Keine Grenzen – Żadnych granic śpiewał Michał Wiśniewski i zespół Ich Troje podczas finału Eurowizji w Rydze na Łotwie w maju 2003 roku.
Żadnych granic, żadnych flag Nie ma głupich waśni, nie ma różnych ras Żadnych wojen, żadnych państw.
Wedle słownika PWN granica to: 1. linia zamykająca lub oddzielająca pewien określony obszar; 2. linia podziału lub czynniki różnicujące coś;
3. ograniczony zasięg lub miara czegoś dozwolonego; 4. kres możliwości fizycznych lub psychicznych człowieka.
Ewa Pluta, dziennikarka, redaktorka w Piśmie. Magazynie opinii, jakże by inaczej, absolwentka Polskiej Szkoły Reportażu. Zdecydowanie amatorka, wielka entuzjastka pieszych wycieczek. Jednak nie takim kilku, kilkunastu kilometrowych, jednodniowych, o nie! Ja ruszać to na całego! I tak ruszyła z jednego z sześciu trójstyków w Polsce. Z granicy polsko-rosyjsko-litewskiej w Bolciach w Bieszczady do Krzemieńca, tam, gdzie znajduje się inny trójstyk na granicy polsko-słowacko-ukraińskiej. Około 1000 kilometrów, 100 dni marszu, wiele dni wędrowania nieszlakowaną trasą. Tak, aby iść i przeżyć coś niesamowitego, coś wyjątkowego. Jednak nie do końca będzie to opis wędrówki. O tym wkrótce.
Okładka bardzo prosta, ale jakże sugestywna. Czerwoną, przerywaną linią widzimy naszą wschodnią granicę. To tu kończy się obszar Unii Europejskiej, to tu ostatnio stawia się dodatkowe zasieki z drutu kolczastego czy mury sięgające dobrego rezultatu w skoku o tyczce. To bariera fizyczna, jak stwierdził premier Morawiecki... Może nie ma w niej nic wyjątkowego, ale ta czerwona kreska daje wiele do myślenia.
Na samą myśl o tak długiej i wyczerpującej wędrówce czuję, jakbym miał odciski na nogach. 100 dni maszerować? – Ty tak pieszo? Dokąd? – W Bieszczady. Właśnie ruszam. Nie wiem, ile mi to zajmie. Może trzy miesiące, może więcej. Chcę przejść tysiąc kilometrów. Obserwowałam, czy to robi na nim wystarczająco duże wrażenie. – Dziewczyno, chyba cię popierdoliło, szkoda nóg na Polskę.
Jak wspomniałem, nie będzie to typowy przewodnik. To będzie podróż w czasie do lat powojennych, kiedy to na wschodnich obszarach naszego kraju formowała się granica państwowa. Granica, którą ustanawiał najważniejszy w tym czasie człowiek na wschodzie Europy, Iosif Wissarionowicz Dżugaszwili, czyli Józef Stalin. To będą dramaty wielu rodzin, które raz na zawsze zostały podzielone "maźnięciem" ołówka czy długopisu na mapie przez radzieckiego dyktatora i zbrodniarza komunistycznego. Jego nie interesowało, czy wytyczona linia rozdzieli pole od stodoły, dom od sadu, pola uprawne od stajni. Czy puszcza zostanie podzielona na pół, czy wykarczowana? Czy nagle musisz zdecydować, że będziesz mógł przejść na jedną ze stron i zostać Rosjaninem, czy jednak nie przejdziesz kilku, kilkunastu czy kilkuset metrów i nadal będziesz Polakiem? I za wiele nie będziesz miał do namysłu. Jedną dobę.
Poznamy w tym reportażu ludzi, którzy pamiętają tamte dramatyczne chwile. Chwile, które decydowały o wszystkim. Z tekstu można wysnuć, że były to ciężkie życiowe chwile, gdy rodziny rozdzielały się, często bez nadziei na powtórne spotkanie. To ponowne łzy tęsknoty, ale też możliwość porozmawiania z obcym człowiekiem. Te historie na długo pozostaną mi w pamięci. Nie spodziewałem się, że reportaż pani Beaty Pluty wywrze na mnie takie wrażenie.
Te historie na długo pozostaną mi w pamięci. Nie spodziewałem się, że reportaż pani Ewy Pluty wywrze na mnie takie wrażenie. Jest rewelacyjny! Żadne słowa nie oddadzą tego, co widziała autorka i czego dowiedziała się podczas tej niezwykłej eskapady.
Byłem rodzinnie w jednym miejscu, którędy szła autorka i pewnie staliśmy w tym miejscu co pani Ewa. To trójstyk w Orchówku ma granicy polsko-białorusko-ukraińskiej. To jeszcze było przed wojną. Oczywiście dokładne miejsce trójstyku znajduje się na rzece Bug.
Recenzja powstała dzięki portalowi sztukater.pl, któremu dziękuję za egzemplarz książki.
"– Ty tak pieszo? Dokąd? – W Bieszczady. Właśnie ruszam. Nie wiem, ile mi to zajmie. Może trzy miesiące, może więcej. Chcę przejść tysiąc kilometrów. Obserwowałam, czy to robi na nim wystarczająco du...
"– Ty tak pieszo? Dokąd? – W Bieszczady. Właśnie ruszam. Nie wiem, ile mi to zajmie. Może trzy miesiące, może więcej. Chcę przejść tysiąc kilometrów. Obserwowałam, czy to robi na nim wystarczająco du...
Ewa Pluta "Rubież" Reportaż wędrowny, "Uczę się chodzić. Na nowo, krok za krokiem, przez sto dni, od rana do wieczora. Stawiam stopy na ziemi z pewnością, jakiej dotychczas nie miałam. Słucham swoic...
@toptangram
Pozostałe recenzje @biegajacy_biblio...
Wciągnięty w śledztwo
Ósma część cyklu z Kubą Sobańskim w rolach głównych za mną. Muszę przyznać, że kolejny tom czytałem z zapartym tchem, bo działo się w nim nadzwyczaj dużo, a zwroty akcji...
Często się zdarza, że starsze osoby, np.: babcie czy dziadkowie są sami na świecie i ich jedynym towarzyszem na dobre i na złe jest jakiś pupil. Może być to kotek, może ...