"Fascynująca gra psychologiczna, w której nic nie jest oczywiste", to właśnie te słowa sprawiły, że zaświeciły mi się oczy, gdy zobaczyłam zapowiedź z Wydawnictwa Zysk i S-ka. Uwielbiam takie powieści i chociaż to była moja pierwsza powieść Justyny Mietlickiej, nie zawiodłam się.
***
Para głównych bohaterów to małżeństwo z kilkudziesięcioletnim stażem. Hubert zarządza firmą założoną przez teścia, a Rita skupia się na prowadzeniu galerii i niemal całą swoją uwagę skupia na sztuce. Małżonkowie nie mogą narzekać na brak materialnego zabezpieczenia, a jednak ich małżeństwo nie jest dobrze. Kiedy Hubert oznajmia żonie o służbowym wyjeździe do Marsylii, kobieta robi wszystko by mu towarzyszyć, mimo iż ten usiłuje ją od tego pomysłu odwieść.
***
Autorka niemal od razu wprowadza czytelnika w świat Rity i Huberta. Nie musimy długo oczekiwać na ich wyjazd. Praktycznie od razu akcja rozpoczyna się w Marsylii, a poprzez powroty do przeszłości dowiadujemy się o dawniejszych wydarzeniach, mających wpływ na obecną sytuację.
Rewelacyjnie poprowadzone są dialogi. Naprawdę, rozmowy pomiędzy Ritą i Hubertem oraz to, czego sobie nie mówią, w doskonały sposób kreują ich wzajemne relacje i zależności. Dysonans widoczny pomiędzy tym co bohaterowie wiedzą i czują, a tym co mówią i robią sprawiły, że książka ogromnie zyskała w moich oczach. Obserwowanie tego swoistego, psychologicznego tańca bohaterów było fascynujące, a pytanie: do czego to wszystko zmierza? skutecznie utrzymywało moją uwagę.
Akcja praktycznie nie istnieje, ale w "Mistralu" nie o akcję przecież chodzi. Wszystko toczy się swoim tempem, poznajemy charaktery postaci, odrobinę ich przeszłości, na tyle jednak wystarczającą, by można było sobie wykreować w wyobraźni ich jasny obraz. Przy okazji poznajemy Marsylię, a raczej jej sfery związane ze sztuką. Malarstwo jest niezwykle ważnym elementem tej powieści. Mocno związana z tą dziedziną sztuki Rita automatycznie wciąga czytelnika w ten intrygujący świat.
Justyna Mietlicka nie podsuwa czytelnikowi wszystkiego pod nos. Pozostawia miejsce na domysły, przypuszczenia, na dopowiedzenie sobie czegoś co tylko trochę zasygnalizowali bohaterowie. Dla mnie to był ogromny plus.
***
A czymże jest tytułowy mistral? Można by powiedzieć, że to suchy, zimny, porywisty wiatr i będzie to prawda. Jednakże cechy charakterystyczne dla tego wiatru nie są tak istotne jak jego wpływ na samopoczucie. Nie wiem, jak jest w Waszym przypadku, ale gdy wieje mocny wiatr, moje samopoczucie zdecydowanie się pogarsza, dokuczają mi bóle głowy i miewam lekkie stany lękowe. Zbliżający się mistral w powieści Justyny Mietlickiej ma wpływ także na bohaterów powieści.
***
Już od pierwszych zdań dostosowałam się do tempa i sposobu prowadzenia narracji, co pozwoliło mi czerpać prawdziwą przyjemność z lektury. Autorka umiejętnie potrafiła przytrzymać mnie przy lekturze, opowiadając swoją historię i przedstawiając grę pomiędzy bohaterami. To właśnie ciekawość jak potoczą się losy Rity i Huberta była czynnikiem, który sprawił, że ciągnęło mnie do czytania.
A zakończenie... Można było przypuszczać (to była jedna z opcji na zakończenie, jakie sobie wydumałam), że tak się potoczą wydarzenia, jednak autorka utrzymała je w tonie współgrającym z treścią. Tu nie ma szybkiego końca, w zaledwie kilku zdaniach. Finał spełnił moje wszystkie oczekiwania, pozostawił z głową pełną myśli i pewną dozą niedosytu, jeśli chodzi o twórczość autorki. "Mistral" jest pierwszą powieścią Justyny Mietlickiej i z chęcią przeczytam kolejne.
Poszukujecie świetnej powieści, obiecującej polskiej autorki? Lubicie bohaterów, którzy zapadną w pamięć? Oczekujecie pięknie opowiedzianej, intrygującej historii? Zachęcam do sięgnięcia właśnie po "Mistral" Justyny Mietlickiej.