Pierdomenico Baccalario to włoski pisarz, który tworzy powieści przygodowe dla dzieci i młodzieży. W wieku 22 lat zdobył nagrodę wydawnictwa "Il Batello a Vapore" za powieść "Droga wojownika". Jego historie przetłumaczono na dwadzieścia języków. Twórczość tego autora znam już od wielu lat. Już w podstawówce zaczytywałam się w najbardziej znanej serii pana Baccalario, czyli "Ulysses Moore". Pamiętam do tej pory, jakie wrażenie wywołały na mnie "Wrota czasu". To był chyba pierwszy raz, kiedy aż tak pochłonęła mnie jakaś powieść. Dlatego z tym autorem wiąże mnie pewna sentymentalna nić, z uśmiechem na ustach wspominam jego książki. Także seria "Century" jest godna przeczytania, choć sama mogę polecić jedynie pierwszą część, bo tylko ją miałam okazję poznać.
Wracając jednak do powieści, o której dzisiaj piszę. "Kod królów" to najnowsza powieść włoskiego pisarza. Nie mogło jej zabraknąć na mojej liście książek do przeczytania. Opowiada ona o walce z czasem, w celu uratowania czegoś bardzo cennego, a mianowicie najstarszego języka - Języka Królów.
Zacznę jednak od początku. Beatrycze to czternastoletnia dziewczyna, która tymczasowo mieszka u wujka Glauca w Turynie, gdyż jej ojciec jest śmiertelnie chory i razem z matką przebywają w Ameryce na leczeniu. Wuj Glauco ma świra na punkcie książek. Z zawodu jest księgarzem i ma swój mały sklepik, w którym sprzedaje wyjątkowe pozycje. Natomiast nastolatka nie przepada za książkami, nie za bardzo rozumie pasję wujka, ale lubi je katalogować. Pewnego lipcowego dnia do księgarni wchodzi młoda Francuzka, która przybywa z polecenia kolekcjonera książek Zakhara. Mężczyzna ten chce zdobyć wszystkie tytuły ze swojej listy, brakuje już mu tylko siedemnastu z 259. Za ogromne wynagrodzenie Glauco zgadza się pomóc tajemniczemu mężczyźnie. Jednak po jakimś czasie dowiaduje się, że jego przyjaciele księgarze giną, a wcześniej pracowali właśnie dla Zakhara. Wuj przestaje wierzyć zleceniodawcy i razem z siostrzenicą próbują rozwiązać zagadkę, która może kosztować ich życie. Jaki cel ma bogaty mężczyzna, że poświęca dla niego tak wiele? Czy Beatrycze i jej wujowi uda się go powstrzymać przed zrealizowaniem swoich wizji?
Jak wszystkie książki Pierdomenico Baccalario "Kod królów" to pełna napięcia powieść. Utrzymana jest na tym samym poziomie, co poprzedniczki, choć wartka akcja rozpoczyna się dopiero w połowie. Czcionka jest ogromna, dzięki czemu czyta się ją ekspresowo. Dla mnie ta pozycja jest poprawna pod każdym względem, nie mam jej nic do zarzucenia. Duet Beatrycze - Glauco kojarzył mi się z parą Meggie - Mo, choć Meggie była dla mnie sympatyczniejsza no i obdarzała książki prawdziwą miłością aż po grób. Znowu skojarzenie z "Atramentowej trylogii", już po raz kolejny w moich recenzjach. Widocznie te seria wryła mi się w pamięć;)
Historia związana ze Srebrną Szachownicą i historią Języka Królów bardzo mi się podobała. Ciekawym pomysłem było też zawarcie tajnego języka we wspaniałych dziełach literatury światowej takie jak "Boska komedia", które może przeczytać każdy z nas i poszukać tam tajnego szyfru. Autor kolejny raz pokazał, jak ogromną ma wyobraźnię. Jednak cieszę się, że powieść ta nie ma kolejnych części, bo wydaje mi się, że najlepsze już zostało w niej zapisane, a kolejne tomy tylko pogorszyłyby sprawę.
Urzekł mnie Turyn przestawiony w powieści. Chciałabym kiedyś odwiedzić miejsca w niej opisane na przykład Park Królewski czy Muzeum Egipskie. Ale najbardziej chciałabym zajrzeć do księgarni takiej jak "Antykwariat pod złotym Słońcem".