Wir recenzja

Mroczna Madonna

Autor: @Immora_Fray ·3 minuty
2012-01-21
Skomentuj
1 Polubienie
Miniony rok 2011 określiłam rokiem Petera Wattsa. Autor, który zawitał w Polsce dwukrotnie – na Fantastycznych Bachanaliach w Zielonej Górze oraz na Falkonie w Lublinie, okazał się być nie tylko świetnym pisarzem, ale także interesującą i zabawną osobistością. Wykładów Kanadyjczyka przyszło wysłuchać spore grono osób, oczarowanych świetnym „Ślepowidzeniem”. Nie można jednak zapomnieć o Trylogii Ryfterów, którą pierwsi docenili polscy czytelnicy. „Rozgwiazda” to studium psychologiczne grupy odmieńców na dnie oceanu, z elementami fantastyki naukowej, ale przede wszystkim o niezapomnianym, przesączającym się przez kartki książki klimacie. Wydawnictwo Ars Machina spełniło oczekiwania wielu zaintrygowanych serią osób, wydając jej drugi tom – „Wir”.

Pamiętacie załogę Beebee? W sumie to nie musicie. Ale Lenie Clarke kojarzycie na pewno. To ona była główną bohaterką „Rozgwiazdy”, a na ostatnich stronach powieści oddalała się właśnie od śmiercionośnego wybuchu w pobliżu stacji, który wysterylizował wielki pas oceanu. Przy okazji zniszczył pobliskie wybrzeże, zostawiając tysiące ludzi bez dachu nad głową i z wieloma pytaniami. Odpowiedzi na nie przyniosła postać w czarnym skafandrze i o białych oczach, która wyłoniła się z wody. Dlaczego władze państwa podjęły tak dramatyczną w skutkach decyzję? To wiedzą tylko wtajemniczeni, ale nie wszystkim podoba się ta wiedza. Tymczasem, seria pożarów i oznaki buntu wśród ludności świadczą o tym, że świat zaczyna zmierzać ku końcowi, a ktoś, kto wydał rozkaz wysadzenia oceanu – chybił.

Pomysł śmiercionośnego wirusa, który jest inny niż wszystko, co istnieje na Ziemi, a tym samym może przynieść jej zagładę, już w „Rozgwieździe” mnie zaintrygował. Jego nazwa – Behemoth, wydaje się w tym miejscu jak najbardziej adekwatna. Najważniejszą kwestią było to, w jaki sposób ludzkość zdoła uniknąć końca. Sterylizacja oceanu wydawałaby się jak najbardziej efektywna, nawet mimo wielomilionowych strat. Watts jednak w iście hollywoodzkim stylu sprawia, że zagrożenie jest nadal realne, tyle ludzkich istnień zgasło na marne, a nam zostaje snuć domysły, jak to się wszystko skończy.

W porównaniu do poprzedniego tomu, tym razem, choć Clarke dalej jest na „celowniku”, obserwujemy tzw. drugą stronę medalu, czyli poczynania tych, którzy mają zająć się skutkami chybienia. Dokładniej poznajemy świat ponad wodą, w którym urzędnicy mają „moralniaka”, dbającego o słuszność ich poczynań, a na ulicach stoją budki zdolne przeprowadzić tomografię na życzenie. Watts snuje ponurą wizję przyszłości, w której szarzy ludzie traktowani są jako zło konieczne, nie warte zawracania sobie nim głowy, w którym Internet nie istnieje w znanej nam teraz postaci. Inteligentne żele zajmują się przydzielaniem dostępu do sieci oraz jej bezpieczeństwem, jednakże okazuje się, że oddanie nawet małych obszarów władzy w ręce myślących elektronicznych tworów nie jest zbyt dobrym pomysłem. To właśnie Internet, czyli Wir – posuwa akcję do przodu, działając we własnym, nieznanym interesie.

