Koniec świata w obrazkach recenzja

Koniec świata w obrazkach

Autor: @Meszuge ·4 minuty
2020-07-21
Skomentuj
1 Polubienie
Kiedy byłem małym chłopcem, czyli dawno, dawno temu, wpadła mi w ręce książka Christiane F. „My, dzieci z Dworca ZOO”. Od niej to chyba datuje się moje zainteresowanie literaturą dotyczącą uzależnień (alkoholizm, narkomania, terapie itd.). I chociaż zdaję sobie sprawę, że Christiane Vera Felscherinow tak naprawdę nigdy nie napisała żadnej książki, a kilka lat temu sąd odebrał jej prawa rodzicielskie, bo nadal ćpa, to na moje zainteresowanie i fascynację literaturą tematu nie wpłynęło to w żaden istotny sposób. Może tylko ostrożniejszy jestem w przyjmowaniu pewnych… informacji. I dlatego do rewelacji z okładki: „Autobiograficzna powieść Roberta Goolricka, twórcy bestsellerowej »Żony godnej zaufania«, została uznana przez krytyków za jedno z największych literackich wydarzeń ostatnich lat”*, podchodzę z pewnym dystansem. A drukowane na okładkach pierwszych wydań zapewnienia, że jest to bestseller (czyli zanim sprzedano choćby jeden egzemplarz), też już w Polsce widziałem.

„Koniec świata w obrazkach” zaczyna się znakomicie: „Ojciec umarł, bo za dużo pił. Sześć lat wcześniej umarła matka, bo za dużo piła. Sam piję za dużo”**. A dalej... to, co można w niej znaleźć dalej, określiłbym jako absurdalno-groteskową tragikomedię. Wiele razy przerywałem lekturę, zastanawiając się, czy autor nie kpi sobie po prostu z czytelników?
Ostatecznie nie wiem, czy Robert Goolrick świetnie się bawił pisząc swój „Koniec świata w obrazkach”, ale jeżeli mam wątpliwości i jeśli wcześniej użyłem trybu warunkowego, przypuszczającego, to tylko i wyłącznie ze względu na jedno słowo: autobiografia. No, niestety, wychowano mnie w przeświadczeniu, że z cudzego nieszczęścia śmiać się nie wypada, nawet nie wolno, więc chwilami nie bardzo wiedziałem, jak mam „Koniec świata w obrazkach” traktować. Autobiografię rozumiem, jako prawdziwą opowieść o własnym życiu autora i jeśli faktycznie Goolrick opowiada o swoim dzieciństwie, to ja śmiać się nie powinienem, choć sam autor takich skrupułów nie ma i (nieco histerycznie i przez łzy) zaśmiewa się z domu, spalonego przez jakichś małolatów, gdy jego właściciel – brat głównego bohatera i narratora – dogorywał w szpitalu, w towarzystwie żony będącej właśnie w ósmym miesiącu ciąży, leżąc obok pacjenta, któremu bak motocykla eksplodował w zadku.

Czy „Koniec świata w obrazkach” jest historią o alkoholizmie? Nie wiem. Jako taką mi ją polecono, ale… Na kartach powieści używają i nadużywają alkoholu prawie wszyscy, czyli całe stada rozmaitych krewniaków narratora, którzy zresztą dość szybko zaczęli mi się mylić i mieszać. W każdym razie większość z nich to mieszkańcy kilku południowych stanów USA, należący – tak mi się wydaje – do wyższej klasy średniej, przynajmniej kulturalnie. A więc piją prawie wszyscy (prawie, bo abstynentami są metodyści, a określenie to na kartach powieści Goolricka brzmi jak „mutanci”), łącznie z nienormalną ciotką Dodo, która zatrzymała się w rozwoju na poziomie czterolatki Zresztą… ciotka Dodo (o zapomnianym i nieużywanym przez rodzinę imieniu Virginia), jej życie, marzenia o Franku Sinatrze, to jeden z niewielu wątków, który mnie wzruszył, a kiedy umarła, autentycznie było mi smutno i żal.

W wieku lat trzydziestu pięciu główny bohater wylądował w szpitalu psychiatrycznym po próbie samobójczej. To oczywiście przykre, ale codzienne mecze piłki siatkowej wariatów z ćpunami i pijakami, opracowywanie – raczej knucie – strategii, która po wielu niepowodzeniach pozwoliła wreszcie zwyciężyć drużynie wariatów (pijacy byli silniejsi, ale wariaci mądrzejsi), to już komedia.

