W ostatniej mojej recenzji, którą tutaj zostawiłam, pisałam o książce „Potworne istoty” Aarona Mahnke. Obiecałam w tamtym wpisie, że napiszę także o innej książce, również znalezionej w bibliotece, ale takiej, co do której nie mam mieszanych uczuć i która była dla mnie prawdziwym odkryciem.
Zatem dziś o "Yōkai. Tajemnicze stwory w kulturze japońskiej" Michaela Dylana Fostera!
„Folklor funkcjonuje w sposób, który można by porównać do przeciągania liny pomiędzy dwiema równie mocnymi siłami: konserwatywnym nakierowaniem na przeszłość a doraźnością zorientowaną na teraźniejsze ( i przyszłe) potrzeby. Jednym z elementów tego procesu jest również kontrast między kształtowanym przez lata głosem wspólnoty a nowatorskimi propozycjami jednostek - poszczególnych twórców lub uczestników. Folklor tworzony i doświadczany w chwili obecnej kształtuje się właśnie pośród tych napięć między konserwatyzmem a dynamizmem”. [s. 30-31]
„Yōkai. Tajemnicze stwory w kulturze japońskiej” M.D. Fostera to naukowe, acz przystępne podejście do wyjaśnienia ludziom Zachodu niezwykłych i niewyjaśnionych sił, których działania doświadczali i doświadczają ludzie na całym świecie, a które w Japonii nazywane są właśnie yōkai.
Podoba mi się podejście Fostera.
Jest naukowcem, który lata całe spędził badając kulturę i folklor Japonii, który mieszkał na wyspach, odbywał tak staże, który yōkai zna… osobiście. Tak, książka zaczyna się od opowieści o jego spotkaniu z yōkai.
Foster zaczyna swoją książkę od wprowadzenia podstawowych pojęć: czym jest folklor? Jak go definiujemy? Czym są yōkai? Czym różnią się od innych, opisywanych w mitologii i podaniach bytów? Co je definiuje? Na jakie grupy i kategorie można je podzielić? Jak je oceniano i opisywano? Skąd pochodzą, są lokalne czy raczej narodowe? Czego są objawem? Co mówią o mieszkańcach Japonii i o nas samych, bo przecież yōkai zamieszkują współczesną popkulturę i zaludniają strony mang i komiksów, i są znane nie tylko etnografom, ale i miłośnikom japońskiego horroru?
Książka składa się z dwóch, różniących się od siebie części
W pierwszej Foster pokazuje yōkai w ich kontekście kulturowym i naukowym. Kreśli historię wierzeń i badań nad nimi. Przywołuje źródła i opisuje podejście naukowców do nich i do opisywanych zjawisk yōkai. Pisze o nacjonalizmie i nie ukrywa jego roli w interpretacji yōkai.
W drugiej zaś - daje nam do ręki bestiariusz, w którym znajdziemy i stwory bardzo stare i bardzo współczesne! Wszystkie te byty/niebyty są zaliczane do yōkai, niezależnie od tego, że niektóre przerażają, inne zaś - śmieszą.
Książka - jak pisze sam autor - jest jak jej bohaterowie, yōkai, także pozycją „pograniczną”.
Nie do końca naukowa, nie tak całkowicie popularna. Napisana przez człowieka Zachodu, który od lat studiuje i poznaje lekturę Japonii. Trudno ją zaklasyfikować, ale łatwo ocenić - jest rzeczowa, klarowna, wciągająca, zabawna, osobista, zadająca pytania i udzielająca odpowiedzi. Kapitalna książka, którą polecam z całego serca!
Obie części składowe „Yōkai. Tajemnicze stwory w kulturze japońskiej” M.D. Fostera są świetne.
Tę naukową pochłonęłam, dała mi mnóstwo do myślenia. Pokazała mi procesy, na które wcześniej nie zwróciłam uwagi, lub których nie umiałam zidentyfikować ani zanalizować. Otworzyła przede mną cały, ogromny świat fantastycznych bytów! Niektóre topią konie i dzieci, inne to tylko miotły z rękami. Różnią się między sobą, ale tworzą kompletny… ekosystem kulturowy.
„Tenjōname, czyli dosłownie „lizaczek sufitu”, to wysoki, kościsty stwór z frędzlastymi włosami i niezwykle długim językiem. […] „plamy pojawiające się na sufitach w starych domach i halach są dziełem tego yōkai”.” [s.265-266]
Tę drugą część - bestiariusz - przeglądałam kilka dni,
delektując się nią i jej dziwacznością i różnorakimi smaczkami (przesadzam? Sorry, taka na przykład kappa lubi głaskać pośladki, bo interesuje ją… kulka, która ma znajdować się na końcu odbytu. Nie jest to dziwaczne? Delikatnych przepraszam, ale to nie ja kappę wymyśliłam :D)
Zobaczcie sami, ot, taki yōkai: staruszek Baku, którego ślady sięgają aż 8 wieku! Baku to zjadacz snów. Mieszka w domach i pożera pojawiające się koszmary. Przedstawia się go jako hybrydę tygrysa, słonia, wołu, nosorożca. Takie właśnie obrazki kładziono na noc przy poduszkach, by baku mógł lepiej chronić śpiących.
Albo ten:
„Toire no Hanako-san to dziewczynka-widmo, która straszy w szkolnych toaletach. Jest bohaterką popularnej legendy, która krążyła po całej Japonii przede wszystkim w latach 80. XX wieku, chociaż są znane również jej starsze warianty. W różnych szkołach istnieją różnorodne wersje, na ogół jednak mówi się, że jeśli pójdziesz do łazienki dla dziewczyn na trzecim piętrze i zapukasz trzy razy w drzwi trzeciej kabiny, to ze środa odezwie się głos dziewczyny”. [s. 248]
Ten yōkai/ta yōkai jest zresztą niezwykle ciekawa, bo pokazuje, jak ważna jest w folklorze i jego wytworach magia liczb (trzy!), liminalność miejsca - tu graniczność łazienki, jako przestrzeni wspólnej, a jednocześnie - intymnej w sposób niebywały. Dodatkowo ten yōkai uświadamia, że szkoły (w Japonii, ale nie tylko) są miejscem, w którym wyjątkowo łatwo tworzy się niesamowite opowieści.
Nie będę pisać więcej o yōkai, bo jeśli interesuje Was kultura Japonii, lub lubicie mangę czy horrory - to książka Fostera jest dla Was, choćby jedynie po to, by przejrzeć tę jej drugą, bestariuszową część.
A! Książka posiada kapitalne ilustracje! I potężną bibliografię ;)!
„Jedną z cech charakterystycznych yōkai jest ich liminalność, „bycie pomiędzy”. Istoty te zaludniają wszelkiego rodzaju pogranicza: skraj miasta, wzgórza między wioskami, nurt strumienia oddzielającego od siebie pola ryżowe. Często pojawiają się o zmierzchu, w tej szarej godzinie, kiedy zwykłe rzeczy wydają się dziwne, a znajome twarze obce. Mieszkają na mostach i w tunelach, w przejściach i na progach. Kryją się na rozdrożach”. [s.23]