Recenzja powstała dzięki uprzejmości Wydawnictwa Niezwykłe dla grupy Fantastyka na luzie.
Urban fantasy to jeden z gatunków po które sięgam najczęściej i najchętniej. Uwielbiam również coś jeszcze - waleczne, zadziorne bohaterki, które nie kulą się za nikim i potrafią zdecydowanie postawić na swoim. A “Tylko martwi mogą przetrwać”... ma obie te rzeczy. Tess Brown już w pierwszej części pokazała, że potrafi pokazać pazurki. A jak było tym razem?
Mogło się wydawać, że po starciu w Watykanie życie Tess nieco się uspokoi. Niestety niedoczekanie. Jej ukochany zniknął z powierzchni ziemi, pracuję dla agencji, której nienawidzi, zerwała więzi rodzinne, a jedyne co ją napędza do zemsta. Dodatkowo w jej życiu pojawia się nowy, tajemniczy mężczyzna, którego aura niepokoi i przeraża Tess. Czy okaże się sojusznikiem czy wręcz przeciwnie - najgorszym wrogiem?
"Miłość ma oczy anioła, śmierć - diabła, zemsta właśnie zyskała moje"
“Tylko martwi mogą umrzeć” zostawiło mnie z lekkim niedosytem i uczuciem, że nie chce jeszcze rozstawać się z głównymi bohaterami. W przypadku kontynuacji zawsze pojawia się pytanie czy drugi tom stanie na wysokości zadania i dorówna pierwszemu czy może wręcz przeciwnie, straci swój blask i pozostawi nas osłupiałych i rozczarowanych. I szczerze?
… jest jeszcze lepiej! Fajni poprzedniej części nie będą zawiedzeni, wręcz przeciwnie! Drugi tom jest jeszcze lepszy, jeszcze bardziej pikantny i obfity w zwariowane przygody, niż pierwszy. Osoby, które pokochały Tess za jej pazur, charakter i hard ducha na pewno ucieszą się, że główna bohaterka nic nie straciła na temperamencie. Wręcz zyskała jeszcze więcej i widać jak znajomość z Kilianem na nią wpłynęła ją odmieniła.
O ile już wcześniej mieliśmy do czynienia z dopracowanym i barwnym stylem, który wciągał już od pierwszych stron, to teraz bez zbytniego słodzenia można stwierdzić, że jest jeszcze lepiej. Widać, że warsztat pisarski autorki rozwinął się niesamowicie i powieść czyta się z jeszcze większą przyjemnością. Nie zabraknie oczywiście brawurowych scen walki, jednak fabuła jest poprowadzona bardzo równomiernie. Pomimo wielu wydarzeń czytelnik nie czuję się przytłoczony ilością akcji. Na scenę, oprócz zadziornej Tess czy urzekającego Kiliana, wkroczy również kilku nowych bohaterów, którzy nawet po krótkiej znajomości będą w stanie skraść nasze serce.
"Wyobraźcie sobie, że kiedy ja opróżniałam flaszkę do sucha, on wykonał kilka pospiesznych telefonów i wszystko załatwione. Tak o. Co oni mieli? Jakąś gorącą linię? Dzwonisz sobie na 666, Władca Podziemi zakłada gajer, otwiera bramę i gotowe?"
Jeśli jedna chodzi o naszych głównych bohaterów. Oboje są stuprocentowymi wojownikami, choć urodzeni i wychowani w innych czasach po raz kolejny razem w obliczu zagrożenia potrafią odsunąć na bok nieporozumienia i stanąć ramie w ramię, żeby po raz kolejny stawić czoła niebezpieczeństwu. Starannie wykreowane i przemyślane postacie zaskakują pomysłowością, inteligencją i urzekającym poczuciem humoru. Nieco sarkastycznym i pikantnym. Należą do tej kategorii bohaterów, których uwielbiamy, kochamy i z którymi nie możemy się rozstać. Każda ukazana postać ma swoją specyfikę, dynamikę i barwę, każdy ma swoje miejsce oraz cel. I choć może to zabrzmieć dziwnie, cieszyły mnie lekkie “potknięcia” Tess. To, że nie zawsze była niezwyciężona i dostała czasem nieźle popalić, tylko zbliżyło mnie do niej jeszcze bardziej, dzięki czemu jest mi bliższa i bardziej realna.
"- Ty nie gadaj, tylko pij! (...) To nie codzienna okazja. Zmartwychwstałaś. Jak Chrystus!
- On nie żył trzy dni, a nie trzy godziny - przypomniałam mu. - Wstyd, żebyś tego nie wiedział...
- Cyferki! - machnął ręką."
Jednym z największych plusów powieści, który już w pierwszym tomie mnie urzekł, jest wciągająca fabuła i ciekawa akcja. Dobrze wyważona i równomiernie poprowadzona, dzięki czemu książkę można pochłonąć w parę dni. I znowu, tak samo jak w przypadku stylu, historia również poszła na plus! Nie zdradzając za wiele, bardzo spodobał mi się pomysł nowego zagrożenia oraz sam finał historii.
“Tylko martwi mogą przetrwać” delikatnie można nazwać świetną kontynuacją na poziomie. Jednak po prawdzie, przewyższa pierwszy tom. Powieść czyta się błyskawicznie szybko i trzyma w napięciu już od pierwszych stron, a kiedy dobrniemy do końca będziemy usatysfakcjonowani z przeżytej przygody.
Porywająca, dynamiczna, z pazurem - taka jest powieść Doroty Foryś i dla fanów urban fantastyki to obowiązkowa pozycja, obok której nie można przejść obojętnie. ~hybrisa