Cinder recenzja

Metalowy pantofelek

Autor: ·4 minuty
2013-05-12
Skomentuj
Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!
Oryginalność w świecie książek to już niestety rzadkość. Bardzo ciężko jest już spotkać powieść odznaczającą się czymś szczególnym, gdyż księgarnianie półki już dawno zostały zajęte przez wszelkiego rodzaju paranormale. I jak tu znaleźć coś nowego, świeżego, jeśli niemalże wszystko już w tym temacie zostało powiedziane? Jednak mowa tutaj tylko i wyłącznie o powieściach, w których główną rolę mają wampiry, wilkołaki i inne łaki. Ale przecież fantastyka jest gatunkiem bardzo szerokim, chociaż także i tutaj trudno o coś oryginalnego, nieopartego na żadnych użytych wcześniej schematach. Marissie Meyer akurat się to udało i właśnie o tym dzisiaj opowiem.


Saga przyszłości ma swój początek dawno, dawno temu… Cinder mieszka w hałaśliwym Nowym Pekinie, zdziesiątkowanym przez zarazę. Jako dziewczyna cyborg o tajemniczej przeszłości jest obywatelką drugiej kategorii. Lecz kiedy na jej drodze staje przystojny książę Kai, Cinder nagle znajduje się w epicentrum międzygalaktycznej walki z bezlitosną królową Luny. Rozdarta między obowiązkiem a wolnością, wiernością a zdradą, musi wyjawić sekrety swojej przeszłości, aby ochronić przyszłość... [opis z okładki]

„ – Zapowiada się brud i smród – podsumowała Iko.
– Skąd wiesz? – zapytała Cinder. – Nie masz receptorów zapachowych.
– Mam niewiarygodną wyobraźnię.” [s.46]

Po pierwsze, pod lupę weźmy bajerancki motyw ludzi-cyborgów. W świecie Cinder nie zostaje się kimś takim z wyboru. Czasami jest to jedyna szansa na ocalenie czyjegoś życia, jednak pomimo to, cyborgi spychane są na margines społeczeństwa, przez co często są poniżane. Ich prawa są uszczuplone o wiele przywilejów, które przysługują osobom ludzkim w 100%, rozumiem więc dlaczego w nowym Pekinie bycie cyborgiem, mimo ofiarowanej szansy na nowe życie, jest utrapieniem, zwłaszcza dla naszej głównej bohaterki. Nie chcę odbierać Wam przyjemności samodzielnego odkrywania świata wykreowanego przez Marissę Meyer, więc powiem tylko, że naprawdę jest on warty uwagi. Jednocześnie, autorka nie zalewa czytelnika dialogami, a skupia się na dialogach i akcji, co pozwala dobrze wczuć się w aktualną sytuację bohaterki. Autorka niczego nie ubarwia, przedstawia wszystko, tak jak jest, nawet pomimo tylu kłód rzuconych pod nogi Cinder.

„ – Nie obrażaj mnie – powiedziała, przysuwając ramkę do siebie. – Czy istoty twojego pokroju wiedzą, czym jest miłość? Czy ty w ogóle coś odczuwasz, czy to jedynie kwestia … oprogramowania?” [s.76]

Skoro już jesteśmy przy bohaterach, muszę powiedzieć, że do ogromnych plusów zaliczam kreację postaci. Każda z nich wydaje się prawdziwa, nawet mimo tego, że żyją w innej rzeczywistości. Tego wrażenia nie rujnuje nawet fakt, że bez problemu zauważamy, kto jest zły, a kto dobry, ale czyż nie jest to jedna z cech baśni? Co prawda, nie raz możemy przewidzieć, jak potoczą się wydarzenia, jednak nie psuje to odbioru książki. Kilka razy domyślałam się biegu akcji, jednak za każdym razem autorka zaskakiwała mnie jakimś nowym elementem, dzięki czemu „Kopciuszek” nie jest przesadnie widoczny w „Cinder”.

„Cinder nie wymyśliła nic innego. „Nie bój się”? „Wszystko będzie dobrze”? Nie potrafiła kłamać, zwłaszcza, gdy kłamstwo było tak oczywiste.”

