Saba i Lugh są bliźniętami urodzonymi w dniu Zimowego Przesilenia. Na pierwszy rzut oka nie są do siebie zupełnie podobni. Łączy ich za to specjalna więź, rodzaj powinowactwa dusz, coś co sprawia, ze jedno jest gotowe poświęcić wszystko dla drugiego. Dziewczyna, ślepo wpatrzona w brata źle traktuje młodszą siostrzyczkę Emmi, którą obwinia o śmierć matki. Rodzeństwo mieszka na odludziu razem ze zdziwaczałym ojcem, który wpatruje się w niebo, wierzy w magię i inne dziwne rzeczy. Wszystko zmienia się w momencie, kiedy tajemniczy jeźdźcy mordują ojca i porywają Lugh. Saba bez wahania rusza w pościg za bratem. Niechętnie zabiera ze sobą Emmi, którą planuje zostawić u dawnej przyjaciółki ich matki. Rozpoczyna się wyścig z czasem…
Najmocniejszą stroną prozy Moiry Young jest barwna fabuła, szybkie tempo wydarzeń, sceny walki i często zmieniająca się sceneria. Krótko mówiąc przygoda goni przygodę! Bardzo lubię powieści, w których cały czas coś się dzieję, a czytelnik nie ma czasu odetchnąć, bo wir wydarzeń wciąga coraz głębiej. „Krwawy szlak” przykuwa uwagę i intryguje już od pierwszej strony z powodu braku jakichkolwiek znaków interpunkcyjnych oznaczających dialogi. Moim pierwszym skojarzeniem były książki Cormaca McCarthy’ego, w których autor stosuje ten sam zabieg. To by było na tyle jeśli chodzi o podobieństwa, bo to zupełnie nie ten poziom i nie ten gatunek.
Autorka wykreowała nietuzinkowych i silnych bohaterów. Każdy ma swoją osobowość i silny charakter. Niestety Saba jako postać pierwszoplanowa wypada najsłabiej. Jest silna, odważna, twarda, a przy tym momentami zachowuje się jak egoistyczna histeryczka, nie potrafi racjonalnie planować, unosi się głupim honorem. Niby chce ocalić brata za wszelką cenę, ale odpycha wszystkich, którzy chcą jej pomóc, a przecież wie, że sama nie wygra. Właśnie z tego powodu Saba jako jedyna w całej powieści nie przestawała mnie irytować. Do tego jej relacja z Lugh jest jak dla mnie co najmniej niepokojąca i niezdrowa. Z kolei mała Emmi podbiła moja serce i udowodniła, że ma charakterek i niezłomny hart ducha.
Oczywiście, jak to w młodzieżówkach, również w powieści Moiry Young nie zabrakło wątku miłosnego. On jest tajemniczy, silny i waleczny. Kocha ją, a ona jego, ale nie chce się do tego przyznać nawet sama przed sobą. Ich relacje opierają się głównie na uroczym przegadywaniu i kłótniach. Kto się czubi, ten się lubi. Nic odkrywczego, nic zaskakującego. Standard. Nie do końca odpowiadał mi także pesymistyczny klimat książki. Ja rozumiem, że wydarzenia są dramatyczne i w obliczu ciągłego zagrożenia nie ma się z czego cieszyć, ale ciężka atmosfera była dla mnie nieco męcząca. Podobno prawa do ekranizacji powieści wykupił Ridley Scott. Coś mi się wydaje, że adaptacja filmowa może okazać się lepsza niż papierowy pierwowzór.
„Krwawy szlak” to dobra przygodówka dla młodzieży, w której króluje wartka akcja i szybkie tempo. Moimi bohaterkami stały się wojowniczki z Wolnych Jastrzębi, które wypadają o wiele lepiej niż Saba. Co prawda powieść nie powaliła mnie na kolana, ale w trakcie lektury dobrze się bawiłam i z pewnością sięgnę po kolejne tomy „Kronik Czerwonej Pustyni”.