Tak to już jest, że po książki niektórych autorów i autorek można sięgać "w ciemno" i bez zastanowienia, a sama lektura przyniesie zawsze wiele radości i dobrych wrażeń. Wśród takich pisarzy na mojej liście znajduje się Magdalena Kordel wraz ze swoim cudownym Malowniczem, Uroczyskiem, Miasteczkiem i wszystkimi pozostałymi jedno tomowymi powieściami. Lektura najnowszej opowieści zatytułowanej "W blasku słońca" sprawiła, że ostatnie dwa wieczory spędziłam w przemiłym towarzystwie Nicoletty i Mireli, czy raczej Leli rozkoszując się malowniczymi krajobrazami przepięknej Toskanii i Wenecji oraz niektórymi zakątkami Paryża. Nawiązania do popularnej powieści Frances Mayes i zacytowany fragment tej opowieści spowodowały, że książka "Pod słońcem Toskanii", którą mam w planach od kilku lat, stała się moim czytelniczym priorytetem.
Na początek słów kilka o fabule... Nicoletta straciła męża, który był miłością jej życia i mimo, że minęło już trochę czasu kobieta wciąż nie może pogodzić się z jego śmiercią. Nie potrafi żyć bez Ernesto, nie może pracować, mimo, że jest prawdziwą mistrzynią w projektowaniu i dzierganiu koronek, które od lat wykorzystywane są do szycia ślubnych sukien na zamówienie. Jej salon, który prowadzi wraz z bratem i przyjaciółką Eleną od dłuższego już czasu działa tylko dzięki wspólnikom. Nicoletta nie jest w stanie tworzyć i pracować, tak jak to robiła wcześniej. Wyjazd do Wenecji, gdzie bywała razem z mężem ma jej pomóc oswoić żałobę i stworzyć szansę na nowe jutro. Jednakże ostatecznie to stary rodzinny dom w Toskanii, gdzie spędzała dzieciństwo u swoich dziadków wydaje się być dla bohaterki lekiem na samotność. Otoczony winnicą i gajem oliwnym, opuszczony i zaniedbany przez lata sprawia wrażenie, jakby cierpliwie czekał na swoją właścicielkę...
Mireli Paryż już zawsze będzie się kojarzył z (nie)zaręczynami, czyli osobliwym zerwaniem kilkuletniego związku z Karolem. Niestety wspólne zajęcia w wydawnictwie oraz codzienne spotkania w pracy działają na Lelę niczym przysłowiowa płachta na byka i stwarzają wiele konfliktowych sytuacji. Tym bardziej, że Mirela to kobieta żywiołowa, z temperamentem, która ma swoje własne, dość osobliwe podejście do związków. W tej trudnej sytuacji zdopingowana przez szefową Lela decyduje się na wyjazd do Włoch, aby tam napisać serię kulinarnych artykułów na temat toskańskiej kuchni, potraw i ludzi. To pozwoli jej pozostawać przez jakiś czas z dala od Karola...
Na skutek pewnych nieprzewidzianych okoliczności ścieżki tych dwóch zupełnie obcych sobie kobiet przecinają się w małym miasteczku Certaldo wśród toskańskich wzgórz. Dzieli je całe pokolenie, sposób patrzenia na świat, podejście do życia a mimo to są dla siebie niezastąpione i obie mogą pomóc sobie nawzajem...
"W blasku słońca" to cudna, nastrojowa opowieść, którą można byłoby czytać bez końca. Nicoletta - kobieta w średnim wieku, a tak młoda duchem, że wydawała mi się równolatką Leli, bardzo przypadła mi do gustu. Mirela natomiast dzięki swojemu niepokornemu charakterowi wnosi tyle radości i humoru, że nie sposób jej nie polubić. Powieść obfituje w bardzo pozytywnych i niezwykle ciepłych bohaterów, choć i "czarna owca" też się znajdzie. Pośród takich osób naprawdę można się odprężyć i zrelaksować.
Akcja posuwa się dość szybko jak na powieść obyczajową. Początkowo biegnie dwutorowo, co pozwala poznać ze szczegółami życie obu głównych bohaterek, później, od momentu spotkania Mireli i Nicoletty, mamy już tylko jedną, wspólną płaszczyznę zdarzeń. Nie jestem do końca przekonana co do takiej formy, ale był to chyba najprostszy sposób, aby połączyć dwie odrębne historie i dopisać do nich wspólny ciąg dalszy.
Jak we wszystkich powieściach Magdaleny Kordel, tak i tutaj znajdziecie wiele optymizmu i humorystycznych sytuacji, które są przeciwwagą dla spraw trudnych i bolesnych. To powoduje, że ostatecznie opowieść jest lekka i przyjemna, ale można z niej wyciągnąć konkretne wnioski. Niektóre sytuacje dają się przewidzieć, ale są też momenty, które zaskakują, jednak ostatecznie otrzymujemy naprawdę ciekawą i przyjemną opowieść osadzoną w pięknych zakątkach Europy. Warto tam zajrzeć. Polecam.