowała jako dar od losu, a nie jako coś co jej się po prostu należało. Widać to było zarówno w rozmowach prowadzonych z księciem Maxonem, jak i również z czasu, który dane jej było spędzić w towarzystwie swoich pokojówek. Nie sądzę, by większość z nas postępowała podobnie.
Kiera Cass posługuje się niezwykle prostym i zrozumianym dla wszystkich językiem. Wydaje mi się, że już dawna nie miałam do czynienia z powieścią, którą czytałoby mi się równie dobrze. Lekkie pióro stanowi niepodważalną podstawę do tego, by twórca miał szansę na to, by w skuteczny sposób dotrzeć do wyobraźni odbiorców. Pod tym względem pisarka zrobiła na mnie naprawdę duże wrażenie i nigdy w życiu nie kazałabym jej niczego zmieniać. Osobiście nie mogę się już doczekać czerwca, kiedy to na polskim rynku wydawniczym pojawi się kolejna publikacja amerykańskiej autorki. Jestem strasznie ciekawa przygód, które tym razem spotkają Ami, Maxona i Aspena. Czy będziemy mieli do czynienia z prawdziwą walką o serce głównej bohaterki? A może książę spośród wszystkim kandydatek wybierze na swoją żonę zupełnie inną dziewczynę? Jak to dobrze, że odpowiedź na te pytania otrzymam za kilka tygodni. Zachęcam Was do zapoznania się z "Rywalkami", ponieważ uważam ją za jedną z lepszych powieści dla młodzieży jaką kiedykolwiek miałam okazję przeczytać. Zdaję sobie sprawę z tego, że nie poruszyłam jeszcze wielu problemów, które zostały w niej poruszone, więc tym bardziej lećcie do księgarni lub biblioteki i czym prędzej oddajcie się tej przyjemności.
Moja ocena: 9/10