*współpraca reklamowa z Wydawnictwem beYA*
Ponoć rodziny się nie wybiera, jednak ta historia udowadnia, że rodzinę można sobie wybrać, że nie potrzebne są więzy krwi, ale zrozumienie i zaufanie do drugiego człowieka. Malbat to rodzina, trochę dysfunkcyjna i choć nie wszyscy dobrowolnie do niej dołączyli stanowią jedność, ale jak to bywa w każdej rodzinie jest czarna owca. Książka która kupiła mnie swoim opisem i byłam nastawiona na coś mega, jednak dość mocno mnie rozczarowała. Miał być thriller z elementami romansu mafijnego, ale gdzieś mi to wszystko się rozmyło.
Alice lubi swoją pracę, ale nie do końca lubi swoich współpracowników. Kobieta pracuje jako policjantka, a sprawa zaginięcia trzech striptizerek doprowadza do zakończenia jej kariery. Współpracownicy widzą w niej najsłabsze ogniwo i zaczynają podejrzewać, że współpracuje z porywaczami. Alice nie mająca z nikąd wsparcia i postawiona pod ścianą zmienia stronę i z lekkim przymusem wstępuje w szeregi Malbatu. Jednak nikt nie przypuszcza, że jej pojawienie się w rodzinie może mieć drugie dno.
Zaczęło się świetnie, było intensywnie, mroczno i tajemniczo. Dochodzi do porwania a główna bohaterka okazuje się błyskotliwą i jednocześnie poranioną na duszy osobą. Jej zaangażowanie nie zostaje doceniane, kobieta zostaje wręcz wepchnięta na ścieżkę przestępczości zarówno przez dotychczasowych współpracowników jak i grupę przestępczą. Początkowo sporo się dzieje, autorka łączy elementy thrillera, kryminału i sensacji, wzbogaca to o tajemniczą przeszłość i zaczyna budować delikatny wątek romantyczny. Jednak w momencie, w którym Alice dołącza do Malbatu cały entuzjazm, dynamika, wątki i motywy tracą swoją intensywność. Fabuła zwalnia, robi się monotonnie i trochę nudno. Ja miałam wrażenie, że wszystko się zatrzymało, coś tam gdzieś się wydarzyło, ale nie robiło to już wrażenia. Końcówka przyniosła klika zwrotów akcji, ale niektóre były do przewidzenia.
Plusem są elementy thrillera, które dominują w tej historii. Trzeba się sporo nagłówkować, żeby dotrzeć do prawdy. Znajdziemy tutaj świetną grę pozorów i siłę manipulacji. Trochę lepiej można poznać działanie nietypowej grupy przestępczej, która kreuje się na rodzinę, ale nawet w takiej organizacji pojawiają się słabe punkty. Wątek romantyczny niby jest, ale tak jakby go nie było, pomiędzy Alice i Christianem coś zaczyna się dziać, ale jest to pozbawione napięcia czy emocji. Ja mam odczucie, że to taki romans trochę na siłę.
Największym atutem tej historii i tym co podobało mi się najbardziej był wątek poświęcony pamiętnikowi i opisanym w nim wydarzeniom, autorka ten wątek rozegrała po mistrzowsku. Powoli rozwija tajemnicę bolesnych i strasznych wydarzeń, równocześnie manipulując faktami w ten sposób, że ostateczne rozwiązanie tego wątku zaskakuje. Zakończenie też nie do końca przypadło mi do gustu, jak dla mnie zbyt ogólne i bez efektu wow.
Podsumowując książkę czyta się bardzo dobrze i szybko. To debiutancka powieść autorki, napisana w bardzo fajnym stylu, przez co przyjemnie się ja czyta. Książka z ogromnym potencjałem, genialnymi tematami i wątkami, i normalnie serce mi krwawi, że ten potencjał nie został w pełni wykorzystany. Biorąc do ręki tą książkę, byłam pewna, że ocena będzie wysoka, ale niestety wgłębiając się w tę historię wszytko powoli się rozmywało a mój entuzjazm z każdym rozdziałem opadał, i w rezultacie muszę tą książkę określić jako dość przeciętną. Nie mniej jest ona warta uwagi, ze względu na wątek pamiętnika oraz na to, że zawiera dość nietypowe spojrzenie na świat.