Hegemon Apopi. Córa lasu recenzja

To nie jest bajka dla dzieci...

WYBÓR REDAKCJI
Autor: @Aleksandra_B ·8 minut
2021-09-19
Skomentuj
2 Polubienia
Bajki. Najczęściej to właśnie one kształtują nasz pogląd na przeróżne magiczne krainy, jakie wtedy poznajemy. Przesiąknięte feerią barw, zamieszkałe przez wspaniałe nadnaturalne istoty, oczarowywał młode umysły i sprawiał, że aż chciało się do niego wkroczyć. Pragnęliśmy poznać mieszkańców, przeżywać z nimi szalone przygody, otoczeni wspaniałymi stworzeniami, gdzie najczęściej bywały tam ukazywane jednorożce.
Dopiero z biegiem lat pozwalano nam odkrywać coraz to mroczniejsze zakamarki tamtych ziem. Odkrywaliśmy wszelkie zło, jakie tam się skrywało, powoli zastanawiając się, czy aby na pewno pragniemy porzucić wszystko i przenieść się właśnie tam, gdzie nigdy nic nie wiadomo. Może jest tam wiele dobra i piękna, to strach przed tym, co czai się w cieniu, mógłby obezwładniać. Znający zagrożenia z własnej rzeczywistości, gdzie nie przed każdymi jesteśmy w stanie się uchronić, bylibyśmy skłonni zaryzykować i pchać się w paszczę wygłodniałego lwa? Inaczej jednak, gdy ktoś zadecyduje za nas i sprawi, że porzucimy obecne życie i podążymy niepewnym krokiem w nieznane; do miejsca, gdzie każdy najdrobniejszy ruch może zadecydować o naszym być lub nie być...

NIE KAŻDY ŚWIAT PRZYWITA CIĘ Z SZEROKO ROZWARTYMI RAMIONAMI.

