𝐷𝑜𝑏𝑟𝑎 𝑃𝑎𝑛𝑖 to zbeletryzowana biografia królewny Marianny Orańskiej, córki Wilhelma I i Wilhelminy Pruskiej. Ta powieść to w pewnym sensie podróż w czasie śladami Marianny. Dopiero lektura książki uświadomiła mi, jak wiele miejsc opisanych w książce jest mi doskonale znanych, ale nie miałam pojęcia, jak wiele one zawdzięczają tej niezwykłej kobiecie. Zapewne wielu z Was odwiedzało na Dolnym Śląsku (pałac w Kamieńcu Ząbkowickim, Stronie Śląskie, Lądek-Zdrój – Źródełko Marianny, Międzygórze, wodospad Wilczki, Śnieżnik, czy Złoty Stok) i nie zastanawiało się podobnie, jak ja, że Marianna Orańska w tych regionach była bardzo znana i ceniona przez miejscową ludność za swoją dobroć i działalność na rzecz ubogich. Sylwia Winnik stworzyła niesamowitą opartą na faktach powieść, przedstawiła historię niezwykłej kobiety, pisanie jej poprzedziła dokładnymi badaniami, czego dowodem jest bogata bibliografia umieszczona na końcu książki.
Dziś trudno nam zrozumieć zasady panujące na dworach i to, że królewny i królewicze nie mogli zawierać związków małżeńskich, z kim chcieli. 𝐽𝑎𝑘 𝑘𝑟𝑧𝑦𝑤𝑑𝑧ą𝑐𝑒 𝑡𝑜 𝑏𝑦ł𝑦 𝑐𝑧𝑎𝑠𝑦, 𝑝𝑒ł𝑛𝑒 𝑑𝑦𝑠𝑘𝑟𝑦𝑚𝑖𝑛𝑎𝑐𝑗𝑖 𝑖 ℎ𝑖𝑝𝑜𝑘𝑟𝑦𝑧𝑗𝑖, 𝑝𝑟𝑧𝑒𝑑𝑒 𝑤𝑠𝑧𝑦𝑠𝑡𝑘𝑖𝑚 𝑤𝑜𝑏𝑒𝑐 𝑘𝑜𝑏𝑖𝑒𝑡 - tak pisze autorka w posłowiu. Opisy, jak wyglądała dworska etykieta, sposób myślenia, z góry nałożone ograniczenia, obyczaje i powinności burzą nasze wyobrażenia o bajkowym życiu na królewskich dworach i obraz, jaki o królewnach wyniosłyśmy z dzieciństwa.
𝑀𝑎𝑟𝑖𝑎𝑛𝑛𝑎 𝑤𝑧𝑏𝑢𝑑𝑧𝑎ł𝑎 𝑧𝑎𝑐ℎ𝑤𝑦𝑡 𝑤ś𝑟ó𝑑 𝑘𝑟ó𝑙ó𝑤 𝑖 𝑘𝑠𝑖ążą𝑡. 𝑍𝑔𝑜𝑑𝑛𝑖𝑒 𝑧 𝑑𝑤𝑜𝑟𝑠𝑘𝑖𝑚𝑖 𝑧𝑎𝑠𝑎𝑑𝑎𝑚𝑖 𝑗𝑒𝑑𝑛𝑒𝑚𝑢 𝑧 𝑛𝑖𝑐ℎ 𝑏𝑦ł𝑎 𝑝𝑖𝑠𝑎𝑛𝑎.
Była nie tylko piękna, ale nieprzeciętnie inteligentna, jej całe młode lata poświęcono na naukę. O jej rękę starali się adoratorzy z całego świata, ona jednak zakochała się w Gustawie von Holstein-Gottorp-Vasa, synu obalonego króla. Rodzicom bardzo zależało na szczęściu córki, więc godzą się na ten mariaż. Niestety cały arystokratyczny świat nie był przychylny temu małżeństwu, natychmiast zaczęli plotkować i knuć za plecami królewny. Na nic zdały się sprzeciwy Wilhelma ojca Marianny, bo nawet jego syn, następca tronu wraz z żoną mieli swój duży udział w tej intrydze.
