Trylogia czasu, pochłonie każdą sekundę, każdą minutę, każdą godzinę. Zaplącze myśli, te teraźniejsze, oraz te które już dawno minęły. Nigdy nie wiadomo, czy żyjemy w teraźniejszości, czy może przyszłość została już zaplanowana, a my tylko powtarzamy pewne „stare” schematy?
Czerwień Rubinu wciąga całą sobą i pozostawia po sobie wiele pytań, bez odpowiedzi. Odpowiedzi na które musimy poczekać, aż do następnych części trylogii.
Charlotta miała odziedziczyć gen podróży w czasie, wobec tego dlaczego kompletnie nieprzygotowana Gwendolin nagle dostaje mdłości i przenosi się do innego wieku? Charlottę przygotowywano od dziecka do tego poważnego zadania, wszystko wydawało się być jasne i przemyślane, czyżby więc dokonano pomyłki? Pomyłki tak karygodnej, że może zmienić wszystko, co do tej pory zostało przygotowane?
Szesnastoletnia Gwendolyn staje przed poważnym zadaniem i w ciągu kilku godzin musi poradzić sobie z tym do czego podobni ludzie byli przygotowywani latami. W dodatku poznaje niesamowicie przystojnego, ale przemądrzałego i aroganckiego Gideona, który jest drugim podróżnikiem i z którym będzie musiała współpracować .
Wkrótce okazuje się, że nie wszystko jest czarno-białe, a dziewczyna nie wie której stronie może ufać. Nie, ona nie ufa nikomu, co dodatkowo komplikuje zadanie.
W powieści występują postacie fikcyjne, jak np. Gwendolyn, czy Gideon, oraz historyczne, np. hrabia de Saint Germain. Są one zróżnicowane i choć na pierwszy rzut oka wydają nam się oczywiste, w rzeczywistości okazuję się o wiele bardziej skomplikowane. Sama Gwendolyn jest na pozór zwyczajną nastolatką, chodzi do szkoły, spotyka się z przyjaciółm, rozgląda za chłopakami, jednak zgłębiając się w jej postać widzimy silniejsze uczucia oraz tajemnice, których nie może ujrzeć świat dzienny.
Książka pisana jest prostym, ale barwnym językiem, co doskonale wprowadza nas w rolę głównej postaci. Pisanie w pierwszej osobie, pozwala nam lepiej zrozumieć rozterki i lęki dziewczyny, ale równocześnie pozostawia posmak tajemnicy, bowiem autor nie jest wszechwiedzący, a my razem z Gwendolyn dowiadujemy się o kolejnych skrywanych faktach i powoli układamy układankę, którą położyła przed nami Kerstin Gier.
Jeśli raz zaczęło się czytać tę lekturę, nie można się od niej oderwać. Cieszę się, że zabrałam się za to dopiero w wakacje, kiedy nie muszę pilnować czasu, ponieważ ta książka dogłębnie go pochłania i po przeczytaniu pierwszego zdania kończy się na ostatnim. Niesamowita i poruszająca lektura, wzbogacona często o mroczne i tajemnicze opisy miejsc, oraz przeżyć. Otwiera przed nami mnóstwo tajemnic, które nierozwiązane czekają na nas w następnych częściach.
Ogromnie spodobała mi się szata graficzna książki, nie tylko przepiękna okładka, ale również pomysł, że przed rozpoczęciem nowego rozdziału zamieszczone były cytaty lub drzewa genealogiczne podróżników w czasie. Uważam że był on bardzo ciekawy i na pewno wzbogacał książkę o kolejne szczegóły i tajemnicze wątki.
Czerwień Rubinu jest piękną i na pewno świeżą powieścią. Jest miłą odmianą po niekończących się opowieściach o wampirach, czy wilkołakach. Zachwyca czytelników pewnego rodzaju magią i stylem. Akcja toczy się dosyć szybko, a nawet początkowe rozdziały, które były dopiero wprowadzeniem, emanują dobrym humorem i porywają czytelnika w odległy świat.
Nie chcę wchodzić w szczegóły, dajcie się sami zaskoczyć oryginalnym pomysłem Kerstin Gier. Dajcie się ponieść wirowi opowieści Trylogii Czasu. Naprawdę warto!