Jak się niektórzy pewnie domyślają, historia Cinder oparta jest w dużej mierze na znanej baśni – „Kopciuszku”. Nie zmienia to jednak faktu, że dzieło Marissy Meyer stanowi osobny byt i nie należy wiązać go z Charlesem Perraultem, gdyż „Cinder” tylko i wyłącznie bazuje na tej opowieści. Trzeba zaznaczyć, że autorka stworzyła coś całkowicie nowego. Świat przyszłości, gdzie ludzie przechadzają się pomiędzy cyborgami i androidami jest o tyle interesujący, że nawet bez wsparcia swojego baśniowego odpowiednika znakomicie się broni i stanowi osobną historię. Nie sposób nie zauważyć nawiązań do znanej baśni, co oczywiście było celem autorki. Czytelnik podświadomie kojarzy „Cinder” z czymś, co już zna, co pozytywnie działa na odbiór książki. Muszę uspokoić tutaj blogerów, mówiąc „coś, co już zna” nie mam na myśli powielania schematów. Jak już mówiłam, „Cinder” Marissy Meyer stanowi osobny byt, a to dzięki wielu wątkom, będących już pomysłem samej autorki.

„ – Nie lubią luster, bo nie chcą się przyglądać samym sobie?
– Próżność na pewno odgrywa w tym pewną rolę, ale chodzi raczej o kwestię kontroli. Łatwiej jest przekonać innych o swojej urodzie, jeśli samemu nie ma się co do niej wątpliwości. Lustra mają jednak nieprzyjemny zwyczaj przekazywania prawdy.” [s.197]

„Cinder” jest powieścią, która do reszty mnie pochłonęła. Książka Marissy Meyer wybija się oryginalnością na tle innych i naprawdę trudno znaleźć w niej jakieś wady. Szkoda, że niektórzy pewnie skreślą tę pozycje z listy do przeczytania ze względu na gatunek, jednak rozumiem, że nie wszyscy mogą gustować w cybernetycznej wizji Kopciuszka. Jeśli jednak ktoś jeszcze się waha, ja ze swojej strony zapewniam, że „Cinder” jest powieścią, na której nie można się zawieść. Książka jest po prostu świetna, obfituje w akcje oraz dostarcza emocji, a kreacje bohaterów wprawiają w podziw. Czy potrzeba czegoś jeszcze?
Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki
Cinder
7 wydań
Cinder
Marissa Meyer
8.7/10
Cykl: Saga Księżycowa [Marissa Meyer], tom 1

Ludzie i androidy wypełniają hałaśliwe ulice Nowego Pekinu. Śmiertelna plaga pustoszy populację. Z przestrzeni obserwują ich bezlitośni księżycowi ludzie, czekając by wykonać ruch. Nikt nie wie, że Zi...

Komentarze
Cinder
7 wydań
Cinder
Marissa Meyer
8.7/10
Cykl: Saga Księżycowa [Marissa Meyer], tom 1
Ludzie i androidy wypełniają hałaśliwe ulice Nowego Pekinu. Śmiertelna plaga pustoszy populację. Z przestrzeni obserwują ich bezlitośni księżycowi ludzie, czekając by wykonać ruch. Nikt nie wie, że Zi...

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki

Zobacz inne recenzje

Q: Jesteście gotowi na reteling Kopciuszka w zupełnie innej odsłonie? „Zgodnie z przepisami sama Cinder należała do Adri. Nie miała żadnych praw, żadnej własności. Była tylko cyborgiem”. Cinder nie...

AN
@anitka170

Znacie autorkę Marissę Meyer? Nadszedł czas sięgnąć po kolejną książkę, która czekała latami na przeczytanie, a zostałam skuszona nowym, pięknym wydaniem tej książki, które z przyjemnością zami...

@Nastka_diy_book @Nastka_diy_book

Nowe recenzje

Ta, którą znam
Ta, którą znam
@asach1:

„ Dlaczego marzenia są najpiękniejsze wtedy, gdy się nie spełniają i pozostają tylko w sferze fantazji ? ” (str.73) ...

Recenzja książki Ta, którą znam
Trędowata. Część 2
Klasyka gatunku
@ewelina.czyta:

Dzień dobry serdeczne! Dziś przyszła pora napisać kilka słów o drugim tomie książki, o której napisane i powiedziane zo...

Recenzja książki Trędowata. Część 2
Kuchnia narodowa
Apetycznie
@olilovesbooks2:

*współpraca reklamowa z Wydawnictwem BoWiem* Była to dla mnie książka niespodzianka. Szczerze mówiąc sama od siebie ni...

Recenzja książki Kuchnia narodowa