Kolęda na cztery ręce recenzja

Opowiem Wam dziś o wyjątkowej książce. Książce, która otula ciepłem, wywołuje uśmiech a jednocześnie sprawia, że w oczach błyszczą łzy.
Paulina przechodzi trudne momenty. Rozstanie z mężczyzną, którego uważała za wielką miłość i kłopoty po alkoholowym wybryku, tylko pogarszają jej nastrój. Jedyną radość czerpie z fundacji zajmującej się adopcją... starszych osób. Brzmi dziwnie, owszem. Sam pomysł jest jednak genialny. Starszy człowiek na okres świąt ma szansę wcielić się w babcię lub dziadka dla dzieci, które na co dzień nie mają takich osób.
Paulina ma podjąć się adopcji, to ma być jej zadośćuczynienie za popełniony wybryk. Spotyka Marię, staruszkę, której początkowo nie lubi. Nie wie jednak jeszcze, że to spotkanie da jej tak wiele.. Starsza pani przekazała jej swoją najpiękniejszą i jednocześnie najtrudniejszą historię. Wzruszyło mnie to tak niesamowicie, że w pewnym momencie musiałam odłożyć książkę i ochłonąć. Nie trwało to wcale tak długo, bo zwyczajnie byłam ciekawa ciągu dalszego tej historii...
Cóż mogę powiedzieć, nie spodziewałam się, że ta książka opowie tak piękną i wzruszającą historię. Jestem zaskoczona oryginalnością fabuły. Dawno nie czytałam książki, która dosłownie "otula" ciepłem, pewnie dlatego przeczytałam ją w kilka godzin, nie mogąc się oderwać. Kiedy skończyłam, miałam łzy w oczach. Postać pani Marii mnie urzekła i pokazała jak wiele mądrości tkwi w starszych osobach, które czasem nie mają nawet z kim porozmawiać. I mimo tej samotności, ma ona w sobie tyle radości i tak bardzo docenia świąteczną magię. A jej historia... 🥺
Nie chcę zbyt dużo zdradzić, ale uważam, że "Kolęda na cztery ręce" to jedna z lepszych książek tego roku, niesie piękne i mądre przesłanie, a napisana jest tak dobrze, że nie sposób się od niej oderwać. W tym momencie czyta ją już moja mama, a w kolejce jest siostra, szwagierka i ciocia.
Magia świąt i wzruszenie w czystej postaci. Dawno nie czytałam tak prostej i pięknej książki. Zasługuje w pełni na ocenę 10/10.
Polecam z całego serca ✨