Więzień to ciekawie snuta opowieść z czasów ostatnich lat panowania Karola V i jego syna, następcy tronu Filipa II z XVI wieczną Hiszpanią w tle. Tytułowym bohaterem jest Luis Maria Monroy de Villalobos, hiszpański szlachcic i młody rycerz, który w roku 1560 pod dowództwem wielkiego generała Alvaro de Sande brał udział w morskiej bitwie pod Dżerbą.
Zanim staniemy się świadkami klęski chrześcijańskiej floty poznamy koleje losów rodziny Monroy, życie, zwyczaje hiszpańskiej szlachty oraz bogactwo kultury i muzyki tak nieodzowne w owych czasach.
Luis Monroy najmłodszy z trojga synów wielkiego kapitana tercios Luisa Monroya de Zuniga
wiódł szczęśliwe dzieciństwo. Otoczony matczyną troską wychowywany był przez kobiety, aż do momentu powrotu ojca z wojny. Dla nastoletniego chłopca było to nie lada przeżycie. Ojciec pragnął wynagrodzić synom lata rozłąki, spędzał z nimi każdą chwilę, zagłębiajął w tajniki walki, uczył polowań. Sprowadził nauczyciela, dzięki któremu chłopcy opanowali naukę czytania i pisania.
Wszystko zmieniło się wraz z nastaniem roku 1555. Starszy brat Luisa, Maximino chcąc wykazać się męstwem i odwagą, postanowił pójść w ślady ojca - wstąpić do tercios i wyruszyć na wojnę z niewiernymi Saracenami. Na tę wieść w ojcu odżył uśpiony duch walki, wierny ojczyźnie nie zważając na rozpacz żony ponownie wyruszył na wojnę.
Minęło niewiele ponad 6 miesięcy gdy poważnie ranny Maximino powrócił z wojny przynosząc straszną wiadomość, ich ojciec zginął na okręcie zatopionym przez Turków.
Poza bólem i nie dającą się niczym zapełnić pustką kapitan Monroy pozostawił po sobie testament i zgodnie z ostatnią wolą zmarłego najstarszy syn Maximino przejął wszystkie włości, młodszy brat Lorenz otrzymał niezbędne wyposażenie do życia klasztornego, które sobie obrał. Dla najmłodszego z trójki – Luisa ojciec pragnął innego losu, chcąc go uczynić rycerzem skierował na nauki do swego stryja.
I tak rozpoczyna się podróż nastoletniego szlachcica. Zanim opanuje kunszt rzemiosła i w pełni zasłuży na miano rycerza, Luis będzie paziem na zamku w Belvis, zakocha się w pięknej Ines, nauczy się śpiewu, gry na lutni i vihueli a w przyszłości ów talent uratuje mu życie.
Ubolewam, dotychczas rzadko sięgałam po powieści historyczne. Z każdą kolejną, świetną książką z tego gatunku zdaję sobie sprawę jak wiele mnie ominęło. Spośród setek nowości wydawniczych „Więzień” od razu przykuł moja uwagę. Po przeczytaniu kilku pochlebnych recenzji nabrałam przekonania, że ową książkę warto przeczytać. Nie zawiodłam się, co więcej, jestem bogatsza o garść faktów historycznych a przysposobiona wiedza, zaserwowana w tak przyjemny sposób z pewnością dłużej zostanie w mej pamięci.
Warto wspomnieć ile jest cukru w cukrze, czyli prawdziwych faktów w owej powieści. Na kilkunastu końcowych stronach książki znajdziemy notę historyczną, która pomoże nam skonfrontować treść z autentycznymi wydarzeniami.
Z treści książki uzewnętrznia się okrucieństwo jakiego doznali chrześcijanie po klęsce pod Dżerbą. Ze spalonych żywcem i nabijanych na pal ciałach ułożono piramidę, ogromną wieżę widoczną z morza, będącą przestrogą dla wszystkich władców, którzy rozważali podbój afrykańskiego wybrzeża.
Jesús Sánchez Adalid zagłębiając się w historię, poszukując śladów wyprawy wojskowej z 1560 roku dotarł na Dżerbę. Nad brzegiem morza usytuowana jest stara forteca borj el -kebr wzniesiona w połowie XV wieku. W niej znajduje się muzeum i wzmianka poświęcona Borj–er-Russ - Wieży Czaszek, piramidzie z ciał poległych żołnierzy widniejąca jeszcze w dziewiętnastowiecznych reprodukcjach. W miejscu dawnej piramidy w 2004 roku trwała budowa amfiteatru. Autor przemierzając rozkopane tereny odkrył dużą ilość starych kości porozrzucanych na sporym obszarze. To dowód na to, że historia, choć zamierzchła wciąż jest obecna.
„Więzień” jest pierwszą częścią sagi Monroy. W marcu ukazał się drugi tom „Brama wezyra” a w przygotowaniu jest trzecia część - „Rycerz zakonu Alcantara”. Niezmiernie ciekawią mnie dalsze losy Luisa Monroya, z pewnością więc niedługo podzielę się wrażeniami po przeczytaniu drugiej części.
Ciekawe, dopiero teraz, uzupełniając informacje o książce zdałam sobie sprawę z jej objętości. Zupełnie nie odczułam tych 672 stron. Powieść czytało się szybko i przyjemnie, szczerze więc polecam i zachęcam do lektury.