"Krew Aniołów" chciałam kupić od dnia jej premiery, jednak ciągle coś innego wracało ze mną do domu zamiast niej. Teraz cieszę się, że nie zmarnowałam pieniędzy na tą pozycję, ale wszystko wyjaśnię w swoim czasie.
Tytuł i okładka są niezwykle zachęcające, tematyka anielska również zawsze mnie przyciąga, jednak coś poszło nie tak. Może dlatego, że nie tego się spodziewałam i nie na to się nastawiłam.
Główną bohaterką książki jest urodzona łowczyni Gildii. Elena jest upartą i waleczną kobietą. Autorka chciała, żebyśmy postrzegali jej postać, jako odważną, nieustraszoną, dumną i drapieżną, jednak dla mnie ona taka nie jest. Ciągle drży ze strachu, a to o swoją przyjaciółkę, a to o to by nikt ją nie torturował, albo po prostu od tak. Jej wybory są dla mnie dziwne i w większości niezrozumiałe. Później trochę się to jednak zmienia, kiedy zaczyna bardziej ufać swojemu archaniołowi. Rafael jest natomiast kreowany na złego i okrutnego, później na niezrozumiałego i zakochanego, a dopiero na samym końcu zaczyna być bardziej "ludzki". W sumie mimo wszystko polubiłam jego postać, choć przyszło mi to z trudem. Z postaci drugoplanowych polubiłam jeszcze jednego niebiesko skrzydłowego anioła, choć jego postać nie była zbyt rozwinięta.
Poza ludźmi i aniołami pojawiają się jeszcze wampiry, których przemieniają aniołowie - swoją drogą ciekawa koncepcja. Jednym z wampirów, których poznajemy jest Dymitri. Wampir ten jest niemal tak stary, jak świat i pozbawiony, jakiejkolwiek wyobraźni. Chociaż nie. Wyobraźnie posiada tylko nie taką, która wzbudzałaby sympatię. Poza tymi dwoma nie ma w "Krwi Anioła" żadnej postaci drugo lub trzecioplanowej, która by mnie zaciekawiła., a i one nie były zbyt dobrze zarysowane.
Przejdę jednak do największego minusu książki, który dla innych może być plusem, a mianowicie problemem jest 280 pierwszych stron książki. Tak, tak wiem, że to większość stron, ale co ja poradzę, że to właśnie na ok 280 stron jest składa się zabawa w kotka i myszkę oraz gra wstępna dwóch głównych bohaterów. Tu wspomnę, że książka nie nadaję się dla młodszych czytelników, gdyż składa się głównie z przemocy i prób gwałtu, które są opisane wulgarnym słownictwem. Mogę streścić to tak: Ona chowa się przed nim. On ją znajduje. Ona ucieka znowu, a on ją szuka i znajduje. Sara ją przed nim ukrywa, a on co? Zgadliście! On ją znajduję. Przy każdym ich spotkaniu próbuję ją także dosiąść. Gdzieniegdzie pojawiają się również tajemnicze retrospekcje z dzieciństwa Eleny. Z początku są nawet całkiem ciekawe, jednak później okropnie nudzą, bo nie wiele się wyjaśnia.
Jednak muszę niechętnie przyznać, że sam koniec książki mile zaskakuje. Prawdą jest też, że te ostatnie kartki książki spodobały mi się i pobudziły ciekawość, więc może jednak kiedyś przeczytam drugą cześć?
Jest jeszcze jeden plus książki, o którym muszę wspomnieć. Czyta się ją naprawdę łatwo.