Pocałunek cesarza recenzja

Przyszłam się z wami podzielić opinią na temat ksiazki "Pocałunek cesarza".
Nie dziwię się, że bohaterka nie może się oprzeć urokowi władcy. Ale dziwi mnie, że kokietuje prawie każdego mężczyznę jaki wpada jej w ramiona.
Charlotte zaręczona z Victorem zostaje postawiona przed faktem i nie ma nic do gadania. Jej narzeczony wyjeżdża na stałe do Paryża, a rodzice zwłaszcza mama, nie chcą pozwolić córce na wyjazd. Victor wyjeżdża, a Charlotte ciężko znosi rozłąke. Mama wpycha w jej ramiona Franciszka. Chyba sądzi, że dla córki będzie lepiej kiedy zapomni o Victorze - a może po prostu sama nie chce stracić córki z oczu. Między dziewczyną, a początkującym lekarzem zaczyna się rodzić nowe uczucie. Charlotte miotana emocjami, nie bardzo wie co chce i kogo kocha..
Pewnego dnia przychodzi list od Victora i zaproszenie na bal od Cesarza. Jak wiadomo cesarzowi się nie odmawia i Charlotte wybiera się na przyjęcie, które przewróci jej życie do góry nogami.
Kogo wybierze Charlotte? Czy mężczyźni bez walki pozwolą kochance wybrać tego jedynego? Do czego może być zdolny zakochany młodzieniec? Jak potoczą się jej losy dowiecie się z książki. A ja z niecierpliwością czekam na kolejną część. Koniec powalił mnie na łopatki!
Bardzo podoba mi się też umieszczenie akcji w dziewiętnastowiecznej Francji. Przepiękne komnaty pałacu i ogrody dodają historii blasku.
Zachęcam do lektury.