„Życie to ciągła premiera ze wszystkimi konsekwencjami popełnianych błędów.”.
O tym, jak przewrotny potrafi być los na własnej skórze przekonała się Monika. Niezwykle utalentowana tancerka i choreografka musicali miała niemal wszystko — sławę, pozycję oraz ustabilizowane życie. Uwielbiała błyszczeć. Kochała być w centrum uwagi. Żyła na własnych zasadach, do czasu, aż na jej drodze stanęli dwaj mężczyźni z przeszłości. Monika wpadła w wir kłamstw, których konsekwencje odczuje bardzo boleśnie. Zacierają się w niej wartości, którymi starała się dotychczas kierować. Mimo iż wiedziała, że lawirowanie między dwoma mężczyznami w końcu doprowadzi do konfrontacji, nic sobie z tego nie robiła. Żyła tym, co tu i teraz. Nie była jednak gotowa na to, co przygotował jej los…
Tak prawdziwej i życiowej książki nie czytałam już dawno.
Ela Downarowicz poruszyła wszystkie struny mojej duszy, wywołując tak silne emocje, że z pewnością nie zapomnę o tej książce bardzo długo.
Nie znalazłam nigdzie wzmianki o tym, by historia Moniki oparta była na faktach, ale czytało się to jak autentyczną opowieść.
Życie nie jest słodkie i kolorowe. Większość z nas mierzy się z wieloma problemami i staje przed trudnymi decyzjami, które nie zawsze muszą podobać się innym, ba, one czasem nie podobają się nawet nam samym.
Monika jest postacią kontrowersyjną wzbudzającą skrajne uczucia. I choć jest to bohaterka wykreowana według mnie znakomicie, to nie polubiłam jej. Sama jestem mamą i najbardziej bolało mnie jej podejście do macierzyństwa, do tej bogu ducha winnej, małej istotki, którą wydała na świat. Myślę, że autorka miała na celu pokazanie, iż nie każda kobieta ma w sobie rozwinięty instynkt macierzyński, co nie musi oznaczać od razu, że jest złym człowiekiem. Monika czuła, że nikt jej nie rozumie, że każdy wymaga, by była dobrą matką, nie zwracając uwagi na to czego ona chce. Bardzo szybko stan kobiety przerodził się w depresję, a ta z kolei stała się niebezpieczna dla niej, ale przede wszystkim dla dziecka.
Bolało mnie również to jak Monika potraktowała Marka, faceta, który nieba, by jej uchylił. Pomijając już fakt, że spotykając się z nim sypiała równocześnie z Maciejem, dla którego była jedynie zabawką, to jej zachowanie po wypadku Marka zszokowało mnie całkowicie. W ogóle się, nim nie przejęła, nie współczuła mu, a wręcz przeciwnie odrzuciła go jak popsutą, zniszczoną rzecz.
Czasem jest tak, że nie doceniamy tego, co mamy, szukając ciągle czegoś nowego. Monika miała dobre życie i cudownego faceta, ale czegoś jej w tym życiu brakowało. Może adrenaliny? Noże nowych doznań? W każdym razie zrozumiała swój błąd w momencie, gdy wszystko posypało się w drobny mak. Czy zdoła jeszcze naprawić swoje błędy? Czy osoby, które skrzywdziła najbardziej będą w stanie jej wybaczyć?
Kochani, jeżeli macie ochotę na niezwykle emocjonalną i realistyczną historię, która pozostawi was z głową pełną przemyśleń to gorąco zachęcam do czytania „Moniki”.