Polityka zawsze rządziła światem. Miłość? To nie miało znaczenia. 𝐴 𝑔𝑑𝑦𝑏𝑦 𝑛𝑎𝑝𝑟𝑎𝑤𝑑ę 𝑘𝑡𝑜ś 𝑐𝑜ś 𝑝𝑜𝑐𝑧𝑢ł, 𝑡𝑜 𝑝𝑟𝑧𝑒𝑐𝑖𝑒ż 𝑚𝑖ł𝑜ść 𝑖 𝑝𝑟𝑧𝑦𝑤𝑖ą𝑧𝑎𝑛𝑖𝑒 𝑛𝑖𝑒 𝑏𝑦ł𝑦 𝑐𝑧𝑦𝑚ś, 𝑛𝑎 𝑐𝑜 𝑚𝑜𝑔ł𝑜 𝑠𝑖ę 𝑧𝑛𝑎𝑙𝑒źć 𝑚𝑖𝑒𝑗𝑠𝑐𝑒 𝑤 𝑝𝑜𝑙𝑖𝑡𝑦𝑐𝑒. 𝑊𝑠𝑧𝑎𝑘 ż𝑎𝑑𝑒𝑛 𝑘𝑠𝑖ążę 𝑖 ż𝑎𝑑𝑛𝑎 𝑘𝑠𝑖ęż𝑛𝑖𝑐𝑧𝑘𝑎 𝑛𝑖𝑒 𝑚𝑖𝑒𝑙𝑖 𝑝𝑟𝑎𝑤𝑎 𝑠𝑎𝑚𝑜𝑑𝑧𝑖𝑒𝑙𝑛𝑖𝑒 𝑑𝑜𝑘𝑜𝑛𝑎ć 𝑡𝑎𝑘 𝑤𝑎ż𝑛𝑒𝑔𝑜 𝑤𝑦𝑏𝑜𝑟𝑢, 𝑗𝑎𝑘 𝑧łą𝑐𝑧𝑒𝑛𝑖𝑒 𝑙𝑖𝑛𝑖𝑖 𝑑𝑦𝑛𝑎𝑠𝑡𝑦𝑐𝑧𝑛𝑦𝑐ℎ. 𝑇𝑜 𝑏𝑦ł𝑎 𝑔𝑟𝑎 𝑜 𝑤𝑝ł𝑦𝑤𝑦, 𝑐ℎ𝑜ć 𝑧𝑎𝑟𝑧ą𝑑𝑧𝑎ł𝑎 𝑛𝑖ą 𝑛𝑎𝑗𝑚𝑜𝑐𝑛𝑖𝑒𝑗𝑠𝑧𝑎 𝑓𝑖𝑔𝑢𝑟𝑎 𝑛𝑎 𝑠𝑧𝑎𝑐ℎ𝑜𝑤𝑛𝑖𝑐𝑦 𝑧𝑤𝑎𝑛𝑒𝑗 ś𝑤𝑖𝑎𝑡𝑒𝑚. Ojciec Marianny ugiął się końcu pod presją i z wielkim bólem serca zerwał zaręczyny. Marianna już nigdy więcej nie spotkała się z ukochanym i zrozumiała, że odtąd nic nie będzie takie jak dawniej. Miała ochotę się buntować i odmawiać adoratorom swojej ręki, ale była na tyle rozsądna, iż doskonale zdawała sobie sprawę ze swojej roli w polityce i z obowiązków wobec rodziców i państwa. I tak ku zadowoleniu wszystkich zostaje żoną księcia Friedricha Heinricha Albrechta. Albrecht nigdy nie zabiegał o jej względy, ale Marianna wierzyła, że wszystko się ułoży i będą tworzyć zgodną parę. Jak każda kobieta, chciała czuć się potrzebna i kochana. Mąż chwilowo wykazuje jej zainteresowanie i atencję, ale zasady panujące na pruskim dworze krępują Mariannę i ograniczają. Mają ją za rozkapryszoną pannicę i najchętniej zamknięto by ją w złotej klatce, zabrać rozum i głos, a ona coraz bardziej tęskniła za radosną i kolorową Hagą. Zaczyna ją też męczyć kapryśne zachowanie męża. Marianna oddaje się działaniom dobroczynnym, potrafi zjednywać sobie serca ludzi i szybko po Prusach rozniosła się wieść, z której Hohenzollernowie nie byli zadowoleni, że jest dobrą panią.
