Zbrodnia w wielkim mieście recenzja

Milczenie jest złotem

Autor: @Aleksandra_B ·6 minut
2019-06-24
Skomentuj
Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!
 „Milczenie bywa złotem” – właśnie to często słyszałam od mamy, kiedy mówiłam coś, przez co wpadałam w tarapaty. I chociaż wiedziałam, że ma rację, to i tak mój długi jęzor nie zamierzał współpracować z rozumem, przez co dalej zdarzało mi się stwarzać nieprzyjemne sytuacje. Możliwe, że bohaterki „Zbrodni w wielkim mieście” także miały do czynienia z tym znanym porzekadłem, jednak w ich przypadku nawet wsparcie matek nic by nie pomogło. No bo jak uchronić się przed oskarżeniami, kiedy to rozmawiało się na głos zamordowaniu szefa, by później odkryć, że właśnie w takowy sposób zginął?

ŻYŁ SOBIE, ŻYŁ I NAGLE UMARŁ – ALE HECA! CHWILA, MOMENT… PRZECIEŻ ON ZGINĄŁ TAK, JAK MY TO PLANOWAŁYŚMY!

Prawie do połowy „Zbrodni w wielkim mieście” nie działo się nic mocniejszego. Nic takiego, co mogłoby wybić z czytelniczego rytmu do tego stopnia, że z trudem oswajałabym się zaistniałą sytuacją. Może słynny plan zlikwidowania gburowatego erotomana-gawędziarza, tudzież szefa bohaterek, stworzony na żarty (który z czasem traci tę etykietę, ale o tym później) ukazuje się właśnie w tej części, jednak Alek Rogoziński owija go materiałem, potocznie przeze mnie zwany „normalnością”. Samotne macierzyństwo, gdzie co rusz trwa batalia z latoroślami przemawiającymi w niezrozumiałym dla dorosłych slangu. Życie w związku na odległość, gdzie każdy kolejny powrót współmałżonka nie kończy się tym, o czym marzy stęskniona żona. Pragnienie bliskości kogoś, z kim można dzielić łóżko nie tylko przez jedną noc, ale też przez resztę życia. Walka o utrzymanie w tajemnicy prawdziwego źródła zarobku, gdzie zerwanie maski spowodowałoby multum niepożądanych komplikacji… Dokładnie poznawałam poszczególnych bohaterów. Przyglądałam im się tak, jakby stanowili żywe eksponaty w książkowym muzeum. A wszystko to zostało okraszone dobrze mi znanym „Alkowym” poczuciem humoru, które stanowi nieodłączny element fabuły.
Co rusz mogłam wyłapać prześmiewcze wytykanie palcami poszczególnych scenariuszy życiowych. Niejednokrotnie uśmiech gościł na mych ustach. Jednakże, teoretycznie, część ukazywanych wtedy treści nie miało powiązania ze zbrodnią. Zdawałoby się, że autor przeciąga moment ujawnienia kryminalnego wątku z prawdziwego zdarzenia. Teoretycznie, bo w praktyce, gdybym tylko cokolwiek pominęła z tego „lania wody”, zapewne straciłabym wiele punktów zaczepienia, a poszukiwanie mordercy by szło jeszcze toporniej. A kryminalna intryga co rusz nabierała nowych kształtów. Wystarczyło spuścić tę spędzającą sen z powiek sprawę tylko na moment z oczu, a już wypełzały kolejne problemy, gdzie ich rozwiązanie nie zawsze szło jak z płatka. A trzeba też wspomnieć, że potencjalnych morderców było tu od groma! „Zbrodnia w wielkim mieście” zebrała na swych stronach od groma osób pragnących śmierci naszego „kochanego” szowinisty, a autor co rusz mącił, byle tyle zmylić tropy. Tyle że w którymś momencie przestałam tańczyć tak, jak mi zagrał. I dobrze na tym wyszłam. Może co niektórych zagrywek nie zdołałam rozgryźć, zaskoczyły mnie finalne wizerunki zagrywek, jednak cała reszta była dziecinnie prosta do przewidzenia. Trochę szkoda, bo Alek niejednokrotnie udowadniał mi, że nawet kiedy myślałam, iż mam go już w garści, znajdował sposób, by zakończyć książkowe przedstawienie z donośnym hukiem, niwecząc moje detektywistyczne zapędy. Możliwe też, że to zasługa lekkiego „przegadania” wielu wątków, co także podduszało klimat całego „przedsięwzięcia”.

PRZY NICH ZALICZENIE ZGONU NABIERA NOWEGO ZNACZENIA

Sandra, atrakcyjna singielka, która – chociaż nie ma odwagi powiedzieć tego głośno – szuka miłości swojego życia… w międzyczasie korzystając z atrakcji oferowanych przez Tindera. Iwona, samotnie wychowująca dwójkę nastolatków, gdzie ci niejednokrotnie dawali jej w kość. Martyna, choć mężatka, mogłaby śmiało określić się „słomianą wdową”, skoro jej męża więcej nie ma, jak jest, a jak już wraca, to też trzyma ją na dystans. Trzy dorosłe kobiety. Każda ze swoim bagażem doświadczeń. Przyjaciółki, które w swoim towarzystwie… dostają małpiego rozumu! Ciężko mi to mówić, ale te panie niespecjalnie grzeszyły inteligencją, gdzie najlepszym przykładem jest omawianie morderstwa szefa w jego królestwie, czyli siedzibie redakcji! Rozumiem, upojenie alkoholowe robi swoje, jednak nie można wszystkiego zrzucać na niego. Bardziej „dojrzałe” okazały się dzieci Iwony. A dlaczego tamto słowo dałam w nawiasie? Bo chociaż Szczepan i Agata niejednokrotnie pokazywali, że mama i jej kumpele mogłyby się od nich uczyć sztuki racjonalnego myślenia, to zdarzały im się niemałe wpadki. Tyle że u nich można to naprawdę wytłumaczyć wiekiem! Co zaś się tyczy innych bohaterów…
Chociaż różnorodność drugoplanowych postaci mieni się w oczach, nie da się ukryć, że najwięcej frajdy dostarczało obserwowanie dwóch osiłków, którzy to nie grzeszyli inteligencją. Za każdym razem, gdy tylko wyłaniali się zza zakrętu, można było liczyć na ich popis umiejętności. Kiedy tylko sobie przypomnę groźbę w ich wykonaniu… Także przyjemnie było przyglądać się (jakkolwiek to brzmi) poczynaniom Amandy, żony Waldemara, pragnącej pozbycia się małżonka, by zawładnąć jego majątkiem. Och, jakież ona musiała znosić męki przy swym niezbyt pomocnym kochanku! Aż prawie jej tego współczułam! Prawie, bo tak irytującej kobiecie powinno się życzyć, jak najgorzej, by poczuła to samo, co inni znosili przy niej! Ta jej gra aktorska… Na pewno zdobyłaby jedną nagrodę: Złotą Malinę!

Alek Rogoziński znany jest z tego, że lubi się co nieco ponaśmiewać z otaczającego nas świata. Widać to na jego fanpage, gdzie dzieli się swoimi wrażeniami z przeżytych „atrakcji”, a raczej nabywa wprawy, bo z książki na książkę coraz lepiej wychodziło mu wytykanie absurdów codzienności. W „Zbrodni w wielkim mieście” także wyolbrzymienia poniektóre elementy. Doskonałym przykładem tego jest slang młodzieżowy, który to spędza sen z powiek Iwonie, pragnącej zrozumieć, o czym rozmawiają jej dzieci czy slang „dresiarski”, gdzie takowym posługują się wspomniani gdzieś powyżej osiłki spod ciemnej gwiazdy. I jak dotąd na to nie narzekałam, tak tutaj już Alek przeszedł samego siebie. Chociaż „Zbrodnię...” przeczytałam, a raczej pochłonęłam w jeden dzień (gdzie ta książka ma ponad 300 stron!), nie da się nie zgrzytać zębami przy tym nieszczęsnym przedobrzeniu przy nastoletnich pogawędkach. Już wcześniej wspomniałam, że to takie wytykanie palcami czegoś, co nie jest zrozumiane przez pewne grupy, lecz „co za dużo, to niezdrowo”. Strasznie męczyły mnie te młodzieżowe wstawki. Sama czasami korzystam z takowego zasobu słów, ale w tym przypadku czułam przesyt. To tak, jakby dostało się ulubione danie: z początku można go konsumować bez przerwy, ale im dłużej się coś je, tym bardziej nie można już na to patrzeć. No i nie można ukryć tego, że książka jest ociupinkę przegadana, ale o tym już brzęczałam, dlatego na tym zakończę swój wywód.

Podsumowując. „Zbrodnia w wielkim mieście” Alka Rogozińskiego spełnia swoją funkcję, jaką jest dostarczenie rozrywki głodnemu wrażeń czytelnikowi, jednak nie zdołam ukryć, iż na tle innych jego książek, ta wypada nieco słabiej. Przyzwyczaiłam się już do innego poziomu, dlatego odczuwam niedosyt wrażeń. Wiem jednak jedno: ta historia dobitnie uświadamia, że trzeba dwa razy pomyśleć, nim wypowie się swoje myśli na głos, bo później można tego gorzko pożałować. Chyba że pragnie się przeżyć przerażającą przygodę, niczym nasze bohaterki, po której już nic nie będzie takie samo, to wtedy warto zapomnieć o tej przestrodze!

Moja ocena:

Data przeczytania: 2019-06-24
Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki
Zbrodnia w wielkim mieście
2 wydania
Zbrodnia w wielkim mieście
Alek Rogoziński
7.0/10

Czy kiedykolwiek miałaś ochotę zabić swojego szefa? Sandra, szefowa pisma „Marzenia i sekrety”, jest atrakcyjną singielką i fanką Tindera. Martyna, redaktorka w tej gazecie, to znudzona żona, która sw...

Komentarze
Zbrodnia w wielkim mieście
2 wydania
Zbrodnia w wielkim mieście
Alek Rogoziński
7.0/10
Czy kiedykolwiek miałaś ochotę zabić swojego szefa? Sandra, szefowa pisma „Marzenia i sekrety”, jest atrakcyjną singielką i fanką Tindera. Martyna, redaktorka w tej gazecie, to znudzona żona, która sw...

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki

Zobacz inne recenzje

Był taki czas, że unikałam sięgania po komedie kryminalne. Dla mnie kryminał musi opierać się na mocnych doznaniach i wydawało mi się, że nie ma w nich miejsca na humor. Z polecenia pani bibliotekar...

@Iwona_Nocon @Iwona_Nocon

„Zbrodnia w wielkim mieście” Alka Rogozińskiego, to moje pierwsze spotkanie z twórczością autora, ale z pewnością nie ostatnie. Przecież każdy z nas ma czasem ochotę kogoś zabić, a już w szczególno...

@Gosia @Gosia

Pozostałe recenzje @Aleksandra_B

Rok próby
Podążając w mroczne dzieje...

Miesiące temu dane mi było przeczytać popularną powieść „Opowieść Podręcznej”, która – choć nie zachwyciła mnie do szpiku kości – pozostawiła po sobie wiele pytań związa...

Recenzja książki Rok próby
Hegemon Apopi. Córa lasu
To nie jest bajka dla dzieci...

Bajki. Najczęściej to właśnie one kształtują nasz pogląd na przeróżne magiczne krainy, jakie wtedy poznajemy. Przesiąknięte feerią barw, zamieszkałe przez wspaniałe nadn...

Recenzja książki Hegemon Apopi. Córa lasu

Nowe recenzje

Wioska małych cudów
Wioska małych cudów
@tomzynskak:

Każdy z nas potrzebuje w swoim życiu cudów. Nie jakiś magicznych i nierealnych, a takich najzwyklejszych, które mogą wy...

Recenzja książki Wioska małych cudów
Dom ciało
Wersy płynące przez wnętrze…
@edyta.rauhut60:

Poezja wiele ma oblicz. Dzisiaj chciałabym Ciebie, Czytelniku zaprosić do poznania jednego z nich. Jak możemy przeczyta...

Recenzja książki Dom ciało
In your arms
In your arms
@iza.81:

Motywem przewodnim książki "In your arms" są tajemnice i sekrety. Aneta Sołopa postawiła swoich bohaterów w sytuacji, w...

Recenzja książki In your arms