Virginia C. Andrews to amerykańska autorka znana w Polsce dzięki serii o rodzinie Dollanganger. W swoich powieściach łączyła elementy gotyckiego horroru oraz sagi rodzinnej obracając się wokół tematyki tajemnic i zakazanych miłości. Urodziła się w Portsmouth, w stanie Virginia. Zmarła mając 63 lata na raka piersi.
Odkąd wolność stała się stałym elementem życia człowieka, straciła swoją dawną wartość. Czy można bowiem w pełni docenić coś co posiada się na co dzień? Przyjmujemy ją niczym tlen - jako coś oczywistego, coś co się nam należy bez względu na wszystko, nie zdając sobie nawet sprawy z wartości owego podarunku i tego jak boleśnie odczulibyśmy jego brak. A jednak, wbrew temu co nam się wydaje, wolność jest jednym z tych stanów, które szybko, niemal niepostrzeżenie można utracić. Na rzecz bogactwa, władzy, albo w skutek innych, trudnych do nazwania czynników. Tak, wolność zdecydowanie łatwo jest utracić, znacznie trudniej ją odzyskać.
Cathy wiedzie szczęśliwe, wolne od trosk i zmartwień życie u boku kochającej rodziny. Traktowana niczym księżniczka dziewczyna marzy o karierze baleriny, a pasmo sukcesów składające się na jej rzeczywistość utwierdza ją w przekonaniu, że kiedyś osiągnie wyznaczony sobie cel. Idylliczne życie Cathy zostaje jednak brutalnie przerwane. Zamiast ukochanego ojca, dziewczynka widzi w drzwiach rodzinnego domu przedstawicieli stróżów prawa, którzy zawiadamiają rodzinę o śmierci mężczyzny. Cathy i jej bliscy muszą zmierzyć się nie tylko z utratą kochanego i uwielbianego ojca, ale również kłopotami finansowymi, które nagle spadają na ich głowę. Matka nie jest w stanie utrzymać dłużej domu, a jedynym wyjściem na zaistniałą sytuację wydaje się przeprowadzka do jej rodzinnej posiadłości.
Tyle, że w chwili w której kobieta zdecydowała się poślubić przyszłego ojca swoich dzieci, jej rodzina uznała ją za martwą. Teraz, by zdobyć po raz kolejny przychylność ojca, a tym samym dostęp do pieniędzy, gotowa jest na wszystko. Nawet na wyrzeczenie się własnych dzieci. Cathy, Chris, Cory i Carrie mają zostać zamknięci na poddaszu do czasu, aż ich dziadek umrze. Oczywiście jest to rozwiązanie chwilowe. Mężczyzna jest podeszły w latach i od dawna zmaga się z ciężką chorobą. Tyle, że wbrew początkowym obietnicom sytuacja, w której znajduje się rodzeństwo przedłuża się. Dni zmieniają się na tygodnie, tygodnie na miesiące, a miesiące na lata. Chris, Cathy i dwójka młodszego rodzeństwa zostają pozbawieni wolności. Ich świat ogranicza się do niewielkiego pokoju i poddasza. W "czterech ścianach" rodzi się wiele sprzecznych uczuć; miłość, przyjaźń, nienawiść, ale także chęć zemsty. Przede wszystkim ona.
Wiele padło już słów na temat jednego z nasłynniejszych cyklów pani Andrews. Tak wiele, że doprawdy trudno znaleźć ich więcej. Dodać coś nowego, odkrywczego i zaskakującego wydaje się być czymś niemożliwym, równocześnie jednak niemożliwym wydaje się przejście przez ową lekturę bez żadnego komentarza. Odkąd "Kwiaty na poddaszu" znalazły się wśród zapowiedzi przyciągały mnie do siebie swą oprawą graficzną i opisem. A kiedy na dodatek blogowy świat zalała fala pozytywnych recenzji, wiedziałam już, że nie będę mogła przejść obok owej pozycji obojętnie.