𝑀𝑎𝑟𝑖𝑎𝑛𝑛𝑎 𝑏𝑦ł𝑎 𝑠𝑘𝑟𝑧𝑦𝑤𝑑𝑧𝑜𝑛𝑦𝑚 𝑝𝑟𝑧𝑒𝑧 𝑝𝑜𝑙𝑖𝑡𝑦𝑘ę 𝑝𝑜𝑘𝑜𝑙𝑒𝑛𝑖𝑒𝑚, 𝑘𝑜𝑙𝑒𝑗𝑛𝑦𝑚, 𝑘𝑡ó𝑟𝑒 𝑑𝑙𝑎 𝑠𝑤𝑜𝑖𝑐ℎ 𝑝𝑜𝑡𝑜𝑚𝑘ó𝑤 𝑐ℎ𝑐𝑖𝑎ł𝑎 𝑙𝑒𝑝𝑠𝑧𝑒𝑔𝑜 ż𝑦𝑐𝑖𝑎.
Nie była lubiana i akceptowana na dworze pruskim. Była zbyt wrażliwa, nie podporządkowywała się dworskiej etykiecie, zawstydzała ich swoją inteligencją. Po śmierci matki, która była jej oparciem Marianna coraz bardziej ucieka w macierzyństwo, bo gdyby nie dzieci nie miałaby z kim rozmawiać. Przy zdradzającym ją wciąż Albrechcie trzymał Mariannę jedynie obowiązek, choć jak każda kobieta pragnęła po prostu miłości. Nie tylko ona, bo wszyscy wiedzieli o postępkach jej męża, ale dla dobra dzieci postanowiła znosić swoją sytuację, bo na uwolnienie się z tego związku nie miała szans.
Mogłoby się wydawać, że życie królewien to pławienie się w luksusie, piękny zamek, wspaniałe suknie, bale, czekanie na pięknego królewicza na białym koniu. Losy Marianny pokazują, że takie wyobrażenia można włożyć między bajki. Zamki, luksusy, piękne suknie i bale, to jasna strona życia Marianny, ale jest druga ciemniejsza. Sztywna etykieta, zaaranżowane małżeństwo, brak miłości i oddanie dzieci na wychowanie bony. Nadzieje Marianny rodziły się i umierały jak jej dzieci, ale to wśród ludzi czuła się szczęśliwa.
Gdy zdrady Albrechta stają się tajemnicą poliszynela, Marianna występuje z wnioskiem o separację. Niestety boleśnie przekonała się, że mężczyznom wolno więcej, a kobiety powinny akceptować zdrady, bo mogą się zdarzać. Marianna jednak nie potrafi pogodzić się z przedmiotowym traktowaniem kobiet. Nie ma u niej zgody na takie traktowanie kogokolwiek i niesprawiedliwość. Zamiast zrozumienia i pomocy, zarzuca się jej brak pokory. Gdy ona się zakochuje, Albrecht bez problemu otrzymuje rozwód, a ona zostaje uznana winną rozpadu małżeństwa, wypędza się ją z Prus i oddziela od dzieci. Cały świat, który dotąd znała, zerwał z nią kontakty. Aleksandra najmłodsza córka Marianny, która ledwo ją pamiętała, nigdy nie wybaczyła rozwodu matce, chociaż winę za taki stan rzeczy ponosił ojciec.
