Książka pod tytułem „Nowa Istota” to pozycja dosyć kontrowersyjna. Trochę wulgarna, trochę obrazoburcza, na pewno inna niż wszystko to, co dotychczas czytałem. Hmm, szczerze, to jestem bardzo skonsternowany i nie bardzo wiem jak się zabrać do tej recenzji. Więc może najprościej, jak mawiał to mój profesor nauczający archeologii – zrobimy to łopatologicznie.
Powieść „Nowa Istota” rozpoczyna się snem/ mirażem/ wspomnieniem/ inne piękne wyrażenia, początków naszego istnienia. Nie tego tutaj, lecz bezpośrednio przed momentem poczęcia. Tak, stoimy przed Stwórcą, a raczej trzema enigmatycznymi stwórcami. I tutaj niejako doznamy szoku – są oni wulgarni, obskuranccy, od razu czujemy do nich niechęć za brak szacunku do swoich stworzeń. Bawią się ludzką istotą, gwałcą ją, czy to fizycznie, czy to mentalnie. Zero szacunku, czysta przemoc i groteskowa zabawa. Wkurza, odstręcza, wręcz zmusza do odczucia całkowitego, nieokiełznanego obrzydzenia takimi Stworzycielami. Gdyby takowy istnieli…
Następnie, po całej mordędze przed wcieleniem, stajemy się ludzką istotą. Prostą, a jednocześnie skomplikowaną. Jest w nas bunt, nieokreślony, odwieczny, niezrozumiany, choć w jakimś stopniu pojmowany parapsychicznie. Nic nas tutaj nie trzyma. Żyjemy życiem nieokreślonym – tutaj, teraz, w tylko w tym momencie, bez myślenia o tym, co może nam przynieść przyszłość. Słowem – żyjemy ulotną chwilą dla niej samej, bez zadawania pytań, bez podążania gdziekolwiek. Ostatnimi czasy chyba taka postawa zdarza się coraz częściej. Prawda?
Autor w swej powieści porusza kwestie odmienności fizycznych, kulturowych, mentalnych. W tym przypadku opisuje zagmatwane losy kobiety uwięzionej w męskim ciele. Jest on-ona zawieszony/a między wyznaczonymi przez ludzkość i Stwórców granicami. Jest dokładnie na samym jej środku, ani tu, ani tam. Chłopak wyglądający jak kobieta, musi znaleźć swoje miejsce na tym padole łez i zmartwień. Wyzywana od „ciot” i temu podobnych „słów”, musi znaleźć swoje miejsce. Dlatego co rusz walczy, aby pokazać, że nie jest tym, kim go (ją) określają. Walczy w sensie dosłownym – stacza krwawe walki na pięści… i wygrywa. Zapowiada się na świetnego pięściarza, lecz przez kontuzję traci szansę zostania zawodowym bokserem. Później nie unika też używek, które prowadzą go-ją do kolejnych kłopotów… W pewnym momencie stacza się na samo dno i okalecza się. Uratowana, staje się kobietą, , odrzuconą przez własną rodzinę, i wiąże się ze swym dawnym rywalem, jak się okazuje gejem… To tak po krótce. Przyznam, że takie zakończenie było dla mnie zaskoczeniem.
Wydaje mi się, że to nie tylko historia o zmaganiu się ze sobą, jako człowiekiem na rozstaju. To również opowieść o tym, jak postrzegamy świat, jak łatwo ulegamy impulsom, jak mało krytyczni jesteśmy wobec siebie i innych. Tak, sądzić innych potrafimy, ale czy oceny te są słuszne? Czy nasze postrzeganie jest jedynym prawdziwym? Z kart „Nowej Istoty” możecie zaczerpnąć odpowiedzi na te frapujące pytania. Czy będą one proste? Może, niekoniecznie… albo w ogóle. Ciężko jest pisać o czymś, czego do końca się nie rozumie.
Choć powieść jest krótka, zawiera w sobie wiele wątków, których nie sposób wymienić. Pisząc te recenzję, zaczynam sobie uświadamiać kolejne, które trochę zmieniają moje postrzeganie tej pozycji. Być może będziecie czuli zniesmaczenie, tak jak ja, i pomimo tego, że nadal je odczuwam, jestem bogatszy o nowe doświadczenia. Początkowo sądziłem, że wystawię gorszą opinię na jej temat, ale po głębszym namyśle, sądzę, że warto sięgnąć po tę książkę… bo może to przygoda ciężka, wulgarna i trudna, ale warta przebycia. Warto spojrzeć na świat innym spojrzeniem, niż tym, którym sami siebie określamy.
"Książkę otrzymałem/otrzymałam z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl"