Okładki do książek Evansa zawsze przykuwają moją uwagę swą prostotą. Duża czcionka, zbliżenie na modela lub modelkę. Minimalizm, który rzuca się w oczy i intryguje. Nigdy jednak nie miałam możliwości zapoznania się bliżej z treścią, jakiejkolwiek z tych tak interesującą wydanych historii, dlatego gdy nadarzyła się ku temu okazja, wykorzystałam ją z wielką przyjemnością.
Beth ma męża, córkę i stałą pracę. Jej życie jest dość monotonne i wypełnione oczekiwaniem na powroty męża z delegacji, które zdarzają się bardzo często. Niestety pewnego dnia, to całkiem ułożone i bezproblemowe życie, sypie się niczym domek z kart, gdyż Beth dowiaduje się, że mąż ją zdradza. Wiadomo co następuje później: kłótnia, płacz i pytanie córki czy tatuś wróci. Niewątpliwie pomiędzy tą dwójką doszłoby do rozwodu, gdyby nie to, że ich córeczka Charlotte zaczyna chorować, a nikt z lekarzy nie jest w stanie postawić jej diagnozy. Główna bohaterka stara się ogarnąć pracę, opiekę nad dzieckiem i dodatkowo na nowo zaufać mężowi, który złamał jej serce. Jednak los doświadcza ją jeszcze kilkakrotnie. Aż w efekcie pozostaje wdową po nieudanym małżeństwie, z mocno chorym dzieckiem, ogromnymi długami i depresją. Wtedy na jej drodze pojawia się Matthew, tajemniczy mężczyzna, który zdaje się wiedzieć o niej i jej córce wszystko. Jego zachowanie jej momentami dosyć dziwne, jednak Beth postanawia mu zaufać… Czy coś z tego wyjdzie? A może znów zostanie ze złamanym sercem? Zapraszam was do lektury.
Rozpoczynając czytanie nie miałam jakichkolwiek oczekiwań, oprócz nadziei na dobrą, odprężającą lekturę. I to zdecydowanie otrzymałam. Historia Beth poruszyła mnie do głębi i sprawiła, że wprost nie mogłam się od niej oderwać. Są tutaj choroba, miłość, zdrada i nawet podróże w czasie! Tak, tak mieszanka jest niesamowita i obejmuje jedynie 289 stron!
Bohaterowie są przedstawieni bardzo realistycznie, a sama fabuła jest ciekawie rozwinięta. Nie chciałabym za wiele zdradzać, ale jedyne do czego mogłabym się przyczepić to uczucia jakie Matthew żywi do Charlotte, a później do Beth. Trochę tak, jakby nie mógł się zdecydować, ale o co mi chodzi nie wyjaśnię, bo zrobiłabym wam spory spoiler.
Książka Evansa porusza problem, który często przewija się przez literaturę, a dokładniej wspomnianą już przeze mnie zdradę. Wykorzystywanie wyjazdów jako odskoczni od rodziny, a jednocześnie ciągłe powroty do niej, aby czuć że się ma swoje stałe miejsce w życiu, to według mnie czysty egoizm, dlatego nie rozumiem jak Beth mogła chociażby starać się wybaczyć mężowi. Podróż w czasie, która łączy Matthew i Beth, również jest ładnie wkomponowana, gdyż jest nie uzasadniona czarami. Powiedziałabym nawet, że w pewien sposób ta książka jest podobna do „Jilian Westfield wyszła za mąż”, gdyż obie te pozycje traktują o czymś podobny, są ładnie napisane i oddziałują na emocje czytelnika.
„Obiecaj mi” jest przyjemnym, prostym obyczajem, który wprawia nas w zadumę i podnosi na duchu. Mimo iż czasami jest nam źle i ciągle wszystko układa się nie tak jak powinno, należy mieć nadzieję i patrzeć z nią w przyszłość. Tę lekturę określiłabym mianem przyjemnego, miękkiego i ciepłego koca potrzebnego nam w te chłodne, jesienno-zimowe wieczory, które często nastawiają nas pesymistycznie do życia.