Nie tak łatwo wgryzłam się w tę książkę. Jak nic pamiętam pierwsze rozdziały, które – choć już budowane na dozie tajemniczości i dreszczyku emocji – sprawiały wrażenie pozbawionych większej iskry nadającej temu duszy. Stonowane opisy rzeczywistości nie zachwycały; pozbawiały możliwości większego zaangażowania w wyobrażenie tego, co otaczało bohaterkę i jak bardzo wpływało to na jej osobowość i reakcje. Nie zapowiadało się obiecująco. Czułam lekkie rozczarowanie, jednakże, wraz z przekroczeniem pewnej bariery, wszelkie troski zaczynały odlatywać. Zaciskanie zębów zanikało, powoli luzowałam szczękę, lekko uchylając usta z zaskoczenia. I właśnie wtedy, przeskakując pewną granicę, pojęłam, że – być może – stanowiło to nie lada zagrywkę autorki, umożliwiającą jej rozwinąć skrzydła kreatywności. Znużenie przeistaczało się w pragnienie; pragnięcie brnięcia dalej, aby znacznie lepiej zrozumieć otaczający Apopi, główną postać, świat. A ten, choć piękny, pokazał pazury pokryte jadem, powoli przenikającym do krwiobiegu…
Wiele bajek nauczyło nas tego, że elfy to cudowne i miłe istoty, gotowe wyciągnąć pomocną dłoń, racząc nas swoją mądrością i specjalnymi zdolnościami. W „Hegemon Apopi” trzeba zapomnieć o tym obrazie i przestawić umysł na zupełnie inny tok rozumowania. Bo choć te zajmują przepiękne rejony i ich życie sprawia wrażenie nad wyraz pięknego, pozbawionego wszelkich trosk, przy zrzuceniu maski przedstawia ono prawdziwe oblicze: przerażające, mrożące krew w żyłach, soczyście krwiste. Surowe. Oszołomiona tym, co tam spotykałam, raz za razem otrzymywałam coraz to kolejne wiązki brutalności. Świat wykreowany przez autorkę stawia elfy ponad ludzi, traktując ich jak największą zarazę chodzącą po ziemi. Człowiek nie mógł tam liczyć na taryfę ulgową, w tym sama Apopi, choć los przygotował dla niej dar w postaci roli Hegemona, przyznawanej tylko tej „lepszej” rasie. Raz za razem, niczym bohaterka, odczuwałam niechęć innych, doglądając, jak ta walczy o przetrwanie w tym nieprzyjaznym środowisku. Dodatkowo tamtejsze zwyczaje znacznie różniły się od tego, co ona znała, tym samym przychodziło zagubienie oraz próby oswojenia tego stanu. I choć część tego widziałam „zza pleców”, pogrążona w stawianiu pierwszych kroków, odczuwałam tamtejszą atmosferę całą sobą. Nieraz drżałam, próbując uspokoić przerażone serce. Łapałam się również na tym, że muszę normować oddech, jakbym właśnie zaliczyła dłuższą przebieżkę. Z tymi istotami nie było taryfy ulgowej. Trzeba było mieć się na baczności, doglądając kolejnych niespodzianek, pozostawianych za rogiem. A trzeba przyznać, że co nieco ich było, choć obawiałam się, że tak właściwie zabraknie źródła tego wszystkiego. Brakowało mi wyjaśnienia tego stanu. Chciałam pojąć, skąd taki światopogląd, a nie inny, lecz każdy kolejny rozdział nie przynosił mi tych informacji. Do czasu… A wtedy wszystko stało się jasne. Wszelkie luki zostały zapełnione, lecz wydaje mi się, że za tym kryje się coś więcej. Dosłownie liczę na to, iż odkryję, że ominięto jakąś część, gdzie pozorna perfekcja nie okaże się tym, co warto podziwiać, by móc napawać się czymś znacznie lepszym. Nastawiło mnie do tego emocjonalne, mocne zakończenie, po którym nabrałam apetytu na więcej!
Podobała mi się kreacja świata i system, jaki tam panował. Osobiście nie chciałabym tam zamieszkać z wiadomych względów, lecz Córy i Synowie Lasów, Hegemoni i Zabójcy… Wszystko to pozornie gdzieś już posiada swoje korzenie, lecz tym razem wypuściło zupełnie nowe kwiaty. Nadawało kształt temu wszystkiemu, raz jeszcze pozwalając odkryć magię fantasy. Dobrze poprowadzone, choć – jak już mówiłam – liczę na zgoła więcej. Chcę widzieć to w pełnej okazałości!
Pani J. K. Komuda nie boi się sięgać po drastyczne środki. Choć książka nie jest naszpikowana scenami łóżkowymi, wyraźnie wyczuwa się od niej woń erotyzmu, przenikającej większość stron. Elfy nie wstydziły się własnej seksualności, tym samym bez wahania poruszały się w tej tematyce, ukazując siebie w pełnej okazałości. Nie ma tutaj również czegoś takiego jak cenzura. Przekleństwa, niczym brutalność, są tutaj na porządku dziennym i – o dziwo – obecnie nie wyobrażam sobie, aby ich tam zabrakło. Mogą razić w oczy, wywoływać niesmak, jednak w połączeniu z innymi elementami, wpasowują się, tworząc spójną całość. Odzwierciedlają przerażenie oraz okazują wewnętrzny bunt przed całą wrogością. Jednak jest coś, co niezwykle wadziło; coś, co jest na tyle pospolite, że niektórzy zaczną przy tym kręcić nosem. O czym prawię? Mianowicie o fascynacji główną bohaterką, ukazaną przez wielu bohaterów. Niczym egzotyczny okaz w zoo, kusi i sprawia, że lgną do niej jak drapieżniki do ofiary. Mamią ją, górują nad nią, wywołując wrażenie bezbronnej, pozbawionej obrony. Rozumiałam, że Apopi wzbudzała ciekawość, lecz czy było w niej coś tak intrygującego, by tracić dla niej głowę, biorąc pod uwagę fakt, że traktowano ją jak zarazę? Intruza, który przyjął rolę, na którą nie zasługiwała? W porządku, miała w sobie to coś, lecz po tym, jak ją przedstawiano, nieraz bywało to abstrakcyjne. Ale cóż – wszystkiego można się spodziewać.