Virginia C. Andrews na kartach swojej powieści porusza naprawdę wiele trudnych, bolesnych, ale także kontrowersyjnych tematów. Wśród nich zdecydowanie na pierwszy plan wysuwa się kazirodcze uczucie między bohaterami, fanatyzm religijny a także ślepa, niekontrolowana rządza pieniędzy, która potrafi przyćmić nawet tak silne uczucie jak matczyna miłość. Mówi o nich na głos, z bolesną wręcz świadomością, widocznie nie obawiając się kontrowersji, które może wzbudzić u czytelnika. Owe wątki umiejętnie jednak splata z innym, znacznie "cieplejszym". Miłość między rodzeństwem stanowi niezaprzeczalnie jeden z głównych tematów powieści. Autorka umiejętnie ukazuje zmiany jakie zachodzą w uczuciach łączących bohaterów. Wraz z rozwojem fabuły dostrzegamy coraz mniej typowych dla rodzeństwa kłótni czy wzajemnych przekomarzeń. Ich uczucie, mimo młodego wieku, jest niezwykle dojrzałe i świadome.
"Kwiaty na poddaszu" to doskonale nakreślone i potraktowane z zaskakującą dokładnością portrety bohaterów. Autorka poświęca wiele miejsca na szczegółowe przedstawienie postaci, dbając przy tym by różniły się one od siebie niemal w każdym detalu. W niezwykle silny sposób zostaje nakreślona różnica między "mieszkańcami poddasza", a pozostałymi bohaterami powieści. Cathy, Chris, Cory i Carrie, mimo wad, zostają niemal nobilitowani do miana postaci idelanych, nieskalanych przez otaczającą ludzkość rzeczywistość. Jakże odległa i nierzeczywista wydaje się przy nich postać najstarszej przedstawicielki rodu? Kobieta pozbawiona skrupułów, zaślepiona wiarą w Boga i wszędzie dopatrująca się łamania Jego woli. Wybitny talent i potencjał autorki najlepiej dostrzegalny jest jednak w sylwetce matki głównych bohaterów. To doprawdy zaskakujące, że mając pod ręką wspomnianą wyżej "babcię", właśnie w ukochanej, gotowej do poświęceń matce dopatrzyłam się jednego z najczarniejszych postaci, czyż nie?
Autorka doskonale radzi sobie z budowaniem atmosfery grozy. Silny kontrast między początkowym życiem dzieci, a tym, które toczyło się pośród ścian poddasza, a także fakt, iż historia zostaje przedstawiona z punktu widzenia jednej z uczestniczek owych wydarzeń - Cathy, czyni ją bardziej autentyczną, a co za tym idzie - przerażającą. Nie małą zasługę odgrywa tu również styl pani Andrews. Autorka posługuje się zrozumiałym, ale wyszukanym słownictwem. Posiada talent do niezwykle obrazowego, plastycznego opisu rzeczywistości, w które wplecione są emocje bohaterów.
"Kwiaty na poddaszu" to niezwykle emocjonalna powieść ukazująca krzywdę drugiego człowieka. Virginia C. Andrews za pomocą zrozumiałego, ale bynajmniej niebanalnego jeżyka nie obawiając się konsekwencji, poruszyła wiele istotnych tematów, które przeważnie na co dzień omijamy szerokim łukiem. Jej talent literacki możemy dostrzec nie tylko w doskonale zbudowanej atmosferze grozy, ale także idealnie nakreślonych portretach bohaterów. Bez wątpienia jest to powieść obok której nie sposób przejść obojętnie i dlatego cieszę się, że wydawnictwo Świat Książki podjęło się wznowienia jej wydania. Nie mam wątpliwości co do tego, że tytuł ten powinien przypaść do gustu nie tylko przeciętnemu czytelnikowi, ale i bardziej wymagającemu Molowi Książkowemu.
Za lekturę dziękuje portalowi Woblink