Wyjście z wody nie do końca wyszło jednak książce na dobre – Watts opuścił rejony, które zna jak własną kieszeń I zapuścił się na tereny, w których rządzi genetyka, a to już poza obszarem jego wykształcenia. Pewne naukowe zwroty będą na pewno niezrozumiałe – nie zrażajcie się jednak, gdyż, jak autor pisze w „Źródłach”, sam nie wiedział o co chodzi, pisząc niektóre sformułowania. Choć akcja gna do przodu, a na brak jej zwrotów nie można narzekać, brakowało mi tu tego klimatu, którym tak zachwyciła mnie „Rozgwiazda”. „Wir” jest nawet bardziej sci-fi od swojej poprzedniczki, co uważam za ogromny plus, ale stało się to kosztem powiększenia liczby bohaterów oraz dodania miejsc, w których obserwujemy ich poczynania.

Kolejny tom cyklu pod tytułem „Behemoth” (na szczęście w jednym tomie, a nie dwóch) ukaże się w drugiej połowie tego roku. Oby choć trochę powrócił w nim nastrój, z którym chciałabym identyfikować tę serię. Chociaż trochę się rozczarowałam, „Wir” czytało mi się znakomicie. Peter Watts urzeka zarówno stylem pisania, jak i pomysłami. Trzecia i ostatnia część trylogii na pewno będzie cudownym literackim przeżyciem, na które czekam z niecierpliwością.

Moja ocena:

Data przeczytania: 2011-01-01
× 1 Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki
Wir
3 wydania
Wir
Peter Watts
6.5/10
Cykl: Trylogia Ryfterów, tom 2

Oto jak skończy się świat. Wybuch jądrowy na głębokomorskim ryfcie. Celem ataku był pradawny mikrob ? tak żarłoczny, że mógłby doprowadzić do zagłady całej biosfery ? oraz garstka amfibiotycznych ludz...

Komentarze
Wir
3 wydania
Wir
Peter Watts
6.5/10
Cykl: Trylogia Ryfterów, tom 2
Oto jak skończy się świat. Wybuch jądrowy na głębokomorskim ryfcie. Celem ataku był pradawny mikrob ? tak żarłoczny, że mógłby doprowadzić do zagłady całej biosfery ? oraz garstka amfibiotycznych ludz...

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki

Zobacz inne recenzje

W drugiej części „Trylogii Ryfterów” Petera Wattsa wychodzimy z oceanicznych głębin na powierzchnię, a wraz z nami wynurza się złowieszczy Behemot, prymitywny mikrob, który może zniszczyć znany nam ś...

@czytanie.na.platanie @czytanie.na.platanie

W 1999 roku, u progu nowego tysiąclecia, kanadyjski pisarz science fiction Peter Watts wydał "Rozgwiazdę". Ta powieść hard sci-fi dała początek Trylogii Ryfterów, której druga odsłona objawia się w "...

@mrocznestrony @mrocznestrony

Pozostałe recenzje @Immora_Fray

Długa Ziemia
Fascynująca podróż po drzewie ewentualności

Kolaboracja Terry'ego Pratchetta, jako autora humorystycznej fantastyki, i Stephena Baxtera, czyli twórcy hard science fiction to coś, co od początku budziło wiele kontro...

Recenzja książki Długa Ziemia
Tam i z powrotem
Space opera dla każdego

Rzadko mamy do czynienia z rasowym science-fiction autorstwa naszych rodzimych pisarzy. Czasem jednak zdarzają się perełki, na które warto zwrócić uwagę. Krwistą space o...

Recenzja książki Tam i z powrotem

Nowe recenzje

Życie i myśli JW Pana Tristrama Shandy
"Dlaczego najnaturalniejsze funkcje w życiu lud...
@maslowskima...:

Jakakolwiek próba oddania zachwytu nad książką Laurence’a Sterne’a jest z góry skazana na porażkę. Niemożliwym staje si...

Recenzja książki Życie i myśli JW Pana Tristrama Shandy
Serce w grze
Serce w grze
@zaczytana.a...:

„W tym meczu stawką będzie... miłość...” W swojej najnowszej książce „Serce w grze” Justyna Wnuk przedstawia pełną e...

Recenzja książki Serce w grze
Jesteś moim słońcem
Jesteś moim słońcem
@zaczytana.a...:

„Nigdy nie wiesz, kto nad tobą czuwa...” Debiutancka powieść K.K. Rowet, „Jesteś moim słońcem”, to poruszająca histori...

Recenzja książki Jesteś moim słońcem
© 2007 - 2024 nakanapie.pl