WILK W OWCZEJ SKÓRZE CZY OWCA W WILCZEJ SKÓRZE?

Zagubienie. Błądzenie we mgle, poszukiwanie odrobiny jasności, aby wywinąć się z macek otaczającej ciemności. Właśnie to uczucie towarzyszyło Apopi na każdym kroku, nie pozwalając do końca rozluźnić się i poczuć, że właśnie rozpoczęła nowe, pozornie lepsze życie. Kobieta, wyrwana z monotonii naznaczonej przez studia i pracę, przeniesiona do krainy, gdzie ludzie tacy jak ona są traktowani gorzej niż zepsuty, zbędny przedmiot, na każdym kroku musiała mierzyć się z szyderczymi, pełnymi pogardy spojrzeniami. I choć zgrywała rolę twardej, umiejącej odszczeknąć się pannicy, wewnątrz cała drżała z obawy o siebie. Stosująca przekleństwa niczym przecinki, sprawiająca wrażenie wiedzącej czego chce, w krytycznych sytuacjach bywała bezbronna, gdzie bez pomocy innych na pewno nie przetrwałaby tam ani jednego dnia. Próbująca również poradzić sobie z niecodzienną rolą, jaka jej przypadła, reagując sarkazmem… Jednakże podobała mi się jej kreacja. Autorka nie zrobiła z niej perfekcyjnej damy, pochłaniającej wiedzę jak gąbka, gdzie władanie mieczem miałaby we krwi. Powoli poznająca panujące tam zasady, wdrążała się w nie naturalnym tempem, co pozwalało utożsamić się z nią. A pomagało jej w tym wielu panów, którzy – drastycznie różniąc się od siebie – wnosili różne odcienie do jej chaotycznego światka. Jednakże zastanawiająca jest dla mnie jej przeszłość oraz właściwe znaczenie imienia, jakie nosiła. Bo coś czuję, że za tym stało coś znacznie więcej, niżeli widzimisię rodziców...
Skoro już wspomniałam o pomocnikach, to warto się nad nimi nachylić. Nie powiem, ich imiona mogą sprawić, że człowiek zaczyna się gubić, lecz wystarczą pewne cechy charakteru, aby porządnie ich odróżnić. Sheut oraz Shiro. Człowiek-Zabójca, gotowy bronić Apopi, swojego Hegemona, być na każde jego skinienie oraz elf, syn najważniejszej osobistości, potężny Hegemon i czarujący bawidamek. Tak różni od siebie, choć podobnie intrygujący. Sheut odznaczał się swoją tajemniczością i pozą mruka, nabytą przez lata upokorzeń i traktowania go przedmiotowo. Jako ten gorszy nie miał lekko, przez co wiele wycierpiał, aby osiągnąć to, co obecnie posiadał, choć to i tak nie było żadnym wyróżnieniem. Natomiast Shiro to istny chaos. W jednym momencie jest gotowy obedrzeć cię ze skóry, by sekundę później uśmiechać się zawadiacko, czarując cię słowami. Elf o stu twarzach, totalnie przebijający słynnego Greya. Jednakże, za tym wszystkim, widać było, że – niczym Sheut – doskwiera mu samotność, z której ciężko się wydostać. Obaj panowie zdobyli moje serce i ciężko by mi było wybrać, który z nich zasługuje na większą uwagę. Pozostaje mi jedynie liczyć, jak w przypadku Apopi, na rozwinięcie ich ról i ukazanie ich bez nałożonych masek.

