Ciemno, prawie noc recenzja

Mrok odmieniany przez przypadki

Autor: @czytamduszkiem ·4 minuty
2022-05-25
Skomentuj
7 Polubień

„Ciemno, prawie noc” Joanny Bator podsunęła mi bibliotekarka, ponieważ w ogóle nie miałam sprecyzowanych własnych życzeń co do najbliższej lektury. Chodziło mi po głowie coś niebanalnego, nieoczywistego, co zrobi na mnie wrażenie, ale nie potrafiłam z siebie wykrzesać żadnych konkretów. Mimo tak mocno niedookreślonych kryteriów biblioteka w Koninie sprostała moim mglistym zachciankom.

Na okładce książki znajdziemy słowa autorki, która powiedziała, że ją samą przeraził mrok zalążków opowieści, rodzących się w jej głowie. Zaraz jednak dodała, „(…) że na tym świecie ciągle istnieje dobro i warto o nie walczyć. O tym jest ta książka.”*) I rzeczywiście w mnogości występującego tu zła znajdą się także pozytywne aspekty. Cóż, może i niewiele ich, ale nawet dla takiej odrobiny warto się wysilić w życiu.

Reporterka, Alicja Tabor (zwana z powodu mocnego charakteru i odporności psychicznej Pancernikiem), powraca do rodzinnego miasta, Wałbrzycha, by wyjaśnić zagadkę zaginięć trójki dzieci. W jej opuszczonym lata temu domu niewiele się zmieniło, chyba tylko jeszcze bardziej się postarzał i zmurszał. Zniszczone meble i zakurzone kąty budzą niechciane wspomnienia. Miasto, w którym dziennikarka szuka punktów zaczepienia do rozwikłania tajemnicy, też jakby zastygło w kisnącej szarzyźnie listopada, jednak jest pewna „atrakcja”, która mocno rozgrzewa emocje wałbrzyszan, a mianowicie lokalny prorok, rozgłaszający nawiedzone tezy, że to Matka Boska upatrzyła sobie dzieci i z miłości zabrała je do siebie. W kotle absurdalnych teorii na temat zaginięcia kilkulatków wrze tak bardzo, że obfitość bzdur powoli zaczyna przerastać chyba nawet liczbę samych miejscowych.

Do „Ciemno, prawie noc” Bator wprowadziła sporo wątków. Każdy z nich mógłby być z pozoru oddzielną historią, a jednak okażą się mieć wspólny mianownik. Są nitki prowadzące do historii zaginionych dzieci, przy czym w każdej jest coś niejasnego, budzącego wątpliwości. Jest proroczy epizod z niedorzecznymi przepowiedniami. Jest historia samej Alicji, jej zmarłej siostry, relacji rodziców, a także odkrywane perypetie sąsiada Alberta, naznaczonego zmianami tożsamości w dzieciństwie. Są wreszcie wątki historyczne prowadzące do zamku Książ i jego ostatniej przedwojennej właścicielki – księżnej Daisy, posiadaczki legendarnego sznura pereł. Już sama liczba nakładających się opowieści może przyprawić o ból głowy. Bator jednak wprawnie nimi żongluje i kluczy w ich meandrach. Właściwie w pewnym momencie zatapiamy się tak bardzo w klimat książki, że nawet nie jesteśmy w stanie spostrzec, na wyjaśnieniu której z zagadek najbardziej nam zależy.

Dodatkowo Bator bardzo sugestywnie buduje atmosferę wydarzeń, jakby była w zaufanej komitywie z wieloma tonacjami i rodzajami mroku. Taplający się w szarudze jesiennej Wałbrzych ustępuje miejsca majakom sennym, te z kolei płynnie przechodzą w przepełnione strachem wspomnienia z młodości, zza których wyłaniają się rozmyte sylwetki postaci przeistaczających się w bohaterów występujących w różnych wcieleniach, by zaraz potem przeobrazić się w narkotyczny obraz wieczornych eskapad po okolicy.

Paradoksalnie im dalej posuwa się fabuła, tym mniej prawdopodobne wydaje się logiczne wyjaśnienie zdarzeń. Zacieśnia się bowiem krąg niewytłumaczonych zjawisk, a my coraz bardziej jesteśmy skłonni ulec nieracjonalnej aurze i właściwie gotowi postawić własną hipotezę. Gdy natłok trudno wytłumaczalnych incydentów sięga zenitu, dochodzi do przesilenia, a wraz z nim wyjaśnia się niewyjaśnione. Jednak mrok urojony zostaje zastąpiony przez równie posępny mrok rzeczywisty. W takiej sytuacji trudno mówić o uczuciu ulgi, gdyż obawa i strach przeradzają się w przerażanie.

Odpowiednio do panującego w rozgrywającej się scenie odcienia nastroju Bator dostosowuje również język, który w „Ciemno, prawie noc” staje się paszportem identyfikującym nie tylko tożsamość bohaterów, lecz także wagę towarzyszących im okoliczności. I to zapewne dlatego narracja nie trzyma równego rytmu, wręcz przeciwnie autorka postawiła jej złożone zadanie nadążania i dostosowywania się do atmosfery. Gmatwanina komunikacyjna osiąga kulminację kilkukrotnie w rozmowach uczestników forum internetowego i muszę przyznać, że te fragmenty na mnie działały akurat drażniąco niczym rój brzęczących much.

