Kto czyni zło recenzja

Urszula Baranowska przepracowała w policji zaledwie dwa tygodnie. Po brutalnym przesłuchiwaniu świadka, na którym była protokolantką postanowiła odejść i założyć własne biuro detektywistyczne. Pierwsze zlecenie jakie otrzymała wydaje się niepozorne, jednak po nie długim czasie Ula sama zostaje wciągnięta w plan nieznanego mężczyzny, którego tożsamość próbuje odkryć. Międzyczasie zostaje zatrudniona w salonie jubilerskim swojego ojczyma co z czasem przysporzy jej jeszcze większych problemów. Wkrótce, śmierć przesłuchiwanego świadka, próba potrącenia jej mamy oraz problem w nowej pracy zaczynają tworzyć jedną całość i okazuje się, że nic nie jest przypadkowe, a sprawy mogą być ze sobą powiązane.
Jak Ula poradzi sobie w przypadku tak rozległego śledztwa i czy będzie w stanie współpracować z inspektorem Juszczykiem?

Za pisanie recenzji tej pozycji zabrałam się zaraz po jej zamknięciu. Przede wszystkim chcę powiedzieć, że jest to książka którą śmiało mogę podzielić na dwie części. Ta gorsza i ta zdecydowanie satysfakcjonująca czytelnika. Z pierwszą połową szło mi topornie. Ula wydała mi się kobietą nieogarniętą, która porywa się z motyką na słońce. Otwiera biuro detektywistyczne, a tak naprawdę nie ma specjalnego planu i warunków na rozkręcenie biznesu. Co więcej zirytowało mnie jej podejście do zasad obowiązujących w salonie jubilerskim. Nie mogę jednak zaprzeczyć, że autorka świetnie obmyśliła plan dotyczący tego właśnie zachowania.
Przydługie opisy momentami mnie męczyły i utrudniały czytanie, a tu nagle szok. Druga połowa książki jest totalnie inna. Jak już wkręciłam się w przedstawianą intrygę, zagadka goniła zagadkę, i wbrew pozorom nic nie wydawało się jasne, zwyczajnie nie mogłam przestać czytać. Autorka utrzymywała porządane napięcie, pozwalała wierzyć czytelnikowi, że zna już rozwiązanie zagadki i nagle akcja obiera inny kierunek, a my pozostajemy z niczym, ewentualnie z kiepskimi domysłami.
Śmiało mogę przyznać, że warto było pomęczyć się nieco z początkiem by dotrzeć do samego końca książki. Całość okazała się niezwykle spójna, a z pozoru nic nie znacząca scena miała ogromny wpływ na dalszy tok śledztwa.
To było moje pierwsze spotkanie z twórczością autorki, ale bardzo chętnie sięgnę po kolejne książki spod jej pióra.