„Człowiek ma tendencję do nadawania znaczeń wielu rzeczom albo właśnie doszukiwania się sensu w przypadkowych zjawiskach. A jeśli mamy do czynienia z silnymi emocjami, to tym mocniej to działa”.
Nazwisko Marka Stelara na okładce książki, od dawna jest dla mnie gwarancją lektury na najwyższym poziomie. Kryminały, które do tej pory miałam okazję przeczytać, są wysokiej klasy, pisane z pasją, pełne tajemnic, zbrodni oraz ludzkich ułomności, które do nich doprowadziły.Dopracowane w każdym calu, poprzedzone doskonałym reaserchem, to historie, które wymagają od czytającego skupienia i dokładnego analizowania kolejnych poznawanych faktów. To książki, na które warto poświęcić czas, bo angażują od samego początku do końca. Autor po mistrzowsku, serwuje mroczne zagadki, a zbrodnie, o których pisze, łączą teraźniejszość z przeszłością. W „Skrusze” Marek Stelar kolejny raz udowodnił, że nie boi się nowych wyzwań, mieszania fikcji z faktami oraz tworzenia nowych bohaterów. Bohaterów, którzy mają zwyczajne problemy życiowe. Muszą się z nimi borykać i szukać rozwiązań, przez co stają się bliżsi czytelnikowi i wzbudzają jego sympatię. Stelar nie pierwszy raz opowiadao tragediach z przeszłości, które powracają, w najmniej oczekiwanym momencie. Dopóki żyją ci, którzy o nich pamiętają, ta prawda może wypłynąć w każdej chwili. Autor ponownie pozwala wyciągnąć wnioski, co się dzieje z ludźmi, którzy uczestniczyli w zbrodni, jak przez lata zadręczają się wyrzutami sumienia, ale pomimo to próbują ukryć prawdę za wszelką cenę, która pewnego dnia i tak wypłynie niespodziewanie na powierzchnię. Zawsze znajdzie się dociekliwy śledczy, który gdy odnajdzie właściwą nić, która w końcu zaprowadzi go do kłębka i pozwoli odkryć winnych.
Dominik Przeworski pracuje jako kryminalny w szczecińskiej Komendzie Miejskiej Policji, cieszy się uznaniem kolegów i przełożonych, ale ta ogólna sympatia nie pomoże mu, gdy popełni jeden błąd. Nierozważna decyzja, o którą by się nie podejrzewał, spowodowała, że został zesłany za karę do niewielkiej miejscowości na samym końcu Polski. Wyobraża sobie, że nadal będzie robił to co do tej pory, czyli łapał złoczyńców. Jakie jest jego zdziwienie i rozczarowanie, gdy zamiast roli kryminalnego, musi zaprowadzić porządek jako dzielnicowy na Nowym Warpnie. Dzień podobny do dnia i jeszcze dodatkowo, trudno mu się wkraść w łaski miejscowych, zarówno mieszkańców, jak i przełożonych. Jego życie toczy się przewidywalnym rytmem i nawet zaczyna powoli lubić to miejsce na końcu świata, do którego został zesłany, w którym nic oprócz burd pijaków i zwykłych włamań, nic się nie dzieje. Tak jest, aż do dnia gdy para sympatycznych emerytów, podczas sadzenia drzewek na swojej posesji nieoczekiwanie trafia na ludzkie szczątki. Od tej chwili monotonne życie aspiranta nabiera kolorów, bo Dominik, jest jak pies myśliwski, który gdy raz złapie trop, nie odpuści, aż dopadnie zwierzynę. Miejscowi wierzą w klątwy i na wszystko mają swoje wytłumaczenie, doszukują się związków i ukrytych sensów w przypadkowych i pozornie nieistotnych zjawiskach i zdarzeniach, co nie przekonuje aspiranta, bo to twardo stąpający po ziemi policjant, który nie wierzy w zjawiska paranormalne. Szuka racjonalnego wytłumaczenia, w czym pomaga mu jego dociekliwa natura.
„Skrucha”, to kryminał, napisany w mistrzowskim stylu, przemyślany i dopracowany. Mała społeczność, oderwana od wielkomiejskiego zgiełku, gdzie wydaje się, że nic ciekawego nie może się wydarzyć, ma swoją mroczną tajemnicę sprzed lat, którą odkrywa się wraz z aspirantem Dominikiem Przeworskim. Autor oczami bohatera pozwala obserwować ludzi i ich zachowania, powoli odkrywa powody, które doprowadziły do tragedii przed laty. Niesamowity klimat, tajemniczość oraz wyjątkowa atmosfera, które towarzyszą podczas lektury, dopełniają całości. Jeszcze chwilę po zakończeniu lektury, nie można opuścić Nowego Warpna. Nie dowierza się temu, co się wydarzyło i oczekuje się puenty, ale ona przecież wynika z fabuły powieści. Człowiek z natury nie rodzi się zły, to okoliczności, błędnie podjęte decyzje, będą miały konsekwencje na całe życie. Ludzka niemoralność, namiętności, sytuacje, które sprzyjają rodzącemu się złu. I jak to w życiu bywa, nic do końca nie jest czarno białe i nie wszystkie kąty muszą być proste. Cóż na koniec mogę powiedzieć. Czytajcie Stelara, bo warto.
„Najgorsze jest to, że kiedy człowiek w coś wierzy, to potem trzyma się tego jak objawionej prawdy i nic nie jest w stanie go przekonać, że mogło być inaczej”.
Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości Wydawnictwa Filia Mroczna strona.
Nie będzie przebaczone temu, kto nie okaże skruchy. Nie ma skruchy w tym, w którym nie ma człowieka. Wiosna dwa tysiące osiemnastego roku. Aspirant Dominik Przeworski, „kryminalny” ze szczecińskiej ...
Możesz zacząć od Skruchy tu jest całkiem nowy bohater, bo Nadkomisarz Rędzia składa się z trzech Blizny, Sekta i Głębia. Dobrze jak zachowa się kolejność. Zwłaszcza Sekty i Głębi. Świetne kryminały. Polecam.
Nie będzie przebaczone temu, kto nie okaże skruchy. Nie ma skruchy w tym, w którym nie ma człowieka. Wiosna dwa tysiące osiemnastego roku. Aspirant Dominik Przeworski, „kryminalny” ze szczecińskiej ...
W zeszłym roku rozpoczęłam przygodę z kilkorgiem znakomitych autorów i jednym z nich jest właśnie Marek Stelar. Udało mi się nadrobić już większość jego powieści i śmiało mogę go zaliczyć do moich ul...
Moja lista autorów, z których dorobkiem literackim koniecznie chcę się zapoznać jest dość obszerna. Od dawna znajdował się na niej Marek Stelar i teraz nastał czas na niego. Jest to moje pierwsze spo...
@Logana
Pozostałe recenzje @gala26
𝗭𝗮𝗴𝗺𝗮𝘁𝘄𝗮𝗻𝗲 𝗿𝗲𝗹𝗮𝗰𝗷𝗲
Dla nikogo chyba nie jest tajemnicą, że Małgorzata Rogala należy do grona moich ulubionych autorek. Uwielbiam jej styl pisania i historie, które tworzy. W każdej z nich ...
𝑅𝑎𝑘 to historia stalkera z Tindera, który przez czternaście lat oszukiwał i wykorzystywał kobiety, czując się całkowicie bezkarny. Manipulował ludźmi, aż do momentu, gdy...