Pozwólcie, że najpierw przedstawię Wam pewną krótką scenkę.
Dwoje ludzi wybrało się na spacer. Kiedy dotarli na brzeg niewielkiego stawu, doszło do kłótni. Jeden próbował przekonać drugiego do swoich racji i żaden nie chciał odpuścić. Pierwszy z nich twierdził, że mają przed oczami zwykły staw, drugi z uporem maniaka utrzymywał, że to, co widzą, to tak naprawdę wielki ocean. Kłótnia trwała do samego wieczora, aż w końcu zrobiło się ciemno i musieli wracać do domu. Nie mogąc dojść do jakiegokolwiek porozumienia, postanowili wreszcie, że każdy z nich pozostanie przy swoim zdaniu i zakończą spór. Ale czy czuli się z tym dobrze? Oczywiście, że nie, bo prawdą jest, że każdy z nich miał rację. Jak to możliwe? Wszystko zależy od tego, jak postrzegamy rzeczywistość i jak ją interpretujemy. Co chcemy widzieć, a czego nie...
Tytułowy ocean na końcu drogi stał się pretekstem do przywołania wspomnień z dzieciństwa przez głównego bohatera. Jako już dorosły mężczyzna odwiedza farmę Hempstocków, gdzie niegdyś mieszkała jego przyjaciółka, Lettie. Stało się to jakby mimochodem, bo nie to było celem jego przyjazdu w rodzinne strony. Pobyt na farmie skłania go do rozmyślań nad tym, co zdarzyło się kiedyś w przeszłości, ale dopiero widok kaczego stawu, który Lettie nazywała oceanem, sprawia, że wspomnienia - bardzo mgliste, niewyraźne - odzyskują całą swoją moc. To, co zostało zapomniane, odsunięte w najdalsze zakamarki pamięci, powróciło, wypełniając każdą lukę nawet najdrobniejszymi szczegółami.
A wszystko zaczęło się od pewnego górnika opali, który postanowił popełnić samobójstwo w samochodzie należącym do rodziny naszego, wówczas siedmioletniego, bohatera. Ta sytuacja pociągnęła za sobą lawinę niezwykłych wydarzeń - fascynujących, a zarazem przerażających, bowiem samobójcza śmierć górnika stała się przyczyną przebudzenia pradawnych mocy. Na świecie pojawiły się stwory niczym z koszmarów sennych, a którym to musi stawić czoło nasz mały bohater. Pomaga mu w tym Lettie, a także jej mama i babcia - postacie bardzo sympatyczne, ale także niezwykłe i bardzo tajemnicze. No cóż, nie każda babcia jest w stanie pochwalić się tym, że pamięta Wielki Wybuch, nie narażając się tym samym na śmieszność. Magiczne moce, które posiadają te trzy kobiety są tylko dowodem na to, że... wszystko jest możliwe.
"Ocean na końcu drogi" stoi gdzieś na pograniczu powieści fantasy a współczesną baśnią dla dorosłych. A o czym jest ta książka? Mogłabym napisać, że jest to powieść o dorosłości widzianej oczami dziecka, o sile przyjaźni i o poświęceniu itp., ale wolę jednak stwierdzić coś innego. Jest to utwór w pewnym sensie niejednoznaczny, ponieważ każdy z nas może zinterpretować go po swojemu, uchwycić to, co dla innych pozostaje niewidoczne. I na tym właśnie polega urok i magia tej powieści. Dodatkowym jej atutem jest to, że prowokuje nas do uruchomienia własnych pokładów wyobraźni. Zastanówmy się zatem nad tym, z którym człowiekiem ze scenki w pierwszym akapicie możemy się identyfikować - z tym, który w stawie widzi po prostu zwykły staw, czy z tym, który mimo wszystko potrafi w tymże stawie odnaleźć ocean i w niego uwierzyć...