Kiedy oczy przesłoni Ci cień miłości, porwiesz się na najbardziej szalone czyny... ale czy słusznie?
Pisarz Iwan Pietrowicz, zwany przez przyjaciół Wanią, kochał Natalię Nikołajewną praktycznie od zawsze; i choć początkowo to nieśmiałe dziewczę, wychowane w miłości rodzicielskiej było skłonne ku jego sercu, to po poznaniu Aloszy diametralnie zmieniła kierunek swego uczucia. Ta miłość była jak szaleństwo, obsesja, doprowadzająca dziewczynę na skraj przepaści. Ona uboga, on bogaty. Stary konflikt, który z przyjaciół od serca doprowadził do zmiany w najzacieklejszych wrogów ich ojców również nie pomaga. Natasza ma tylko jedno wyjście, by kochać i być kochaną- uciec spod opiekuńczych skrzydeł rodziców. I mimo tego, że zdaje sobie sprawę, jaki to będzie cios dla staruszków, decyduje się. Wszystko, byle tylko być z Aloszą...
Wania jest niemym świadkiem kolejnych wydarzeń; kryje swe uczucie głęboko w sercu, przysięgając dopomóc w trudnej sytuacji. Sam siebie stawia w roli posłańca, rozjemcy. Jaką jednak szansę na szczęśliwe zakończenie ma panna Nikołajewna wiedząc, iż ukochany Alosza wciąż jest swatany przez swego ojca... ? Że gdy opuści go choć na jeden dzień, ten o niej zapomni?
To, że po klasykę sięgam, wiadomo już nie od dziś. Do twórczości pana Dostojewskiego mam jakiś specyficzny sentyment i decyduję się na jego utwory zawsze, gdy jest ku temu okazja. Wiadomo, raz bywało lepiej, raz gorzej, aczkolwiek nigdy odstręczająco. A w Skrzywdzonych i poniżonych autor dał pokaz pełni swojego talentu.
Ta pozycja jest kilkuwątkowa. Początkowo może się wydawać, że autor skupia się wyłącznie na szaleńczym, nieszczęśliwym uczuciu Nataszy i Aloszy, ale nie tylko. Główny motyw przewodni to wybaczenie. Wiecie, panna Nikołajewna opuszczając dom, głęboko zraniła swojego ojca; była taką typową córeczką tatusia, który nieba by jej przychylił. A tu nie dość, że na stare lata ich opuściła, to jeszcze z synem największego wroga. Jak przejść nad taką potwarzą do codzienności? Jest ciężko. Ale... czym byśmy się stali, gdybyśmy trzymali w sobie złość? Czy w ogóle dałoby się tak żyć? Owszem, wszyscy popełniamy błędy -większe lub mniejsze- ale chowając urazę tak naprawdę nie ranimy osoby, która nam zawiniła, lecz samych siebie. Odcięcie się od drugiego człowieka jest niemożliwe, w końcu jesteśmy istotami stadnymi i bliskość jest nam potrzebna do życia jak tlen.
Bohaterowie są bardzo zróżnicowani. Na pierwszy plan w oczywisty sposób wysuwa się Natalia Nikołajewna, "niepokorna" córka, pędząca za straceńczym marzeniem. Nie można również zapomnieć o Aloszy, drugiej stronie tego duetu zakochanych. Miałam dość... negatywne podejście do tego mężczyzny- chłopca; skoro tak mocno kocha, to jak może zapominać o swojej ukochanej, pozostawiając ją na całe dnie bez żadnego słowa? Inne postacie określały go właśnie mianem chłopca, sama Natasza tak o nim mówiła- niedojrzały, przyzwyczajony do dostatku, do otrzymywania wszystkiego, czego tylko zapragnie. Przy tych cechach dziecięco naiwny, widzący w bliźnim jedynie jego zalety. A nawet jeżeli zauważał jakieś wady, to szybko tłumaczył je "na swoje", więc każdy człowiek w jego oczach mienił się jako dobry. Roztargniony, niepewny, po części też zrozpaczony- niby kocha Nataszę, ale jego serce coraz mocniej bije na widok innej panienki, z którą swatał go ojciec. Dziecko w ciele mężczyzny, jednym słowem.
Wania, nasz narrator, on to dopiero musiał przechodzić męki! Cały jego żywot podporządkowany był spełnianiu zachcianek innych: a to biegał do domu rodzinnego Nikołajewny z informacjami o córce marnotrawnej, a to do jej mieszkania na każde jej wezwanie, wysłuchując później peanów (lub wręcz przeciwnie) o Aloszy. Gdziekolwiek by się nie ruszył, tam znalazł kogoś, kto koniecznie chciałby go wciągnąć w swoje sprawy. Taki człowiek- tło, który zdaje się niezbędnym w danej chwili, ale gdy burza przemija, zapomina się o nim. Można by rzec, że skoro służył ludziom, to otaczają go sami przyjaciele- wręcz przeciwnie, o czym dobitnie świadczą ostatnie strony powieści. Współczułam mu; nie znał umiaru, nie potrafił powiedzieć "nie", coraz bardziej zapadając na zdrowiu. A przy tym wciąż był sam, zagłębiony w sprawy innych. W pewnych sprawach warto być jednak egoistą i stawiać swoje dobro nad innych; Wania, niestety, tego nie potrafił.
Już dawno tak dobrze mi się nie czytało. Zawsze, gdy zabieram się do klasyki, mam takie maluteńkie obawy, że nie zrozumiem przesłania autora, pogubię się w wątkach. Tym razem było zupełnie inaczej. Jak mówią, Skrzywdzeni i poniżeni to najbardziej sentymentalna powieść w dorobku literackim pisarza, i zapewne to nieco ułatwiło sprawę. Mowa tu o rzeczach ważnych (jak wspomniane już wybaczenie), a przy tym treść okraszona jest sporą ilością emocji w każdej postaci. Niby tylko nieszczęśliwa miłość, ale w jakim wydaniu!
Jeżeli lubicie klasykę, a w szczególności twórczość pana Dostojewskiego, to ta książka jest od teraz Waszym must read!