Wszystkie historie kiedyś dobiegają końca, a Stephanie Garber swoją książką „Klątwa prawdziwej miłości” wcale nam tego nie ułatwiła. Nie mogę uwierzyć, że dotarłam do trzeciego tomu trylogii Baśni o złamanym sercu, cieszę się, że wiem, jak wszystko się potoczyło, a jednocześnie będę tęskniła za Jacksem i Evangeline. To, co najbardziej kocham w Evangeline, to to, że jest marzycielką. Jest jak światło w morzu beznadziejności i negatywności. Ma marzenie i goni za nim. Evangeline stała się jedną z moich ulubionych głównych bohaterek dzięki swojej wytrwałości. Czy też macie takie książki, których złożoność potrafi was przytłoczyć i zmobilizować do poszukiwania kolejnych szczegółów, które mogły wam umknąć?
Główną bohaterką książki autorstwa Stephanie Garber pod tytułem „Klątwa prawdziwej miłości” jest Evanglina Fox, to wspaniałą dziewczyna, która miała silną wiarę w miłość. Poznaliśmy ją, jako nastolatkę, która od dzieciństwa marzyła o zakochaniu się i życiu szczęśliwie z miłością swojego życia. Jacks ma moc spełniania życzeń, dziewczyna zwróciła się do niego o pomoc, kiedy miłość jej życia miał zamiar poślubić jej przyrodnią siostrę, Eve chcałą, aby Książę Serc pomógł jej przerwać ślub. W obliczu tej sytuacji postanowił pomóc Evangeline w zamian za trzy pocałunki. Od tego się zaczęło, a dalej było jedynie trudniej i znacznie ciekawiej. Bohaterka znalazła się w zamku, ma męża, otrzymała to, czego pragnęła, prawda? Nie pamięta, jak wiele straciła w końcu nie ma wspomnień, jednak podświadomie czuje, że coś jest nie tak. Czy uda jej się rozwiązać tą tajemnicę? Czy Książę Serc przetrwa? Który z tych czarnych charakterów zwycięży? Czy i w tej historii będzie szansa na dobre i szczęśliwe zakończenie?
„Klątwa prawdziwej miłości” wciągają czytelnika w magiczny świat, pozostawiając rzeczywistość za sobą. Stephanie Garber ma talent, każde słowo jest napisane z taką złożonością i głębią, jednocześnie jest pięknie wyartykułowane. Kreacja bohaterów jest niesamowita, każda chwila między nimi była wyjątkowa. Niezależnie od tego, czy były to przekomarzania, czy też bardziej intymne chwile wypełnione subtelnym dotykiem oraz czystym napięciem byłam nimi oczarowana. Evangelina bardzo rozwinęła się, jako bohaterka, uczy się na swoich błędach i je poprawia. Nigdy nie traci wiary ani nadziei, ma wady, ale to właśnie czyni ją ludzką. Wybory, których dokonuje, są realistyczne, a ona wkłada tyle serca we wszystko, co robi, że jest to niesamowite. Atmosfera jest tym, co autorka potrafi bardzo dobrze stworzyć, daje poczucie ucieczki od rzeczywistości, czyli to, czego szuka większość czytelników. „Klątwa prawdziwej miłości” to idealne zakończenie wspaniałej serii, muszę przyznać, że ta książka sama w sobie jest świetna. Sprawiła, że przypomniałam sobie, dlaczego tak bardzo kocham fantastykę, romanse i baśnie. Autorka potrafiła utrzymać moją uwagę już od pierwszej do ostatniej strony, była klimatyczna i pełna akcji. Muszę przyznać, że zwrotów akcji nie ma tak wiele, jak w poprzednich tomach, ale nie są one niezbędne, aby książka była dobra i przyjemna.