Sylwia Winnik swoją powieścią oddaje hołd Mariannie Orańskiej. Przedstawia obraz kobiety silnej, niezłomnej i niezależnej. Dźwigającej na własnych barkach niewierność męża i społeczny ostracyzm. Nieugiętej i samodzielnej, która żyła w czasach, gdy władcy pragnęli się wzbogacić, a ona dzieliła się tym, co miała z ubogimi. 𝐵𝑦ł𝑎 ś𝑤𝑖𝑎𝑑𝑜𝑚𝑎, ż𝑒 𝑗𝑒ś𝑙𝑖 𝑗𝑒𝑗 𝑠𝑖ę 𝑚𝑎 ż𝑦ć 𝑑𝑜𝑏𝑟𝑧𝑒, 𝑛𝑖𝑒 𝑚𝑜ż𝑒 𝑠𝑖ę ź𝑙𝑒 ż𝑦ć 𝑚𝑖𝑒𝑠𝑧𝑘𝑎ń𝑐𝑜𝑚. 𝑇𝑦𝑙𝑘𝑜 𝑧𝑎𝑑𝑜𝑤𝑜𝑙𝑜𝑛𝑒 𝑠𝑝𝑜ł𝑒𝑐𝑧𝑒ń𝑠𝑡𝑤𝑜, 𝑚𝑜ż𝑒 𝑝𝑟𝑧𝑦𝑛𝑖𝑒ść 𝑝𝑟𝑎𝑤𝑑𝑧𝑖𝑤𝑒 𝑠𝑝𝑒ł𝑛𝑖𝑒𝑛𝑖𝑒.
𝐷𝑜𝑏𝑟𝑎 𝑃𝑎𝑛𝑖 to tragiczne losy kobiety, której brutalnie odebrano możliwość stworzenia domu pełnego ciepła i wzajemnego wsparcia, jaki chciała dla swojej rodziny. To losy zranionej matki, siłą odsuniętej od swoich dzieci. Mimo wszystko Marianna to niezwykła kobieta, która wyprzedziła czasy o całe dekady, pokazała, że w najmniej sprzyjających czasach i okolicznościach potrafiła zdobyć się na odwagę i walczyć o siebie, poradzić sobie ze wszystkimi trudnościami. Mimo tego, co sama musiała przeżywać i jak ją traktowano, zawsze miała serce otwarte na potrzeby drugiego człowieka. 𝑁𝑖𝑒 𝑝𝑟𝑧𝑦𝑠𝑧ł𝑎𝑚 𝑛𝑎 ś𝑤𝑖𝑎𝑡, 𝑏𝑦 ż𝑦ć 𝑑𝑧𝑖ę𝑘𝑖 𝑙𝑢𝑑𝑧𝑖𝑜𝑚, 𝑎𝑙𝑒 𝑏𝑦 𝑙𝑢𝑑𝑧𝑖𝑒 ż𝑦𝑙𝑖 𝑑𝑧𝑖ę𝑘𝑖 𝑚𝑛𝑖𝑒.
𝐷𝑜𝑏𝑟𝑎 𝑃𝑎𝑛𝑖 to wspaniała zbeletryzowana biografia Marianny Orańskiej, powieść napisana przepięknym językiem, pełna emocji, którą czyta się z zapartym tchem. Ta książka to nie są suche fakty historyczne, to genialnie przedstawione prawdziwe losy kobiety, której życie nie oszczędzało. Całość ubrana w przepiękne i szczegółowe opisy ówczesnej architektury, ogrodów, strojów i potraw.
