Valerie Perrin przyzwyczaiła nas do pięknych i sentymentalnych opowieści. Ma ten dar płynięcia po wydarzeniach i wzruszania czytelnika. Potrafi zaczarować bez opamiętania …
Justine mieszka z dziadkami i kuzynem, Jules’em. Są sobie najbliżsi, mają tylko siebie, gdyż ich rodzice zginęli z wypadku samochodowym. Chłopak chodzi jeszcze do szkoły, po skończeniu której zamierza wyjechać na studia. Dziewczyna pracuje w domu opieki, w którym z pasją opiekuje się starszymi ludźmi. Kocha swoich podopiecznych, a z niektórymi z nich się zaprzyjaźniła z wzajemnością. Szczególne relacje nawiązuje z Hélène Hel, która opowiada dziewczynie historię swojego życia. Staruszka wraca pamięcią do lat młodości, czasów wojny, relacji z ukochanym mężczyzną i wydarzeń, które ich na jakiś czas rozdzieliły. Ta wzruszająca historia byłaby bardzo ciekawa, gdyby została przeniesiona na duży ekran. Gotowy scenariusz do ciepłej historii miłości, której na drodze stanęła wojna. Justine opowieści Hélène spisuje w notatniku, który później przekazuje w prezencie bliskim kobiety. Żyjąc poniekąd życiem pensjonariuszy, dziewczyna cały czas się zmaga z tajemnicami, które drążą jej rodzinę. Stara się odkryć bolesny sekret, który każdy członek rodziny skrzętnie strzeże. Co takiego wydarzyło się w przeszłości, że tak mocno wpłynęło na relacje rodzinne? Kto zawinił i dlaczego jest to tak bardzo bolesne? Jak się później okaże, tajemnica rodzinna miała wpływ na losy jej rodziców …
„Wie pani, że jeśli się utraciło osobę, którą kochało się najbardziej na świecie, to ona umiera codziennie”.
Zapomniane niedziele to sentymentalna wędrówka przez przeszłość i próba jej odczarowania w teraźniejszości. Piękna i wzruszająca historia o wymarzonej miłości, jak również o miłości utraconej i niespełnionej. O krzywdach ludzkich i próbie ich odkupienia. O marzeniach i trudach w ich realizacji. O walce o szczęście, które nie zawsze na nas czeka i jest na wyciągnięcie ręki. Dążąc do bycia szczęśliwym nie wolno krzywdzić innych i trzeba to mieć na uwadze. Nie wolno swojego szczęścia budować na nieszczęściu innych. W takich sytuacjach los nigdy nie będzie łaskawy i w pewnym momencie się przypomni. Jak pokazuje ta opowieść ważne są wspomnienia, szczególnie te miłe i przyjemne. Zapewniają wewnętrzny spokój i ukojenie, są balsamem na zranioną duszę.
Mnie ta historia bardzo wzruszyła, wlała ogrom miłości i ciepła do mojego serca. Sprawiła, że uwierzyłam w ludzi i płynące z ich serca dobro, cierpliwość i radość. Wiem, że okazywane dobro wraca do nas ze zdwojoną mocą i zawsze zaskakuje nas nieoczekiwanie. Autorka dała nam w prezencie nostalgiczną i melancholijną opowieść, którą można czytać kilka razy, i za każdym razem inaczej się ją odbiera i dostrzega. Polecam tę cudowną historię, która wywołuje ogromne emocje i wrażenia. To jedna z tych historii, której się nie da zapomnieć i do której warto wracać, zwłaszcza w chwilach smutku i załamania. Wielopłaszczyznowa i wielowymiarowa, wywołująca chwile refleksji i zadumy nad tym, jakie jest nasze życie … Czy jesteśmy usatysfakcjonowani czy nadal czegoś szukamy ...