Kylie Galen w końcu wie, kim jest. Na jaw wyszła upragniona tajemnica jej pochodzenia. Jednak... nic nadal nie jest pewne w taki sposób, jaki nastolatka by sobie życzyła. Wciąż więcej jest wiadomych, niż nie wiadomych. Do tego JBF - rząd istot nadnaturalnych przejawia podejrzane zainteresowanie zdolnościami dziewczyny. Wszystko jeszcze bardziej komplikuje fakt, iż zaczynają ją nawiedzać duchy żyjących... Co to może oznaczać? I czy Kylie uda się rozwikłać nie tylko tą zagadkę, ale także i tę dotyczącą tego, co potrafi?
Wodospady Cienia do dosyć specyficzna seria. W dobrym tego słowa znaczeniu. Sięgam po nią z prawdziwą przyjemnością, teraz już nie mając żadnych obaw czyhających za rogiem. Dlaczego? Odpowiedź na to pytanie jest prosta. C.C Hunter jest jedną z tych pisarek, które wraz z każdym kolejnym tomem rozkwitają i tworzą coś jeszcze lepszego od swoich poprzedniczek. Nic więc dziwnego, że cieszę się, iż cykl ten liczy sobie sześć tomów, bo jeśli dalej tak będzie szło, to finał pozostawi mnie w niezłej emocjonalnej rozsypce...
Jak już zapewne mogliście wywnioskować, czwarta część - "Szepty o wschodzie księżyca" dotychczas spodobała mi się najbardziej. A więc zajęła zaszczytne miejsce "Zabranej o zmierzchu". To naprawdę cudowne uczucie móc obserwować rozwój pisarzy, szczególnie na przełomie wielotomowych serii. Jak ci autorzy naprawiają błędy, które Wam przeszkadzały w poprzedniej części i jak z każdą kolejną tworzą coraz lepszą i spójną historię. C.C Hunter właśnie to robi. "Szepty o wschodzie księżyca" pochłonęłam, ciekawa każdej nadchodzącej kartki i tego, co przyniesie... Pamiętajcie, nic nie jest pewne! Najbardziej doceniłam fakt, iż pisarka ta skupiła się bardziej na wielowątkowości swojego dzieła, niż na romansie. Fakt, miłość nadal odgrywa tutaj istotną rolę i bardzo dobrze, bo to jedna z wielu zalet tej książki, ale już na całe szczęście nie gra pierwszych skrzypiec.
Kluczowa tajemnica wyszła na jaw. I nie obyło się to bez emocji. Jednak pomimo tego, iż sama Kylie - a czytelnik wraz z nią - wie, kim jest, nadal nie jest jej łatwo odnaleźć się w nadnaturalnym świecie. Co ma niby oznaczać fakt, że jest kameleonem, skoro nikt wcześniej ze znanych jej osób o tym nie słyszał? Sama ta koncepcja już po przeczytaniu trzeciego tomu brzmiała dla mnie niewiarygodnie, nawet jeśli chodzi o fantastykę i obawiałam się trochę, że pisarka z tego nie wybrnie i zaplącze się w swoich dobrych, aczykolwiek ryzykownych posunięciach. Jak się okazało - moje obawy były bezpodstawne. Zdecydowanie podoba mi się sposób, w którym C.C Hunter zmierza. Jest oryginalny i świeży, do tej pory nie spotkałam się jeszcze z taką koncepcją nigdzie indziej. A każdy szanujący się fan gatunku paranormal romance, że jest to prawdziwy ewenement. Co mogę więcej napisać? Z pewnością nikt nie poczuje się rozczarowany - autorka już o to zadbała, nawet z nawiązką.
Nie mam najmniejszego pojęcia, jak ja wytrzymam do premiery piątego tomu, takie zakończenie zgotowała swoim czytelnikom autorka! Emocjonujące i przesycone napięciem, zwiastujące fakt, iż naszą bohaterkę czeka nowa, zapewne pełna niebezpieczeństw przygoda. Zapowiada się naprawdę interesująco, ponieważ Kylie rozpoczyna kolejny rozdział w swoim nadnaturalnym życiu.
Wodospady Cienia za granicą cieszą się sporą popularnością i miło jest obserwować, jak zyskują coraz większe rzesze fanów w Polsce. Ten cykl zdecydowanie na to zasługuje. Przyciąga nie tylko magnetyzującymi okładkami, ale także i samą treścią. To przesycona humorem i emocjami seria, która umili każdemu kilka wieczorów, a może i nawet mniej, tak błyskawicznie się ją czyta! C.C Hunter kusi lekkością swojego warsztatu pisarskiego, ciekawymi kreacjami bohaterów, a także i dynamiczną oraz wartką akcją. Dodajcie do tego romans i wyjdzie Wam przepis na hit! Gdy już zaczniecie czytać, przepadniecie... Nie mogę się doczekać, gdy w moich dłoniach będzie wygodnie leżał piąty tom. Mam nadzieję, że nastąpi to jak najszybciej!
"Wiesz, jest trochę ludzi, którzy wiedzą, kiedy umrą, i mogą odpowiednio wykorzystać pozostały im czas. Ale zwykle, gdy zaczynasz planować swój koniec, to przestajesz żyć dla jutra. Życie dla dzisiejszego dnia jest piękne. Zbyt wielu z nas o tym zapomina, ale by żyć w pełni, trzeba żyć i dla dziś, i dla jutra. Pomyśl o tym. Czy gdybyś wiedziała, że za pół roku umrzesz, to zaczęłabyś przedsięwzięcie, na którego dokończenie nie miałabyś szans? Poszłabyś na studia uczyć się na lekarza? Urodziłabyś dziecko, wiedząc, że zbyt szybko je zostawisz? Ludzie wiele tracą, gdy przestają żyć dla przyszłości."