"Smak hiszpańskich pomarańczy" to zbiór trzech opowiadań. Trzy romanse, trzy kobiety, trzech mężczyzn.
"Wakacje w Andaluzji"
Lily nie może zapomnieć o zdradach męża i poronieniu. Przyjaciółka proponuje jej weekend w towarzystwie swojego chłopaka. Na miejscu okazuje się, że ukochany Rachel zabrał ze sobą znajomego, Santiaga Morais. Lily rozpoznaje w nim swojego kochanka z pewnej podroży. Oboje ukrywają prawdę, a między nimi panuje napięta atmosfera.
"Wino, słońce, Barcelona"
Carrie leci do Barcelony, miasta, w którym jest jej dom. Ma tam również podpisać kontrakt z wytwórnią win Santos. Dziewczyna pracuje w agencji reklamowej i jej zadaniem jest jak najlepiej wypromować markę. Ma już własny pomysł, ale podczas podroży zdradza plan siedzącemu obok mężczyźnie. Po pewnym czasie okazuje się, że to słynny Maks Santos. Carrie jest pewna, że z powodu jej niedyskrecji Maks nie podpisze kontraktu. Jednak on podaje warunki, na których to zrobi. Kobieta wplątuje się w sieć kłamstw.
"Tylko w Madrycie"
Javier Herrera od zawsze chciał przejąć bank po swoim dziadku, lecz po jego śmierci na drodze stoi mu.. testament. Dziadek zaznaczył w nim, że następca musi mięć żonę, a by oficjalnie przejąć bank, powinien być z nią rok. Javierowi się to nie podoba, bo zawsze miał dużo kochanek, ale żadnego stałego związku. Gdy przyjeżdża do niego Grace Beresford, dziewczyna, której ojciec dopuścił się oszustwa, mężczyzna wpada na pomysł i wykorzystuje ją do niecnych planów.
Trzy romanse nie wyróżniają się niczym niezwykłym. Fabuła jest wręcz banalna, ale książkę czyta się szybko. W powieściach nie ma zwrotów akcji, czy fragmentów łapiących za serce, jednak każde z opowiadań wciąga dzięki czemuś innemu. Pierwsza historia jest do bólu przewidywalna, druga wprowadza wątek ciekawszy i bardziej emocjonujący, a trzecia trzyma się już całkiem dobrze.
Spodziewałam się opisów gorących miast Hiszpanii, odwiedzenia przez bohaterów ciekawych miejsc, czy przeżycia niezwykłych przygód nad morzem. Niestety historie postaci są suche, występuje jeden główny punkt, żadnych opisów, prócz wyglądu przystojnych mężczyzn czy atrakcyjnych kobiet. W opowiadaniach znajdą się również fragmenty smutne czy przykre, jednak czytelnik ma tę świadomość, iż wszystko skończy się dobrze.
Bohaterowie zostali wykreowani jako idealnie piękni. Charakterami się jednak różnią i jak to pierwsze bywało irytujące, to drugie mi się podobało. Powracając do wyglądu, zrozumiałe, że w romansach jest najczęściej wszystko idealne, ale ileż można? Czy żadna z pisarek nie potrafiła stworzyć wyjątkowej postaci, tylko musiała lecieć po schematach? Muszę jednak przyznać, że autorki wykazały się pomysłowością opisując psychikę, czy charaktery bohaterów. Szczególnie Chantelle Snaw, tworząc mężczyznę bez uczuć, nieczułego na nic. Zdecydowanie to trzecie opowiadanie było najbardziej dopracowane, a postaci najciekawsze. Wzruszeń może nie dostarczyło, jednak dało się odczuć rożne emocje.
Pisarki różnią się od siebie stylem, jednak schemat powieści jest mniej więcej ten sam. Kim Lawrence niczym mnie nie zaskoczyła. Od pierwszych stron wiadome było jak się wszystko potoczy. Język Kathryn Ross trochę mnie zauroczył. Był lekki, owszem, ale także tekst bardziej przemyślany, wciągający. Pomysł był ciekawszy, oryginalniejszy. Kolejne opowiadanie na plus, najlepsze wręcz, napisała Chantelle Snaw. Być może nie zachwyca, ale trzyma się na dobrym poziomie. Trzy historie poprowadzone są narracją trzecioosobową, dzięki czemu poznać możemy wszystkich pobocznych bohaterów, nie tylko główne postaci.
Okładka mnie raczej nie zachęcała do czytania. Krzykliwe kolory być może pasują do lata, jednak do mnie nie przemawiały. Jeżeli chodzi o wydanie, to w książce zdarzały się literówki, nie nagminnie, ale jednak. Reszta wydania była w porządku, powieść nie rozpada się w rękach, a czcionka jest na tyle duża, że czytanie idzie szybko.
Powieść "Smak hiszpańskich pomarańczy" nie ujęła mnie za serce, nie zapadnie w mojej pamięci na długo, momentami mnie nudziła. Spędziłam z nią jednak także kilka niemęczących godzin. Jest to dobra książka na lato, ale polecam także przeczytać na rozluźnienie.