Autokar do nieba recenzja

Jedziemy na wycieczkę

Autor: @zingela ·2 minuty
2013-09-17
Skomentuj
1 Polubienie
W życiu trzeba umieć się bawić. I trzeba umieć sobie radzić, kiedy ta (przecież niewinna) zabawa niesie za sobą konsekwencje. Poważne. I zupełnie nieoczekiwane.

Marcin poszedł na wesele. Wrócił. Obudził się nazajutrz z samego rana, o czternastej. Myślał, że uda mu się uniknąć kaca, ale niestety życie nie jest tak łaskawe. Odsłuchał wiadomości. Niedobrze. Dziewczyna go rzuciła. Co prawda nie ma z tym tragedii, poznali się tydzień wcześniej, ale to, co mówiła, napełniło go niepokojem. Nie był on bynajmniej spowodowany opisywanymi zdarzeniami z jego udziałem (kto by się martwił bójką z wokalistą, striptizem na scenie czy poturbowaniem pana młodego), ale znacznie poważniejszą sprawą - nic z tego nie pamiętał. Uwierzył więc na słowo Grześkowi, że uszkodził mu ramię, przez co teraz musi zastąpić go w pracy. Robota zapowiadała się jako nieźle płatna, to co się miał wahać. I nietrudna. W końcu co to za problem oprowadzić 39 osób po Rimini i wskazać do niego drogę kierowcom. Żaden. Nawet jeśli trzeba znieść trudności, jakie mogą stanowić 2 pary gejów, potencjalny morderca, podeszły w latach narkoman i fakt, że nazwę miasta słyszy się pierwszy raz w życiu.

„Autokar do nieba” zaczynał się dobre. Bardzo dobrze. Mamy humor, i to humor inteligentny, dawkowany, a co ważne - inteligentnie dawkowany. Czytając pierwsze strony, nie przestawałam się śmiać. Później było gorzej. Dużo gorzej.

Kompozycja powieści niby jest uporządkowana i przemyślana. A nie jest. Mamy podział na dni wycieczki, no dobrze. Tylko że opis pierwszego dnia kończy się, kiedy 1/3 książki jest dawno za nami.Zostaje 6 dni, epilog... i ponad 70 stron. Ten fakt wzbudził we mnie podejrzenia. Rzeczywiście, środkowe dni wycieczki zostały potraktowane po macoszemu. Co gorsza - po pierwszej części błyskotliwy humor się kończy. Zaczynają się głupie żarty, jakieś do bólu oczywiste rozwiązania językowe, które w zamyśle autora miały pewnie śmieszyć lub zaskakiwać. Nic z tego. Im bliżej końca książki, tym tęskniej wyglądałam mety.

Tendencja zniżkowa Olearczyka tyczy się niestety nie tylko języka. Fabuła rozwija się fatalnie. Przede wszystkim dziwnie rzadko wspomina się, że Marcin pracuje.W szczątkowych opisach dowiadujemy się, że bohater ciągle jest pilotem wycieczki. Za to poznaje sobie nowych ludzi. Z jednym z nich wiąże się kolejny minus książki, który kompletnie ją dla mnie zdyskwalifikował. Otóż do treści wtrąca się wydawca. Nie wiem, czy rzeczywisty, czy wyimaginowany, ale jest. Zasadniczo to dobrze, bo książki bez niego nie wydam, jednak tłumaczenie W TRAKCIE FABUŁY, dlaczego ocenzurował (czyli wyrzucił) jakiś fragment, nie świadczy dobrze ani o nim, ani o autorze, ani o powieści, ani o poglądach obu na inteligencję czytelników. Wtrącenia te (na szczęście nieliczne) wyjątkowo utrudniały bezstresowe czytanie lekkiej przecież pozycji. Wspomnę jeszcze, że nie podobało mi się zakończenie. Jest niedopracowane, szokująco krótkie, trywialne, naciągane i nieco żenujące. Szkoda słów.

Czy warto polecić tę książkę? Nie. Myślę, że każdy, kto decyduje się na jej przeczytanie, wie, że trzyma w ręku lekkie i mało wymagające czytadło. Czyli się myli. Książka nie jest całkiem lekka przez bzdurne udziwnienia. Można ją także zaliczyć do wymagających - trzeba wykazać się mocnymi nerwami i bezbrzeżną cierpliwością, by szczęśliwie dobrnąć do końca. Prawdą jest, że ta powieść nie wnosi nic nowego, więc spokojnie można przejść obok niej.

Moja ocena:

Data przeczytania: 2013-09-17
× 1 Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki
Autokar do nieba
2 wydania
Autokar do nieba
Paweł Olearczyk
5/10

Marcin budzi się po powrocie z wesela swojej siostry i niczego nie pamięta. Wiadomości na automatycznej sekretarce sugerują, że trochę wczoraj narozrabiał. Między innymi poturbował znajomego, który w ...

Komentarze
Autokar do nieba
2 wydania
Autokar do nieba
Paweł Olearczyk
5/10
Marcin budzi się po powrocie z wesela swojej siostry i niczego nie pamięta. Wiadomości na automatycznej sekretarce sugerują, że trochę wczoraj narozrabiał. Między innymi poturbował znajomego, który w ...

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki

Zobacz inne recenzje

Paweł Olearczyk jest małopolskim młodym pisarzem debiutującym powieścią "Nie pytaj mnie o Rose". Jego trzecia, najnowsza książka, wydana przez wydawnictwo Novae Res jest właśnie recenzowana. Książka ...

@narratorka @narratorka

Po „Autokar do nieba” sięgnęłam z lokalnego patriotyzmu. Paweł Olearczyk pochodzi z Kęt, urodził się w Oświęcimiu. Jak nic swój chłopak, pisarz zza miedzy. Do tego doszła wyjątkowo ładna i przyciągają...

@MarKo @MarKo

Pozostałe recenzje @zingela

Bez mojej zgody
Bez znieczulenia

Zaczynając pisanie tej recenzji, jestem dokładnie 4 minuty po przeczytaniu książki. W zasięgu ręki ciągle mam chusteczkę, w głowie bezradny mętlik, a kącik lewego oka - c...

Recenzja książki Bez mojej zgody
Czwartki w parku
CZAS, BY KOCHAĆ

William Wharton w genialnej powieści „Tato” napisał kiedyś o starości: "starzy jes­teśmy tyl­ko wte­dy, kiedy większość ludzi wo­lałaby, żebyśmy już nie żyli". To jest do...

Recenzja książki Czwartki w parku

Nowe recenzje

Róże i fiołki
Intrygująca i niezwykle klimatyczna!
@maitiri_boo...:

„Róże i fiołki” Gry Kappel Jensen to tom otwierający młodzieżową trylogię fantasy, który przenosi nas do tajemniczego, ...

Recenzja książki Róże i fiołki
Dzieci jednej pajęczycy
Pajęczyna
@CzarnaLenoczka:

W świecie gdzie woda i świeże powietrze nie są oczywistością a towarem luksusowym pajęcza bogini ma oko na wszystkie sw...

Recenzja książki Dzieci jednej pajęczycy
Na trwogę bije dzwon
Fascynująca podróż do przedwojennego Poznania
@czytanie.na...:

Niektóre książki zajmują szczególne miejsce w naszych sercach. W moim na stałe zagościła seria kryminalna z Antonim Fis...

Recenzja książki Na trwogę bije dzwon