Początek zaczyna się zwyczajnie, wręcz banalnie, matka i córka, Dorota i Jagoda spotykają się u cioci-babci Ireny, wezwane w pilnej sprawie. W nocy, we własnym łóżku, zmarł dziadek Felek, mąż Ireny, i trzeba zająć się formalnościami i pogrzebem. Irena jest opanowana, ale też ciężko jej zebrać się „do kupy”. Prym wiedzie Jagoda, dla pani manager formalności i załatwianie spraw to codzienność – wie, że w takich sytuacjach na matkę nie może liczyć, a Irenę chce odciążyć.
Irena zastępuje Dorocie-matkę, a Jagodzie-babcię. Jest od zawsze w rodzinie, stanowi dla nich oparcie. Teraz to one muszą się zająć Ireną….
I tak małymi krokami poznajemy historię trzech kobiet, z trzech pokoleń, różniących się od siebie diametralnie. Dorota jest matką Jagody, żoną Janka, prowadzi własny small biznes. Jest też poranioną życiowo kobietą, która straciła pierwszego synka na skutek śmierci łóżeczkowej, a na prostą wyszła dzięki ubogiej dziewczynce poznanej podczas rekonwalescencji, Jagusi. Chciała takiej samej córeczki i doczekała się własnej Jagusi. Ale ta Jagusia okazała się zupełnie inna, niezależna, samowystarczalna… I ta inność oraz zatajenie historii Kubusia stanęło między kobietami jak mur, jak przepaść. Oddaliły się od siebie tak bardzo, że nawet kłócić się między sobą nie potrafiły, o rozmowie nie wspomnę.
I tutaj postanowiła zainterweniować Irena, udając złamaną rękę, starała się ściągnąć do siebie obie kobiety i stworzyć im platformę do pojednania. Ciężko było….
Jagoda również została przez los doświadczona. Niezależna kobieta, wymagający szef, a w życiu…. kobieta ze złamanym sercem, skrzywdzona, zniechęcona do mężczyzn i związków. Spotyka się od czasu do czasu z Radkiem, bez zobowiązań, jednak mężczyźnie na niej zależy i małymi krokami kruszy otaczający ją mur. Dzięki niemu i zdarzeniu na sali operacyjnej, matka i córka zaczynają z sobą rozmawiać. Jak poukładają się ich relacje?
„Irena” to opowieść o trzech pokoleniach kobiet, kobiet o różnych priorytetach i osobowościach, które dzieli zbyt wiele przemilczanych spraw. W rodzinie trzeba ze sobą rozmawiać, milczenie czasem bardziej szkodzi niż pomaga, a tajemnice prędzej, czy później wychodzą na światło dzienne.
Powieść jest świetnie napisana, historię poznajemy na przemian oczami Doroty i Jagody. Możemy porównać ich reakcje i opinie na te same sprawy – jakże różne i odmienne. Irena stanowi łącznik i punkt oparcia dla obu kobiet, jest mądra i sprytna, stara się jak może pomóc im, ale nie bierze na siebie rozwiązania konfliktu za nie.
„Irena” to nie jest lekkie czytadło, to mądra i piękna książka o dążeniu do zrozumienia i akceptacji, ale również o różnych obliczach miłości. To opowieść z przesłaniem, którą powinny przeczytać kobiety z wielopokoleniowych rodzin, pokazuje nam punkty widzenia każdej ze stron – ich racje, obiekcje, sposób myślenia. Może i Wam pokaże ścieżkę poprawy stosunków rodzinnych? Może pomoże zrozumieć innych? Jedno jest ważne – nie można uszczęśliwiać kogoś na siłę czy wybierać mu drogi życiowej, i co najważniejsze, trzeba ze sobą szczerze rozmawiać. Zawsze – choć to bywa bolesne i trudne.
Małgorzata Kalicińska i Basia Grabowska stworzyły niezwykłą powieść, świetnie napisaną, widzianą oczami dwóch kobiet. Prosty język, ładny styl, ciekawe połączenie dwóch narratorów sprawiają, że książkę czyta się jednym tchem. To wyjątkowa książka – ciepła i wzruszająca, ale jednocześnie przynosząca refleksję. Polecam wszystkim kobietom, a święta są świetnym czasem na jej lekturę!