Bursztynowy rycerz recenzja

Bursztynowy rycerz to kolejna przeczytana przeze mnie książka Catrin Collier (pisana pod nazwiskiem JOHN). To Walijka, która bardzo lubi pisać o Polsce - tym razem akcja dzieje się w Gdańsku, a głównym bohaterem jest Adam Salen, Amerykanin, dyrektor polskiej siedziby Instytutu Salena.

Bursztynowy rycerz to połączenie literatury obyczajowej z wątkiem sensacyjnym, ciekawie napisana - jednak nie do końca mnie usatysfakcjonowała. Ogromny potencjał tematu, jakim były zrabowane podczas wojny elementy słynnej Bursztynowej Komnaty oraz Bursztynowego Rycerza, nie został wyczerpany... Przez kilka rozdziałów zastanawiałam się, że gdzieś już o tym czytałam .... i w końcu przypomniałam sobie - była to "Bursztynowa Komnata" Steve'a Berry. Świetnie napisana książka - w porównaniu z Bursztynowym Rycerzem - niebo a ziemia... Kto czytał ma porównanie !

Instytut Salena zajmuje się kupowaniem i udostępnianiem muzeom do ekspozycji dzieł sztuki. Adam otrzymuje listowną propozycję zakupu zaginionego podczas wojny Bursztynowego rycerza wraz ze zdjęciem eksponatu. Okazuje się, że podobną propozycję dostało kilka innych muzeów... Adam rozpoczyna własne śledztwo z pomocą policji i mafii warszawskiej. Wątek poszukiwań jest ciekawy i nawet chwilami intrygujący, ale....

Jak lubię sposób pisania pani Collier - tak tym razem czuję niedosyt i nie jestem usatysfakcjonowana ujęciem tematu. Jednak nie uważam jej za stratę czasu - przeczytałam, ale nie powaliła mnie na kolana... Może ktoś inny bardziej ją doceni!