Dwór na Martwym Polu recenzja

Klasyków się nie powiela, klasyków się podziwia!

Autor: @Tanashiri ·3 minuty
2021-04-27
Skomentuj
19 Polubień
Rok 1941. Irena Kornacka dostaje list od ciotki, w którym to starsza pani zaprasza do siebie siostrzenicę. Równolegle do Uroczysk zmierza Rafał Szczęsny- genialny pianista i ulubieniec niemieckich żołnierzy stacjonujących we Wrocławiu. Choć byli towarzyszami zabaw w dzieciństwie, przez lata zapomnieli o sobie, niosąc własne problemy i zmartwienia. Już niebawem znów się spotkają, ale w makabrycznych okolicznościach.

Fabuła czyli danie główne
Twórczość Joanny Pypłacz miałam okazję poznać przy okazji pozycji "Genius Loci". Już wówczas dało się zaobserwować jej bujną fantazję, zamiłowanie do tematyki grozy. Czy jednak samo zamiłowanie wystarczy, jeśli chce się napisać powieść? Niestety nie. Oprócz zupełnie oczywistej miłości do danego gatunku należy również posiadać dar przykucia czytelnika, i przede wszystkim odważnego kopa, którym swoją książkę wprowadzisz do życia. W "Dworze na Martwym Polu" ma się wrażenie, że Autorka poszła w niewłaściwą stronę, bo o ile temat duchów i opętań w który Pypłacz zabrnęła jest znany i owszem, klasycznie straszny, to już fajnym świeżym pomysłem mogły być lalki, które zawodowo naprawiała Irena. I muszę się przyznać, że ja się takiego zabiegu spodziewałam- nawiedzonych, opętanych lalek, które żyją swoim życiem.
Natomiast główna oś fabularna prowadzona jest wokół ducha ,którego nikt nie zna i procesu opętania. Nie umiem myśleć o tym inaczej niż w kategorii klasycznego "Egzorcysty" Williama Petera Blattego, a dokładniej tym, ż Pypłacz mocno inspirowała się tym dziełem. I choć inspiracja jest jak najbardziej w porządku, to już trzeba postarać się by swoją fascynację naprawdę dobrze przelać na papier. Brakuje tu dbałości o detale, opisy są tak krótkie, że oczy płaczą. Głównym błędem w tej powieści jest fakt, że Autorka zbyt dużą wagę przywiązuję do uczuć i pragnień bohaterów, a także do ich problemów, że bagatelizuje techniczne zagadnienia rzeczowe. Do przodu z akcją posuwamy się w tempie dżdżownicy- nie ślimaka czy żółwia, ale tylko ociupinkę szybciej. Jak by to nie zabrzmiało, ale podczas czytania miałam wrażenie, że nic tam nie dzieje się z udziałem woli bohaterów, ale tylko i wyłącznie za zrządzeniem tej tajemniczej siły, która wszystko "stawia" pod siebie. I to byłoby normalne w granicach powieści grozy, natomiast jest to zdublowane tyle razy, i tak nieprecyzyjnie, że pojawia się pytanie po co?

Bohaterowie czyli mdląca przystawka
W "Dworze na Martwym Polu" oprócz głównych bohaterów Ireny i Rafała znajduje się cala paleta postaci, które prawdopodobnie miały być barwne i soczyste, natomiast wyszły takie sobie. Przechodząc do sedna trzeba powiedzieć wprost, że Irena swoja delikatnością, eterycznością i egzaltacją powala. Nieco lepiej prezentuje się Rafał, ale dla mnie jest nieco niedopracowany. Gdyby Pypłacz bardziej się postarała, rozbudowała jego charakterystykę, byłby to ewidentnie czarny koń tej powieści. Na uwagę zasługuje także Tola, szczególnie, że jest od początku niesamowicie tajemniczą postacią, o której nic nie wiadomo. To taka trochę Pani Danvers z "Rebeki" Daphne du Maurier, takie początkowo sprawiała wrażenie, przy bliższym poznaniu niestety okazuje się być inaczej. Bohaterowie wypadają blado, są niedopracowani, nie wzbudzają emocji a to bardzo ważne.

