Kolejne 365 dni recenzja

Ostatnia część serii o Laurze Biel. Po postrzeleniu Laury, Massimo musi podjąć najtrudniejszą decyzję w swoim życiu. Czy ocali życie swojej ukochanej żony czy jednak będzie próbował ratować ich jeszcze nienarodzone dziecko? Ta decyzja z pewnością zaważy na całym jego życiu. Jakie konsekwencje z tego wynikną?

Nie sądziłam, że kiedykolwiek to powiem, ale ostatnia część historii Laury Biel była dobra. Dwie poprzednie średnio przypadły mi do gustu, natomiast ta pozytywnie mnie zaskoczyła. Zastanawiałam się czy w ogóle warto ją czytać skoro tamte części oceniłam jako średnie, ale bardzo byłam ciekawa zakończenia tej historii i nie żałuję, że się zdecydowałam. Nie nastawiałam się jednak na jakieś spektakularne akcje i nie czytałam innych recenzji, żeby nie wyrobić sobie przedwcześnie zdania. Nie liczyłam na to, że to będzie książka roku, ale oceniam ją najwyżej z całej serii. Oczywiście to nie jest tak, że absolutnie wszystko mi się podobało. Były w tej opowieści momenty zbyt naciągane, które trochę mnie irytowały i wydawały mi się kompletnie bez sensu. Nie zmieniłam również zdania o Oldze. Uważam, że jej postać była najgłupsza ze wszystkich. Domenico potrafił zachować się w porządku mimo sytuacji jaka zaistniała. Co do Massimo, to jego zachowanie najmniej mnie zdziwiło. Po prostu spodziewałam się, że właśnie taki jest. Laura nareszcie zaczęła używać mózgu, choć były chwile, gdzie nadal zachowywała się głupio. Nie jestem nawet do końca pewna czy w ogóle ją polubiłam. No i jest jeszcze ten niby chodzący ideał, który ... naprawdę okazał się ideałem :) Plusem jest również dużo akcji i wśród tych wszystkich wydarzeń nareszcie seks nie grał głównej roli. Choć czasami miałam wątpliwości, zakończenie było właśnie takie, jak to sobie wyobrażałam. Całkiem dobrze bawiłam się z ostatnią częścią serii.