W pamięci utkwił mi jeszcze jeden bardzo istotny aspekt z „Ciemno, prawie noc”, a mianowicie kwestia budowania poczucia zagrożenia wśród lokalnej społeczności i manipulowania faktami w celu osiągnięcia zamierzonych korzyści. W dobie fake newsów zjawisko bardzo na czasie. Bator odsłoniła mechanizm ulegania fobiom, stwarzania pożywki dla podjudzania zbiorowej histerii oraz podsycania teorii spiskowych, które mutując z niemal piorunującą szybkością, znajdują ujście w postaci gwałtownych manifestacji gorliwych wyznawców tego typu rojeń.

„Ciemno, prawie noc” Joanny Bator początkowo zdradza pierwiastki stylistyki wywodzącej się z mrocznego horroru mającego wywołać u odbiorcy wrażenie niepokoju i napięcia w związku z niejasnymi okolicznościami zaginięcia dzieci, na co dodatkowo nakłada się tragiczna historia rodzinna głównej bohaterki, a z nią nieodłącznie powiązane odgałęzienia prowadzące do legendy o księżnej Daisy. Autorka, tworami gorączkowej wyobraźni bohaterów, roznieca pierwotne lęki, sprawiając, że niemal zaciera się granica między światem obecnym a stworzonym z destrukcyjnej iluzji. Próby objaśniania przez nastolatki zła świata i ochrony przed jego skutkami również doskonale wpisują się w ciąg wydarzeń o odrealnionym zabarwieniu. Tymczasem w zakończeniu Bator bezlitośnie rozprawia się z krążącymi mitami i plotkami, pokazując, że twarde fakty wynikają z równie twardych przyczyn. W efekcie rozwikłanie zagadki odziera je nie tylko z otoczki tajemnicy, lecz także pozbawia niedorzeczności fałszywych spekulacji.

„Ciemno, prawie noc” Joanny Bator okazało się nieoczywiste w strukturze, zaskakujące w wielości wątków, a także niebanalnie skonstruowane w sposobie prowadzenia fabuły. Czegoś takiego potrzebowałam i akurat to w tej lekturze znalazłam.


*) cytat z okładki książki Joanny Bator „Ciemno, prawie noc”

Moja ocena:

Data przeczytania: 2022-05-14
× 7 Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki
Ciemno, prawie noc
14 wydań
Ciemno, prawie noc
Joanna Bator
7.2/10

Przemysław Dębowski, jeden z najlepszych polskich grafików, stworzył niezwykłą oprawę graficzną do wałbrzyskiej trylogii Joanny Bator. Wysmakowane, piękne i niepokojące okładki stanowią doskonały...

Komentarze
Ciemno, prawie noc
14 wydań
Ciemno, prawie noc
Joanna Bator
7.2/10
Przemysław Dębowski, jeden z najlepszych polskich grafików, stworzył niezwykłą oprawę graficzną do wałbrzyskiej trylogii Joanny Bator. Wysmakowane, piękne i niepokojące okładki stanowią doskonały...

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki

Zobacz inne recenzje

"Ciemno, prawie noc" Joanna Bator Dziennikarka Alicja Tabor po latach powraca do rodzinnego Wałbrzycha, którym wstrząsnęła seria zaginięć dzieci. Kobieta zdaje sobie sprawę z tego, że nie będzie to ...

@sarzynskikacper @sarzynskikacper

Książka zrobiła na mnie ogromne wrażenie i czytałam ją zachłannie. Trochę mnie samą to zdziwiło, bo zazwyczaj tematyka opresyjna, społeczna mnie przeraża. Przecież lektura 'Dracha' okazała się porażk...

@Renax @Renax

Pozostałe recenzje @czytamduszkiem

Tydzień z życia Adeli
W domach z betonu dziwny jest świat...

Jestem przekonana, że gdyby Czesław Niemen peregrynował „Tydzień z życia Adeli”, zaśpiewałby „Dziwny jest ten świat”. Jednak Agata Suchocka, autorka książki, którą Wam ...

Recenzja książki Tydzień z życia Adeli
Nigdy nie będę młodsza, ale kto mi zabroni próbować
Królowa jest tylko jedna?

Czy to w życiu, czy to w fikcji literackiej królowa jest tylko jedna! I mimo iż główna bohaterka powieści Agnieszki Dydycz „Nigdy nie będę młodsza. Ale kto mi zabroni pr...

Recenzja książki Nigdy nie będę młodsza, ale kto mi zabroni próbować

Nowe recenzje

Upiór w moherze
Kryminał pełen humoru
@kontakt_23:

Ostatnio zdarza mi się przeglądać książki Pani Iwony Banach częściej niż Facebooka po jego awarii. Uwielbiam jej poczuc...

Recenzja książki Upiór w moherze
Jaskinie umarłych
Hiszpańsko-polska krew
@beata.stefanek:

Napisać dobry kryminał, który nie będzie jedną z wielu podobnych historii i sprawi, że ciężko się będzie oderwać od czy...

Recenzja książki Jaskinie umarłych
Galeria Snów DallerGuta
Galeria Snów DallerGuta Lee MiYe
@kontakt_23:

"Galeria Snów" autorstwa DallerGuta Lee MiYe wzbudziła we mnie ekscytację i zachwyt nad jej niesamowitym światem wyob...

Recenzja książki Galeria Snów DallerGuta
© 2007 - 2024 nakanapie.pl