Moje podsumowanie czyli malutki deser, gdyż cukier w nadmiarze szkodzi
Jedynym i niepodważalnym atutem powieści jest styl pisarski Joanny Pypłacz. Jest lekko, czyta się szybko, język i słownictwo jest bogate. Całość jako jednolita struktura jest niedopracowana. Nie mam na myśli słabego warsztatu Autorki, a to, że nie ma tu ani powiewu ani nawet delikatnego muśnięcia grozą. Ja widziałam wiele inspiracji, samo Martwe Pole tak podobne do "Nawiedzonego domu na wzgórzu" Shirley Jackson aż wola o porównanie. Może gdyby zmienić koncepcje, byłoby lepiej, ale tego już się nie dowiemy.
Dodaję jedną gwiazdkę, ponieważ zakończenie jest otwarte i co by t nie dywagować, jest pozostawione w takim suspensie, że w tym momencie sięgnę po drugą część, aby dowiedzieć się jak z tego Autorka zmierza wybrnąć.

Książkę otrzymałam z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl

Moja ocena:

Data przeczytania: 2021-04-27
× 19 Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki
Dwór na Martwym Polu
Dwór na Martwym Polu
Joanna Pypłacz
6/10
Cykl: Dwór na Martwym Polu, tom 1

Strzeż się tego dworu. Nie wiadomo, jakie skrywa tajemnice… Kraków, rok 1941. Irena Kornacka, artystka i właścicielka kliniki lalek od dłuższego czasu oczekuje na wieści o losach swego męża, kt...

Komentarze
Dwór na Martwym Polu
Dwór na Martwym Polu
Joanna Pypłacz
6/10
Cykl: Dwór na Martwym Polu, tom 1
Strzeż się tego dworu. Nie wiadomo, jakie skrywa tajemnice… Kraków, rok 1941. Irena Kornacka, artystka i właścicielka kliniki lalek od dłuższego czasu oczekuje na wieści o losach swego męża, kt...

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki

Zobacz inne recenzje

Do książki pani Joanny Pypłacz podchodziłam z entuzjazmem. Literacki horror jest bowiem gatunkiem, po który sięgam chętnie, wiedząc, że moja własna wyobraźnia raczej mnie nie zawiedzie, a lektura dos...

@canis.luna @canis.luna

Są takie miejsca, których sama nazwa wzbudza niepokój. Joanna Pypłacz zabierze nas do jednego z nich. W Uroczyskach znajduje się jałowa ziemia, zwana Martwym Polem, a przy niej wznosi się, co prawda ...

@asiaczytasia @asiaczytasia

Pozostałe recenzje @Tanashiri

Kroczący wśród cieni. Nigdy mnie nie odnajdziesz
Wśród cieni

Kavel Rotheng jest tropicielem. Jedynym w swoim rodzaju. Kiedy udaje mu się brawurowo rozwiązać zagadkę tajemniczych zgonów w miejskim więzieniu, zostaje wzięty pod lupę...

Recenzja książki Kroczący wśród cieni. Nigdy mnie nie odnajdziesz
Lupus magnus
Lupus Magnus

Hmm... i cóż ja mam powiedzieć o tej powieści? Motyw zmiennokształtnych nie jest nowością, podobnie jak żadnym odkryciem w literaturze nie jest również zagadnienie wilko...

Recenzja książki Lupus magnus

Nowe recenzje

Most na Drinie
Kronika pewnego mostu
@Remma:

Wzniesiony przez Mehmedpaszę most stanowi pretekst do opowieści z dziejów Bośni w latach 1516 – 1914. Most stanowi cent...

Recenzja książki Most na Drinie
Wioska małych cudów
Wioska małych cudów
@tomzynskak:

Każdy z nas potrzebuje w swoim życiu cudów. Nie jakiś magicznych i nierealnych, a takich najzwyklejszych, które mogą wy...

Recenzja książki Wioska małych cudów
Dom ciało
Wersy płynące przez wnętrze…
@edyta.rauhut60:

Poezja wiele ma oblicz. Dzisiaj chciałabym Ciebie, Czytelniku zaprosić do poznania jednego z nich. Jak możemy przeczyta...

Recenzja książki Dom ciało