Podsumowując. „Hegemon Apopi” to nie jest kolejna powieść z gatunku fantasy, która oczaruje nas swoją delikatnością oraz pięknem otaczającego nas magicznego świata; to książka, gdzie – choć nie brakuje jej uroku – ukąsi ciemniejszą, mroczniejszą stroną, wciągając w niebezpieczny wir zdarzeń. Dzięki niej dostrzeżemy, jak kruchymi istotami jesteśmy i jak niewiele trzeba, aby móc nas złamać, jednakże równocześnie udowadnia, że inny nie oznacza gorszy, co wywołuje wewnętrzny bunt i chęć walki o lepsze jutro.
Najmłodsi powinni omijać ten tytuł szerokim łukiem, lecz ci, co nie boją się wyzwań czy wulgarność i seksualność oblepiona fantastycznym, zapierającym dech w piersi z wielu powodów światem, nie stanowią dla nich problemu, na pewno odnajdą tutaj coś dla siebie. Przyznaję, przepadłam i chcę więcej, i więcej. I więcej!

Książka została otrzymana z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl

Moja ocena:

Data przeczytania: 2021-09-18
× 2 Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki
Hegemon Apopi. Córa lasu
Hegemon Apopi. Córa lasu
Justyna K. Komuda
8.3/10
Cykl: Córa lasu, tom 1

W świecie elfów każdy człowiek jest służącym. W hierarchii stoi niżej niż zwierzę. Pracuje i umiera u boku swego pana. Co się stanie, jeśli do tego świata trafi ktoś z zewnątrz? Apopi ‒ studentka,...

Komentarze
Hegemon Apopi. Córa lasu
Hegemon Apopi. Córa lasu
Justyna K. Komuda
8.3/10
Cykl: Córa lasu, tom 1
W świecie elfów każdy człowiek jest służącym. W hierarchii stoi niżej niż zwierzę. Pracuje i umiera u boku swego pana. Co się stanie, jeśli do tego świata trafi ktoś z zewnątrz? Apopi ‒ studentka,...

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki

Zobacz inne recenzje

🧚‍♀️🧝‍♀️🧚‍♀️🧝‍♀️ Recenzja 🧚‍♀️🧝‍♀️🧚‍♀️🧝‍♀️ J. K. Komuda " Hegemon apopi #1 @j.k.komuda Cykl: Córka lasu #1 Wydawnictwo: Book Edit @bookedit.pl Premiera audiobooka 15/11/2023r. 🧚‍♀️🧝‍♀️🧚‍♀️🧝‍♀️🧚‍...

@magdalenagrzejszczyk @magdalenagrzejszczyk

Ostatnio coraz częściej sięgam po fantastykę. Kiedyś jako dziecko ja uwielbiałam potem jakoś miałam przerwę w czytaniu albo było sporadyczne. Kiedy wróciłam do czytania w moje ręce wpadała w większoś...

@lalkabloguje @lalkabloguje

Pozostałe recenzje @Aleksandra_B

Rok próby
Podążając w mroczne dzieje...

Miesiące temu dane mi było przeczytać popularną powieść „Opowieść Podręcznej”, która – choć nie zachwyciła mnie do szpiku kości – pozostawiła po sobie wiele pytań związa...

Recenzja książki Rok próby
Wybierz mnie!
Priorytety i prioryteciki

Cele życiowe. W zależności od wielu czynników, każde z nas zupełnie inaczej ustala sobie priorytety, którymi się kieruje. Możemy nawet dążyć do tego samego, jednakże – o...

Recenzja książki Wybierz mnie!

Nowe recenzje

Dziewięć kołatek Troya
Dziewięć kołatek Troya
@Gosia:

„Dziewięć kołatek Troya” to debiut literacki Alicji Czarneckiej – Suls, który w ogóle nie przypomina debiutu! Książka ...

Recenzja książki Dziewięć kołatek Troya
Projekt: miłość
Projekt: miłość
@feyra.rhys:

Ostatnio mam wrażenie, że otacza mnie albo sama śmierć albo śmiertelne choroby. Zaczęło się od pogrzebu i teraz cały cz...

Recenzja książki Projekt: miłość
Twój na zawsze
Briana i Jakob
@Kantorek90:

Twórczość Abby Jimenez miałam okazję poznać w zeszłym roku przy okazji czytania pierwsze części serii "Part of Your Wor...

Recenzja książki Twój na zawsze
© 2007 - 2024 nakanapie.pl