Mistrz i uczennica w śmiercionośnej grze.
„Nasza doskonałość zrodziła się w cierpieniach. Z pozoru inni, w głębi identyczni”.*
Szokująca, wstrząsająca, przerażająca, makabryczna, drastyczna, obsceniczna. Brutalna, pozbawiona skrupułów i choćby krztyny delikatności, pełna przemocy, realistyczna, dosłowna, szczegółowa, na granicy wynaturzenia. Mroczna i elektryzująca.
Czwarta część cyklu o Kubie Sobańskim to najbardziej dynamiczna i emocjonująca odsłona szaleństwa Rzeźnika Niewiniątek, który wraz ze swoją sister in crime toczy grę, której stawką jest wolność i śmier.
Z ekscytującego epilogu w „Spowiedzi diabła” dowiadujemy się, że nasz mecenas podzielił los swoich „podopiecznych” i z jakiegoś powodu, skuty kajdankami, trafił za kraty. Tenże epilog, tym razem jako prolog, wita nas w „Wyroku diabła”. Chwilę później mamy zaszczyt poznać zdarzenia, które doprowadziły Sobańskiego do aresztu na krakowskim Podgórzu oraz powody podjętych przez niego decyzji. Czy w imię bezpieczeństwa rozwydrzonej, nieposkromionej małolaty będzie w stanie poświęcić swoje życie w raju? Mimo najszczerszych chęci, nie polubiłam Soni (nawet się nie starałam). Buntownicza, choć niewątpliwie skrzywdzona nastolatka, za wszelką cenę chcąca dorównać swojemu mentorowi, daje się ponieść brawurze i zwierzęcemu instynktowi burząc misternie przygotowany plan. W kluczowym momencie okazuje się bezradna, popełniająca błędy. Sonia to chodząca, bezmyślna katastrofa. Ale muszę przyznać, że choć ten dziwaczny związek Kuby z Sonią momentami budził niesmak to jednak w tej poniekąd perwersyjnej i chorej relacji było coś przejmująco rozczulającego.
Jak zawsze podziwiam umiejętność i odwagę autora w tworzeniu hm… tak realistycznie koszmarnych, a jednocześnie nieodkładalnych fabuł. Psychopatyczny, patologiczny, zdeprawowany i zboczony świat równie zdegenerowanych bohaterów, dzięki plastyczności i barwności narracji, umożliwia przeżywanie zdarzeń w sposób nieporównywany z niczym, co dotąd znałam. Styl autora oscyluje w granicach chłodnej, reportażowej relacji, a jednocześnie, za sprawą prostoty wypowiedzi i naturalnego języka, pozwala dokładnie „wejść” w fabułę, niemal stanowić jej integralną część.
Jak i w poprzednich tomach Adrian nie szczędzi nam przerażających szczegółów, niektóre zdarzenia ocierają się o skrajne wynaturzenie, są tak drastyczne, że w moim odczuciu przeznaczone dla ludzi niewrażliwych, o naprawdę mocnych nerwach. Szczególnie szokująca jest dla mnie scena z epilogu i na to nie wyrażam czytelniczej zgody. Mimo że bardzo dobrze potrafię odróżnić fikcję od rzeczywistości nie potrafię się pozbyć z głowy tego strasznego obrazu. Wg mnie są takie zagadnienia, o których nie powinno się pisać w sposób tak lekki i bezpośredni, nawet jeśli wszystko to tylko czysty wymysł autora. Książka nic by nie straciła gdyby pewne zdarzenia „potoczyć” w niej inaczej, pewne przemilczeć lub nie dopowiedzieć.
Zakończenie powieści w stylu Bednarka: otwarte, niedopowiedziane, niewyjaśnione, a wręcz napoczęte na nowo. Kolejny tom aż się prosi o napisanie bo tego po prostu nie można tak zostawić. To tak, jakby zostawić niedojedzone jabłko...
Wiem, że są i zwolennicy i przeciwnicy książek Adriana Bednarka. Ja zaliczam się do tych pierwszych. Nie wspieram i nie popieram aktów agresji, przemocy i zbrodni, ale podziwiam swobodę z jaką autor ubiera te makabreski w słowa. I za to przyznaję ocenę. Za odwagę pisania o czymś, czego inni zwyczajnie się brzydzą i obchodzą szerokim łukiem. Za nieprawdopodobną umiejętność czynienia z psychopatów tzw. zwykłych, ale pokrzywdzonych przez los ludzi, którym się współczuje i obdarza sympatią, zamiast znienawidzić. Zwykle, w tego typu książkach, cieszę się gdy zły bohater trafia za kratki i ponosi konsekwencje swoich czynów. Ale nie u Bednarka. On, poprzez nadawanie swoim bohaterom cech mocno ich uczłowieczających, zmienia optykę odbierania ich działań i zachowań jako skrajnie złych.
Podsumowując wszystkie tomy: było epicko (nie lubię tego słowa, ale tutaj wydaje mi się adekwatne).
P.S. Aniu, kapcie z tygryskiem na razie chyba niepotrzebne, dajmy szansę autorowi :) Dzięki za synchroniczne czytanie „Wyroku…”, wspólne knucie i całonocną wymianę „uprzejmości” na temat bohaterów :)))
*Adrian Bednarek, „Spowiedź diabła”.