Za górami, za lasami, w odległej krainie Carthyi wśród gawiedzi chodzą słuchy, że król, królowa i książę Darius nie żyją, a ich śmierć jest ukrywana przed poddanymi. Źle się dzieje w całym królestwie, a widmo wojny domowej jest coraz wyraźniejsze. Aby nie dopuścić do bratobójczych walk i zjednoczyć naród pewien arystokrata Conner postanawia posadzić na tronie cudownie odnalezionego księcia Jarona, który przed laty zaginął na morzu i dotychczas uważany był za martwego. Aby cała mistyfikacja mogła się udać potrzebny będzie odpowiedni kandydat. W tym celu Conner wraz ze swoją świtą przeszukuje sierocińce w poszukiwaniu młodzieńca, który będzie fizycznie podobny do zaginionego królewicza. Wybór pada na czterech chłopców, jednak tylko trzech z nich dociera do domu regenta, aby tam przejść odpowiednie szkolenie. Sage, Tobias i Roden dostają szansę na nowe życie. Tylko Sage buntuje się przed rolą, w którą ma się wcielić, jednak przyparty do muru wie, że w grze, którą toczą chłopcy może być tylko jeden zwycięzca, a nagrodą pocieszenia dla pozostałej dwójki na podium będzie śmierć.
Narratorem powieści jest Sage, dlatego też wszystkie wydarzenia poznajmy od razu z pierwszej ręki. Muszę przyznać, że polubiłam Sage’a, jego niewyparzoną gębę, kpiące podejście do świata, bunt i głupią odwagę. Natomiast przeszkadzało mi, że według autorki bohater ma piętnaście lat, a jego postać została wykreowana na zdecydowanie starszego chłopca. Patrząc na jego sposób myślenia i zachowania powinien mieć co najmniej siedemnaście lat. Skonsultowałam się w tej sprawie z koleżanką i ona również jest tego samego zdania.
Kreacje pozostałych bohaterów również uważam za udane. Temperamenty chłopców są zupełnie odmienne, dlatego akcja obfituje w różnorodne wydarzenia. Z kolei Conner nie jest typowym czarnym charakterem, chociaż od początku nie daje się lubić.
Akcja powieści opiera się głownie na dialogach, dlatego też książkę czyta się błyskawicznie. Zdecydowanym plusem jest to, że „Fałszywy książę” jest książką „obupłciową”, co oznacza, że skierowana jest zarówno do chłopców, jak i do dziewcząt. A mam wrażenie, że większość literatury młodzieżowej nastawiona jest jednak na płeć piękną, tak jakby mężczyźni nie potrafili czytać. W związku z tym wszystkie publikacje, które przeznaczone są również dla chłopców, powinny być szczególnie promowane.
Zabrakło mi w całej tej opowieści jakiegoś tła historycznego. O samym królestwie wiadomo niewiele, tak jak i o czasach, w których przyszło żyć bohaterom. Tym samym czytelnik może sobie wyobrażać co mu się żywnie podoba. Autorka ma ciekawy pomysł, cały czas wymyśla nowe intrygi, umiejętnie komplikuje fabułę i stawia na błyskotliwe dialogi. Jednak to wszystko nie uchroniło jej od kilku przewidywalnych momentów. A już zakończenie jest tak oczywiste, że aż banalne. Jednak całość zrobiła na mnie zdecydowanie pozytywne wrażenie. Z pewnością sięgnę po kolejne dwa tomy „Trylogii Władzy”.
Pod względem edytorskim książka wydana została na poziomie. Ilustracja na okładce od razu przyciąga uwagę, a tom komponuje się z innymi publikacjami wydawnictwa Egmont. Na początku powieści zamieszczona została mapa krain, o których mowa w książce. Mapa ta pod względem graficznym wygląda jak żywcem zerżnięta z Tolkiena, co zdecydowanie nie przypadło mi do gustu. Jednak pierwsze złe wrażenie zostało szybko starte przez historię rozgrywającą się na kartach powieści.
„Fałszywy książę” spodoba się wszystkim tym, którzy pragną choć na chwilę oderwać się od rzeczywistości i przeżyć królewską przygodę. Co prawda nie jest to wielka literatura, ale proza Jennifer A. Nielsen gwarantuje znakomitą rozrywkę na nudne wieczory. Polecam nie tylko młodzieży!