Owszem, są pod koniec książki dwa momenty, hm… trudne. Z powodów oczywistych, więcej o nich nie napiszę, ale… znowu to ale… Ale mam wątpliwości, czy na bazie pojedynczego wspomnienia z dzieciństwa (autor miał wtedy cztery lata!) można zbudować teorię nieudanego pięćdziesięcioletniego życia, a jeśli nawet można, to i tak, gdybym tylko miał okazję z autorem rozmawiać, pewnie zadałbym mu jedno pytanie: jak długo jeszcze chcesz grać rolę ofiary?

Pytanie zasadnicze: czy jest to zła książka? Ależ nie! Wprost przeciwnie! Problem tylko w tym, że chyba przesadnie i niezupełnie zgodnie z treścią reklamowana.

„Koniec świata w obrazkach” to sceny z życia pewnej grupy zawodowej czy społecznej, na Południu Stanów, w połowie dwudziestego wieku. Zbudowana została jako ciąg wspomnień autora, z których jedne wywołują drugie, a te prowadzą do następnych. Momentami niezbyt to chronologiczne i luźno ze sobą powiązane, ale z sensem. W każdym razie czyta się dobrze i bez „zgrzytów”. „Koniec świata w obrazkach”, to powieść obyczajowa, chwilami smutna, czasem wzruszająca i budząca osobiste wspomnienia (któż może powiedzieć, że miał absolutnie idealne dzieciństwo?), ale prawie zawsze z przymrożonym okiem, kpiną i dystansem do siebie, swojej rodziny i całego układu społecznego, w którym się rzecz działa. Przeczytać warto – oczekiwać cudów obiecywanych przez speców od marketingu, raczej nie.





--
* [Nasza Księgarnia, 2011].
** Robert Goolrick, „Koniec świata w obrazkach”, tłum. Anna Skucińska, wyd. Nasza Księgarnia, Warszawa 2011, s. 9.

Moja ocena:

× 1 Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki
Koniec świata w obrazkach
Koniec świata w obrazkach
Robert Goolrick
8/10
Seria: Kontrapunkt

Otoczony powszechnym szacunkiem nauczyciel akademicki. Jego błyskotliwa, uwielbiana przez wszystkich żona. Troje inteligentnych, wesołych dzieci. Urządzają przyjęcia, chodzą do kościoła. Na zewnątrz s...

Komentarze
Koniec świata w obrazkach
Koniec świata w obrazkach
Robert Goolrick
8/10
Seria: Kontrapunkt
Otoczony powszechnym szacunkiem nauczyciel akademicki. Jego błyskotliwa, uwielbiana przez wszystkich żona. Troje inteligentnych, wesołych dzieci. Urządzają przyjęcia, chodzą do kościoła. Na zewnątrz s...

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki

Zobacz inne recenzje

Jeśli bym nie dokończyła tej powieści miałabym o niej zupełnie inne zdanie niż po tym, jak doszłam do ostatniej strony. Dlaczego? Bo po dość zwyczajnej, często brutalnie szczerej relacji z życia krzyw...

MI
@miedzystronami

Co czuje dziecko, którego cały świat zawalił się w wieku czterech lat? Jak to jest gdy już na starcie zostaje zachwiane poczucie bezpieczeństwa, a cały system wartości lgnie w gruzach? Czy można norm...

@czytaj.i.baw @czytaj.i.baw

Pozostałe recenzje @Meszuge

Beria. Oprawca bez skazy
Różne oblicza Ławrientija B.

Francuska sowietolożka Françoise Thom napisała gigantyczną (prawie tysiąc stron) biografię Ławrientija Pawłowicza Berii, radzieckiego działacza komunistycznego pochodzen...

Recenzja książki Beria. Oprawca bez skazy
Genialni. Lwowska szkoła matematyczna
Byliśmy potęgą... w matematyce

Mam pewne szczególne powody, by interesować się Stefanem Banachem, planowałem nawet o tych swoich sentymentach napisać, ale ostatecznie zrezygnowałem. Anegdota mogłaby n...

Recenzja książki Genialni. Lwowska szkoła matematyczna

Nowe recenzje

Cieniobójcy
I o to chodzi!
@Aleksandra_99:

Czy debiut, na dodatek fantastyka to dobry pomysł? Coraz więcej książek przekonuje mnie, że tak! Mateusz Żuchowski w ks...

Recenzja książki Cieniobójcy
13 miesięcy
13 miesięcy
@karolinabob...:

Nie chciałam cię zdenerwować czy wykorzystać – odpieram cicho, odwracając wzrok. – Chciałam… – Kręcę głową. – Nieważne,...

Recenzja książki 13 miesięcy
Węzły mentalne
Jak się z nich uwolnić?
@emol:

Bernardo Stamateas jest psychoterapeutą i psychologiem zajmującym się relacjami międzyludzkimi. Jego poradniki pomagają...

Recenzja książki Węzły mentalne
© 2007 - 2024 nakanapie.pl