Amerykański Brud recenzja

Czy zastanawialiście się kiedyś co byście zrobili, poświęcili dla osoby czy osób, które kochacie nad życie? Gdyby te nagle znalazły się w niebezpieczeństwie lub tragicznej sytuacji?
Mam nadzieję, że nikogo z nas to nigdy nie będzie dotyczyć ale po przeczytaniu książki "Amerykański brud" miałam dłuższą chwilę na nostalgię i przemyślenie tego tematu.

Bohaterka książki Lydia mieszka w Acapulco i jest właścicielką dobrze prosperującej księgarni. Podczas gdy miasto przejmuje nowy kartel narkotykowy kobieta na szczęście jest w miarę bezpieczna i spokojna. Wszystko zmienia się jednak gdy jej mąż, dziennikarz publikuje artykuł dotyczący nowego bossa kartelu. W wyniku późniejszych różnych zatargów Lydia tragicznie traci męża i kilkunastoosobową rodzinę. Z życiem uchodzi tylko ona oraz jej ośmioletni syn Luca. Teraz kobieta musi zrobić wszystko aby uratować syna, wywieźć go bezpiecznie z kraju i sprawić, aby oboje przeżyli. Nie cofnie się przed niczym, nawet wskoczy na dach pędzącego pociągu...

"Amerykanski brud" to fikcja literacka, jednak podczas czytania miałam wrażenie jakby autorka pisała o prawdziwych wydarzeniach, które mogły się wydarzyć, albo już się kiedyś wydarzyły. Najbardziej przerażająca była świadomość tego, że takie czynności jak zabijanie, tortury, porwania młodych dziewczyn, gwałty mogą być w takich miejscach na porządku dziennym.

Lektura tej książki zrobiła na mnie ogromne wrażenie, fabuła z początku bardzo mnie wciągnęła i sprawiła, że ciężko było mi się oderwać od czytania. Im dalej tym mocniej zaciskalam kciuki, aby bohaterka i jej współtowarzysze podróży cało wyszli z tej opresji. Przy okazji nauczyłam się kilku hiszpańskich słów. Lektura się nie dłużyła, a historia cały czas trzymała w napięciu i nie pozwała się ani na chwilę oderwać od tej książki.

Miłość, przyjaźń, poświęcenie, porzucenie dóbr osobistych na najbardziej najcenniejszą sprawę - życie! Tak można w skrócie opisać tę książkę. A najlepiej przeczytać i osobiście poznać tę historię. Bardzo polecam!