Mieszkając z wrogiem recenzja

 ,,Mieszkając z wrogiem’’ opowieść pełna tajemnic, ciekawe wątki , niespodziewane zwroty akcji. Historia dwójki młodych bohaterów Justin i Amelia. Od ich nagłego i nieprzyjemnego rozstania minęło dziesięć lat i ich pierwsze spotkanie jest przypadkowe ale jakże burzliwe. Od pierwszego spotkania pomiędzy bohaterami jest chemia, ogromne napięcie przed którym oboje się bronią. Zagubieni, skrzywdzeni przez rodziców w dzieciństwie, niby bliscy sobie ale zarazem tak dalecy, obcy. 
 
 Penelope Ward zabrała nas w przepiękny, magiczny świat różnego rodzaju miłości, ale jakże trudnej. Pokazuje nam tu, że czasami się przed nią bronimy to i tak, każdy z nas potrzebuje miłości, wsparcia i ciepła drugiej osoby, poczucia że jesteśmy ważni i potrzebni.
 
 Sięgając po tą książkę maiłam ochotę na takie tam lekkie romansidło, ale cała opowieść to mieszanka wybuchowa. Autorka nas zaskakuje, podsyca emocje, dawkując coraz to śmielsze zwroty akcji ,które niczym petardy wybuchają w odpowiednim odstępie czasowym. 
 
 Razem z bohaterami przeżyjemy coś wielkiego, coś niesamowitego . Całość  pochłania się w zawrotnym tempie, ale jest to opowieść z tych o których szybko zapomnimy. Dla tych którzy szukają przeżyć, ekscytacji, zapomnienia o szarych ciężkich dniach. Polecam.