Jest rok 1763, na tronie polskim zasiada August III, właśnie od czerwca tego roku rozpoczyna się akcja "Ostatniego bezkrólewia". Czartoryscy spiskują jak tu obalić króla i obsadzić tron jednym z nich, mianowicie Stanisławem Antonim Poniatowskim, liczą na zbrojne wsparcie wojsk rosyjskich i poparcie carycy Katarzyny II. Bowiem bez tego i bez poparcia wśród szlachty inaczej nie mieliby szans na detronizację Augusta III.
Z ich planów nic nie wychodzi, bowiem caryca nie popiera planów konfederacji. Tym samym ich zamierzenia ulegają zmianom.
A tymczasem w Głogowie, gdzie przebywa hetman wielki koronny Jan Klemens Branicki, główny przeciwnik polityczny Czartoryskich, w gościnie u swojej siostry Urszuli Lubomirskiej, dochodzi do niepokojących zdarzeń. Mianowicie nieznany sprawca porywa księdza dobrodzieja Jakuba, a kilka dni później na drzewie na drodze wiodącej od miasteczka do pałacu zostaje znaleziona powieszona kukła stylizowana na osobę hetmana. Nieznany przybysz, przybyły do Głogowa, Kasper Machowski oferuje swą pomoc księżnej Lubomirskiej i hetmanowi Branickiemu. Stwierdza on, że tajemniczy intruz czyha na życie hetmana i chce go przestraszyć. Zobowiązuje się sprawę rozwikłać, a winowajcę pojmać. Jednak to czego dowiadujemy się wraz z upływem akcji, zaskoczy niejednego czytelnika, choć przyznam szczerze, że coś takiego podejrzewałam wcześniej, więc mnie autor trochę mniej zaskoczył.
Druga część powieści natomiast przedstawia wydarzenia po śmierci Augusta III, w tym sejm elekcyjny w Warszawie, gdzie Czartoryscy przy dużym wsparciu wojsk rosyjskich i dzięki przekupstwom dla zdobycia poparcia, opanowują sejm by w tak mało honorowy sposób zdobyć koronę polską. Zaczyna się gra w której stawką jest przyszłość Rzeczypospolitej. Akcja powieści rozgrywa się do początku września 1764 roku, ale my z kart historii wiemy które stronnictwo wygrało i jak dramatycznie skończyło się to dla Rzeczypospolitej.
"Ostatnie bezkrólewie" to doprawdy porywająca powieść historyczna. Autor wspaniale kreśli nam tu tło historyczne, bezbłędnie przedstawia oba stronnictwa polityczne i przypomina do czego w przeszłości prowadziły nasze narodowe spory. Czytając tę powieść ciągle miałam wrażenie, że od tamtych czasów niewiele się zmieniło wśród nas, Polaków. Nadal są stronnictwa polityczne, które myślą non stop jak tu jednym drugim dogryźć, jak podkopać wizerunek, jak przejąć władzę, ciągle bierzemy się za łby i zapominamy, że to dobro Polski i przyszłość naszych dzieci i wnuków jest najważniejsza. Tak jak kiedyś, tak i teraz brak jedności w narodzie. Oby tylko jej brak nie zakończył się jak w 1795 czyli zniknięciem Polski z map świata.
"Ostatnie bezkrólewie" to fascynująca lektura zarówno dla miłośników historii Polski, jak i miłośników powieści przygodowo-awanturniczych, bo tego na pewno nie brak w prozie pana Borkowskiego. Zachwyca styl i język autora, zachwyca wiedza autora i sposób w jaki przekazuje ją czytelnikowi. Książka nie nudzi, gdyby tak wyglądały podręczniki do historii, te lekcje wyglądałyby zupełnie inaczej ! Czy polecam? Jak najbardziej ! Czytało mi się ją bardzo dobrze i jestem z tej lektury zadowolona. Polecam !
Za egzemplarz do recenzji dziękuję wydawnictwu Zysk i S -ka.