𝐷𝑜𝑏𝑟𝑎 𝑃𝑎𝑛𝑖 to przepięknie napisana powieść, przepełniona emocjami i atmosferą tamtych czasów. Przedstawiona historia królewny z jednej strony jest taka, jaką znamy z bajek, a z drugiej, to opowieść o kobiecie, która przekroczyła granice narzuconych jej ról i wbrew całemu światu wybrała zakazaną miłość, ale nigdy nie zapomniała o tym, jak być dobrym człowiekiem. Gdybym nie wiedziała, że jest to opowieść o postaci wyjętej z ram historii, to nie mogłabym uwierzyć, że wszystko, co jest opisane w książce, zdarzyło się naprawdę.
Wczytując się w tę historię, z łatwością można usłyszeć bicie zranionego serca, poczuć łzy zawiedzionych nadziei i ból tęsknoty oraz pustki, która towarzyszyła Mariannie latami. Wolałaby być zwykłą kobietą, może wtedy mogłaby żyć po swojemu i nie musiałaby znosić tylu cierpień i upokorzeń. Są takie zakamarki w ludzkiej duszy, które pochłania najczarniejszy mrok, największa głębia, mają smak cierpkich jabłek.
Opowieść Sylwii Winnik o Mariannie Orańskiej skłania do przemyśleń i refleksji, nad losem kobiety, która całe życie pragnęłaby żyć w zgodzie z własnym sumieniem, móc podążać za uczuciami i stworzyć szczęśliwy dom. Wspaniałej kobiety, która mimo licznych przeszkód na swojej drodze nigdy się nie poddawała.
Na koniec naszła mnie pewna refleksja. Czasy przedstawione przez Sylwię Winnik są nam nieznane, wydaje się, że teraz wszystko uległo zmianie, ale pewne rzeczy niestety nie. Pałace zamieniono na bogato wyposażone wille, karoce zaprzężone w rasowe konie na luksusowe limuzyny, bogate stroje w suknie i garnitury od znanych projektantów, wychowywanie dzieci przez bony na rzecz wirtualnego świata. Tylko walka o wpływy i władzę nie uległy zmianie. Polityka wciąż rządzi się tymi samymi prawami, nadal ogromne znaczenie mają układy i układziki. Wielcy świata nie chcą być świadomi, że jeśli im ma się żyć dobrze, nie może się źle żyć społeczeństwu.
[…] 𝑛𝑜𝑤𝑎 𝑘𝑎𝑟𝑡𝑎 𝑡𝑜 𝑘𝑎ż𝑑𝑦 𝑛𝑜𝑤𝑦 𝑑𝑧𝑖𝑒ń 𝑛𝑎𝑠𝑧𝑒𝑔𝑜 ż𝑦𝑐𝑖𝑎, 𝑘𝑎ż𝑑𝑦 𝑛𝑜𝑤𝑦 𝑟𝑜𝑘, 𝑛𝑜𝑤𝑎 𝑑𝑒𝑘𝑎𝑑𝑎, 𝑘𝑎ż𝑑𝑒 𝑛𝑜𝑤𝑒 𝑤𝑦𝑑𝑎𝑟𝑧𝑒𝑛𝑖𝑒, 𝑘𝑡ó𝑟𝑒 𝑤 𝑗𝑎𝑘𝑖𝑚ś 𝑠𝑒𝑛𝑠𝑖𝑒 𝑧𝑎𝑚𝑦𝑘𝑎 𝑝𝑒𝑤𝑖𝑒𝑛 𝑒𝑡𝑎𝑝 𝑤 𝑛𝑎𝑠𝑧𝑦𝑚 ż𝑦𝑐𝑖𝑢 𝑖 𝑝𝑜𝑧𝑤𝑎𝑙𝑎 𝑜𝑡𝑤𝑜𝑟𝑧𝑦ć 𝑠𝑖ę 𝑛𝑜𝑤𝑒𝑚𝑢.