Zbiór opowiadań Harukiego Murakamiego pt. "Pierwsza osoba liczby pojedynczej" to doświadczenie czytelnicze adresowane zarówno do fanów pisarza, jak i osób, które dopiero chciałyby tego autora poznać. Mi jak do tej pory udało się przeczytać tylko "Norwegian Wood" i uważam, że to było wystarczające, aby móc trafnie przewidzieć, jakiego typu uczucia czy doświadczenia pisarz poruszy w najnowszym zbiorze opowiadań. Od razu zaznaczam, że opowiadania nie są moim ulubionym gatunkiem literackim, mało kto ma dar ich prowadzenia w taki sposób, aby mnie usatysfakcjonować historią zamkniętą w tak krótkiej formie. I Murakamiemu udało się to też nie w każdym z ośmiu zawartych w "Pierwszej osobie liczby pojedynczej", ponieważ jest to zbiór nierówny, ale bardzo spójny jeśli chodzi o podejmowaną tematykę.
Zgodnie z tytułem, opowiadania pisane są z perspektywy samego autora, w pierwszej osobie liczby pojedynczej, ale nie wyczerpuje to znaczenia tytułu, tylko jakby go ugruntowuje. Pisarz rozlicza się z niektórymi wspomnieniami ze swojej młodości, najczęściej z tymi, które wiążą się ze sferą uczuciową. Wiele miejsca zajmuje muzyka - klasyczna, pop, jazz. Przenosi nas m.in. do jednej z piękniejszych dla kultury epok - lat 60. XX wieku, gdy cały świat oszalał na punkcie Beatlesów. Już choćby z tego powodu, o wiele milej czyta się całość nie będąc fanem pisarza. Cóż, po lekturze tego zbioru dalej nie nazwę się fanką Murakamiego, ale jego styl nie drażni mnie, czasem znajduję nawet w tekście pojedyncze zdania czy fragmenty wyjątkowo do mnie przemawiające, a to nie każdemu autorowi się udaje.
"Może to truizm, ale świat, w którym żyjemy, często potrafi wyglądać zupełnie inaczej w zależności od sposobu patrzenia. Zmienia się kąt padania promieni i cień staje się światłem, światło zamienia się w cień, prawda staje się fałszem, a fałsz prawdą."
I Murakami też na ten świat ma swoje własne spojrzenie, które stara się przekazać, czasem jednak robi to w sposób dość zawoalowany. Zbiór opowiadań jest nierówny, mi najbardziej podobały się opowiadania pt. "Charlie Parker Plays Bossa Nova" oraz "With the Beatles", wyróżniłabym też nieco filozoficzną "Śmietankę". Najsłabiej oceniam podejmujące temat baseballu - "Wiersze zebrane o drużynie Yakult Swallows", ale to już chyba kwestia braku zrozumienia dla samej gry (przypomina mi się "Dziewczyna, która kochała Toma Gordona" Kinga, którą też oceniłam nie za wysoko, więc przypuszczam, że z baseballem w literaturze mi po prostu nie po drodze ;).
Za egzemplarz recenzencki dziękuję Wydawnictwu Muza. Czy polecam? Powiem tyle, książka w pełni zaspokoiła moją czytelniczą ciekawość, z którą podeszłam do lektury. Jeśli po przeczytaniu tej opinii poczujecie się zaciekawieni "Pierwszą osobą liczby pojedynczej", sięgnijcie po te opowiadania - może Was zaskoczą.